VIOLETTA
Szukaliśmy jej już dobre 4 godziny. Kiedy zaczęło się ściemniać, zaproponowałam żebyśmy dali na dzisiaj spokój i poszli coś zjeść. Wszyscy byli głodni i zmęczeni, więc postanowiliśmy iść na pizzę. Fede był strasznie zmartwiony. Ciekawe czy gdybym ja zniknęła Leon też by się tak martwił?
Usiedliśmy przy stoliku w rogu małej pizzerii i zamówiliśmy trzy wielkie pizze. Zastanawialiśmy się gdzie Ludmiła może być. Nukomu nic nie przychodziło do głowy, więc w końcu się rozeszliśmy. Wróciłam razem z Fede do domu. Tam dopadł mnie zdenerwowany tata, pytając, gdzie byłam i czy nie widziałam Priscilli. A więc ona też zniknęła - pomyślałam. Mam nadzieję że nie zrobiła czegoś Ludmile.
-Zostaniesz na noc? - zapytałam przyjaciela, ale ten odparł:
-Nie, dzięki Violu ale teraz chciałbym pobyć sam- i poszedł. Martwiłam się także o niego. Biedny chłopak.
Napiłam się soku i poszłam do siebie. Zaczęłam gorączkowo myśleć gdzie siostra z matką się podziały. Wtedy zapukał tata.
-Violu, możemy porozmawiać?
- Dobrze tato, wejdź - uśmiechnęłam się blado.
- Nie wiesz, co się stało? - zaczął. - Priscilla nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia. Nawet nie powiedziała gdzie i dlaczego teraz jest. Ludmiła nic nie mówiła?
-Nie tato, sama się o nią martwię - odparłam. - Nie ma jej od rana. Nigdzie, ani w Studiu, ani w Y - mixie, ani w całym mieście. Szukaliśmy dosłownie wszędzie. Tato co mam robić?
- Spokojnie córeczko, jakoś sobie poradzimy - pocieszał - razem damy radę tak? Poszukamy ich jeszcze jutro. A teraz śpij - cmoknął mnie w czoło - a ja rozejrzę się jeszcze po domu. Może Priscilla zostawiła jakiś list... - rzekł smutno i wyszedł. I wtedy zapaliła mi się lampka w głowie. Może Ludmiła też coś zostawiła w swoim pokoju? Postanowiłam natychmiast to sprawdzić. Cicho wyszłam z pokoju i otworzyłam drzwi do sypialni dziewczyny. Ostrożnie je zamknęłam żeby tata niczego nie usłyszał i zaczęłam się rozglądać. Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego nie zauważyłam. Jednak zobaczyłam porozrzucane ciuchy na łóżku, jakby ktoś czegoś gorączkowo szukał. Taki sam bałagan był na biurku. To dziwne, pomyślałam- Ludmiła zawsze utrzymywała idealny porządek. To nie było do niej podobne. Chciałam podejść i przejrzeć jej rzeczy, może bym coś znalazła, ale w tej samej chwili usłyszałam jak Olga woła mnie z dołu "Violu kochana chodź tu szybko!" więc musiałam zejść na dół.
Okazało się że przyszła Angie, która bardzo dawno nas nie odwiedzała. Olga bardzą ją lubi, więc zawołała mnie chcąc sprawić mi przyjemność. Oczywiście że się cieszyłam mogąc przytulić ciocię i z nią pogadać. Ale z drugiej strony przerwały mi poszukiwanie wskazówki którą być może zostawiła siostra.
Było już bardzo późno, ale mimo to zaprosiłam Anheles do pokoju. Siedząc na łóżku rozmawiałyśmy o tajemniczym zniknięciu Ludmiły i jej matki. W pewnym momencie Angie powiedziała coś co skłoniło mnie do wyznania mojego zamiaru.
-A może któraś z nich zostawiła jakiś list, albo nie wiem, choćby esemesa, gdzie są i co tam robią.
-Właśnie chciałam to sprawdzić...
-Jak to?
-Przed twoim przyjściem zajrzałam do jej pokoju. Jest tam straszny bałagan a to do niej nie podobne. Wyglądało to jakby ktoś czegoś gorączkowo szukał...Chciałam przeszukać biurko, może bym coś znalazła, ale wtedy ty przyszłaś..
-Posłuchaj Violu, wiem że bardzo martwisz się o siostrę ale to jednak jej pokój i nie możesz go przeszukiwać ani grzebać w jej rzeczach. To tak jakby ktoś czytał twój pamiętnik. Nie rób tego, dobrze? - poprosiła ciocia. Uśmiechnęłam się niepewnie. Kobieta cmokneła mnie w czoło, zupełnie jak tata, i wyszła z pokoju.
Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Po kilkunastu minutach leżenia z bezsennością zapaliłam lampkę. Zastanawiałam się czy jednak nie pójść i poszukać czegoś u Ludmiły. Coś mnie tam ciągnęło, czułam, że tam jest coś ważnego. Skoro nie mogłam spać, postanowiłam zajrzeć do jej pokoju. Podeszłam do jej biurka i zaczęłam przerzucać zeszyty, jakieś kartki, nuty, lusterka i szczotki, których dziewczyna miała miliony. Pomyślałam, że gdyby zaplanowała ucieczkę, na pewno zabrałaby przynajmniej połowę z nich, a wszystkie leżały w pokoju. Nagle pod stosem zeszytów ukazał się telefon siostry. Ucieszyłam się i postanowiłam sprawdzić z kim ostatnio pisała, choć nie powinnam, to jednak mogło tam być rozwiązanie zagadki. Włączyłam telefon i zauważyłam wiadomość od prywatnego numeru. Wysłana dziś o godzinie 23:00. Czy to był porywacz?
Złapałam telefon i zaniosłam do swojego pokoju. Dalsze poszukiwania dokończę jutro, bo jest już 5:50 i pewnie Olga zaraz wstanie. Schowałam go pod poduszkę i natychmiast zasnęłam.
Obudziłam się z bólem głowy godzinę po znalezieniu telefonu. Poczułam dolatujący z dołu zapach czekolady. Pewnie Olga zrobiła mi kakao. Szybko wstałam i się umyłam. Założyłam ubranie i zrobiłam makijaż. Zbiegłam na dół niewyspana, próbując się rozbudzić. Przy stole siedziała już Angie i powitała mnie:
- Hej Violu siadaj. Dziś zrobiłam ci przepyszne kakao i kanapeczki - uśmiechnęła się a ja odwzajemniłam uśmiech. Kocham moją ciocię.
- Czy coś się stało? - spytałam - gdzie jest tata? - nie było go przy stole.
- Twój tata jeszcze śpi - krzyknęła Olga - wczoraj do późna chodził po domu jak jakiś wariat. Mówił że dzisiaj zgłosi zaginięcie na policję. - pewnie też się martwi - pomyślałam.
- Kochana jedz szybko bo dzisiaj śpiewasz dla naszego sponsora - przypomniała Angie. No tak. Przecież ten pan chciał nagrać moją piosenkę i puścić w swoim radiu. Dopiłam kakao i ruszyłam z ciocią do Studia z telefonem Ludmiły w kieszeni.
Miałam zaśpiewać "Supercreativa". Gdy dotarłyśmy na miejsce wszyscy już tam byli. Szybko podeszłam do mikrofonu chcąc wypaść jak najlepiej aby nie powtarzać nagrania. Im szybciej skończymy, tym więcej czasu będzie na szukanie Ludmiły i przeszukanie jej telefonu.
Poszło mi dobrze, sponsor był zachwycony. Kiedy wyszłam z sali podbiegły do mnie przyjaciółki z gratulacjami. Wtedy wypaliłam:
-Znalazłam jej telefon i przyniosłam ze sobą. Dostała jakiegoś esemesa wczoraj wieczorem. Patrzcie - i wyjęłam telefon żeby pokazać dziewczynom moje odkrycie. Wtedy wyświetliła się druga wiadomość: od tego samego numeru dziś o 6:30. No tak, przecież nie sprawdzałam rano.
-Czyj jest ten numer? - zapytała Camila.
-No właśnie nie wiem - odparłam - Ludmiła nie ma go zapisanego w kontaktach skoro nie wyświetla się nazwa.
-Kliknij to - powiedziała Francesca. Posłuchałam przyjaciółki i otworzyłam pierwszą wiadomość. Gdy to przeczytałam nie mogłam zrozumieć o co chodzi. Treść esemesa brzmiała:
"Pośpieszcie się samolot wylatuje za 3 godziny"
-O co tu chodzi? - zdziwiła się Fran.
-Otwórz tą starszą wiadomość - poradziła Cami. Zrobiłam jak kazała. Naszym oczom ukazał się tekst:
"Violu to ja Ludmiła. Mam nadzieję że odczytasz tą wiadomość zanim będzie za późno. Moja mama schowała mnie w naszym poprzednim domu i spakowała mi walizki. Pewnie zastaniesz w moim pokoju bałagan, to dlatego że ona porozrzucała wszystko zabierając kilka moich rzeczy. Nie wzięła ani jednego lusterka, szczotki czy kosmetyku. Muszę się zadowalać tymi które zostały tu. Okropność! Ale najwazniejsze, że matka chce mnie wysłać do ojca do Afryki. Już nawet kupiła mi bilet i trzyma mnie tu żebym nie uciekła. Samolot wylatuje o 9:30 rano. Nie wzieła mi telefonu żebym się z nikim nie skontaktowała, ale ja znalazłam sposób. Wybacz że nie napisałam do ciebie ale nie pamiętam numeru ;p. Błagam ratuj mnie ja nie chcę rozstawać się z Federico i taplać w błocie w Afryce!
Ludmi"
Teraz wszystko było jasne. Szybko spojrzałam na zegarek. Mamy jeszcze tylko pół godziny!
-Dziewczyny szybko zamówcie taksówkę, Cami biegnij po Angie, a ja poszukam Fede - czułam się jak w filmach akcji walcząc o życie z terrorystami lub jakąś bombą która ma wybuchnąć za 30 minut.
Znalazłam Fede w sali z instrumentami. Podbiegłam zdyszana i wykrztusiłam:
-Federico, wiem gdzie jest Ludmiła! Po drodzę ci wyjaśnię teraz nie ma na to czasu! Szybko, musimy jechać! Chodź! - chłopak pobiegł za mną bez słowa. Gdy dobiegliśmy do samochodu (okazało się że Angie zadzwoniła po tatę któremu przecież też zależało na odnalezieniu dziewczyny i jej matki) wszyscy już na nas czekali. Wsiedliśmy i tata natychmiast odjechał z piskiem opon.
Zajechaliśmy na lotnisko o 9:22.
-Zostało nam 8 minut - ogłosiłam kiedy wszyscy wysiedliśmy. Tata podszedł do tablicy informacyjnej i zaczął szukać samolotu do Afryki. W pewnym momencie Fede krzyknął:
-Jest!
Spojrzeliśmy w stronę w którą pobiegł. Przy bramkach na przejściu w czerwonej sukience stała Ludmiła.
Bardzo się ucieszyłam. Pobiegłam za chłopakiem a za mną tata, Angie i dziewczyny. Federico już trzymał ukochaną w ramionach. Stałam obok roześmiana ciesząc się ich szczęściem. Przez myśl przemknął mi Leon ale szybko wyrzuciłam go z głowy patrząc na siostrę w objęciach przyjaciela. Jednak chwila szczęścia nie trwała długo. Od strony barku przyszła Priscilla. Kiedy zobaczyła jak Ludmiła i Fede się przytulają, już chciała krzyknąć, ale wtedy odezwał się tata:
-Priscilla - kobieta drgneła i zwróciła twarz w jego stronę zauważając mnie i resztę.
-Musimy poważnie porozmawiać. Na jej twarzy malował się przestrach. Jej sprawki wreszcie wyszły na jaw przed tatą. Bardzo się z tego cieszyłam. Nie chciałam żeby tata był oszukiwany.
Dziewczyny prawie płakały z wzruszenia. Kiedy Fede na chwile ją puścił żeby wziąć jej walizkę do samochodu, podeszłam i ścisnęłam ją mocno i cmoknełam w policzek. Poczułam jak leci jej łza po policzku. Szybko ją wytarłam i złapałam za rękę. Postanowiłyśmy wrócić razem z Fede i dziewczynami taksówką i zachaczyć o Studio oznajmić nowinę.
________________________________
TERAZ BĘDĘ PISAĆ RACZEJ Z PERSPEKTYWY VIOLI ALE CZASAMI Z INNYCH :D:D DZIĘKI ZA CZYTANIE ♥