poniedziałek, 25 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 3

Chłopak ślicznie się uśmiechnął, rozładowując napięcie. Odwzajemniłam jego uśmiech. Blondyn usiadł na ławce i powiedział:
- Teraz mogę ci wierzyć, że jesteś szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Zaintrygował mnie ten chłopak.
- Jak masz na imię? - zapytał.
- Martina, a ty?
- Martina, jak ładnie. Jestem Alex. Skąd pochodzisz? Nigdy dotąd cię nie widziałem.
- Przyjechałam niedawno z Madrytu. Chodzę tu na uczelnię. A ty?
- Mieszkam tu od dziecka, ale nie chodzę na studia. To znaczy, że masz 19 lat?
- Dokładnie tak, a ty?
- Jestem o rok starszy - mrugnął do mnie. Bardzo przyjemnie nam się gadało. Alex bardzo poprawił mi humor, a potem odprowadził mnie do domu. Było już późne popołudnie, a ja nie chciałam już nigdzie chodzić. Chłopak poszedł do domu, a ja wróciłam do pokoju. Przebrałam się w luźne ubranie i zmyłam makijaż. Nadal było mi trochę smutno z powodu tego bruneta, jednak dzięki Alexowi zrobiło mi się weselej. Przeczytałam zadane lekcje i zjadłam pomarańczę, ponieważ nie byłam głodna. W pewnej chwili zaczął dzwonić mój telefon. To była Lodovica. Nie chciałam z nią rozmawiać, bo wiem, że zaczęłaby dociekać gdzie byłam i dlaczego wyszłam tak szybko. Odrzuciłam połączenie i włączyłam muzykę.

*następny dzień*

Dzisiaj wstałam nieco wcześniej. Szybko wyszykowałam się i zjadłam śniadanie przygotowane przez Cande i Ruggero. Z domu wyszłam dość wcześnie, a w drodze na uczelnię natknęłam się na Lodovicę.
- Hej, coś się stało? - zapytała.
- Nie, dlaczego?
- Jak to dlaczego? Wychodzisz bez pożegnania i nie odbierasz telefonu.
- Po prostu musiałam odpocząć i poszłam na spacer, a jak wróciłam do domu nie włączyłam telefonu.
Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie ale nic nie powiedziała. Dotarłyśmy na uczelnię i poszłyśmy na pierwszy wykład. 

*kilka godzin później*

Razem z naszą paczką weszliśmy do sali tanecznej. Przebraliśmy się w stroje do tańca i czekaliśmy na nauczyciela. Nagle do sali wszedł ten tajemniczy chłopak i zaczął lustrować mnie od stóp do głów, a potem stanął pod ścianą i jak gdyby nigdy nic zaczął gadać z kolegą. Denerwowało mnie jego zachowanie, ponieważ nie wiedziałam, czego chce. W końcu do sali wszedł Gregorio. Od razu przekonaliśmy się, że jest wymagającym nauczycielem. 
Na pierwszej lekcji musieliśmy nauczyć się wszystkich ćwiczeń na rozgrzewkę, a na następne zajęcia każdy z nas musiał przygotować własny układ taneczny do wybranej piosenki. Chyba już wiem, jaki utwór wybiorę. 
Po zajęciach wszyscy wyszli już z sali, ale ja musiałam się wrócić po butelkę z wodą. W sali był już tylko ten brunet. Miał zdjętą koszulkę i mogłam podziwiać jego umięśnioną klatkę piersiową, ramiona i brzuch. Postanowiłam przejść  obok niego jak gdyby nigdy nic i już miałam wychodzić z sali, kiedy usłyszałam:
- Zaczekaj. 
Obróciłam się i spojrzałam na chłopaka. Podszedł do mnie powoli i zapytał:
- Jak masz na imię?
- Martina - odparłam drżącym głosem. 
- Nie wiedziałem że interesujesz się muzyką. 
- A ja nie wiedziałam że masz dziewczynę - odparłam lekko zdenerwowana i skrzyżowałam ręce na piersiach. On spojrzał na mnie lekko zaskoczony.
- Dziewczynę? Kto ci tak powiedział?
- Nikt nie musiał mi niczego mówić - zdenerwowałam się. - Nietrudno zauważyć tej blondynki która się do ciebie klei po każdych zajęciach.
- Ja nie mam dziewczyny - powiedział zdecydowanie. 
- Więc kim ona jest?
- Robisz mi scenę zazdrości? - zaśmiał się. Straciłam cierpliwość. Nie cierpię takiego charakteru. Odwróciłam się żeby wyjść ale chłopak złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. W tej samej chwili do sali wszedł jego kolega.
- Simon, idziesz już? - zapytał i stanął zdziwiony. Popatrzył na nas i rzucił:
- Czekam na zewnątrz.
Simon odsunął się ode mnie i wyszedł z sali. Zostałam sama. Miałam mętlik w głowie. Musiałam to wszystko przetrawić, więc przebrałam się i poszłam do parku, jak wczoraj. Tym razem Lodo mnie dogoniła i postanowiłam jej się zwierzyć. Opowiedziałam jej o wszystkim i poczułam się nieco lepiej, ponieważ czułam, że dziewczyna mnie rozumie.
- Najlepsze jest to, że nareszcie poznałam jego imię. Jest takie piękne - westchnęłam. Lodo uśmiechała się pod nosem. Widziałam, że ją też coś gryzie, więc powiedziałam:
- Coś się stało?
- Skoro już gadamy o chłopakach, to muszę ci coś powiedzieć - rzekła podekscytowana. - Kojarzysz kolegę tego całego Simona? Jest bardzo ładny. Nie wiem o nim nic, bo rzadko go widuję, ale bardzo mnie zaintrygował. 
- Podoba ci się? - zapytałam.
- Chyba tak - zarumieniła się. Przytuliłam ją i zaproponowałam jej wyjście na koktajl, żeby nie zamartwiać się chłopakami. Tak też zrobiłyśmy.

Siedziałyśmy w kafejce już jakiś czas, kiedy podszedł do nas Alex i przywitał się. Dosiadł się do nas i wypił mój sok.
- Wielkie dzięki - prychnęłam.
- Nie ma za co - odparł z uśmiechem. Spojrzał pytająco na Lodovicę. 
- Oh, poznaj moją przyjaciółkę Lodo - przedstawiłam ją. Chłopak spojrzał na Włoszkę z zaciekawieniem. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, aż musiałyśmy wracać do domu, aby przygotować się na zajęcia. Przed snem trochę rozmyślałam o Simonie, aż wreszcie zasnęłam.

*dwa dni później*

Dzisiaj mamy pierwsze zajęcia ze śpiewu i bardzo się denerwuję. Dawno nie śpiewałam, wydaje mi się, że mam brzydki głos i nie chcę się ośmieszać przed ludźmi. Cała zestresowana założyłam różową sukienkę, wyszykowałam się do wyjścia i dotarłam na uczelnię. Po kilku godzinach zajęć przyszła pora na śpiew. Tym razem zajęcia prowadziła młoda, energiczna blondynka o pięknym uśmiechu z iskierkami w oczach. 
- Witam was na pierwszych zajęciach ze śpiewu - przywitała nas - mam na imię Angie i chciałabym poznać wasze imiona.
Wszyscy się przedstawiliśmy a następnie wykonaliśmy kilka prostych ćwiczeń wokalnych na rozgrzanie głosu. Kiedy przyszła moja kolej na zaśpiewanie gamy, o dziwo poszło mi bardzo dobrze i zaśpiewałam wszystkie dźwięki czysto. Lodo, Simon i pozostali także zaśpiewali bardzo ładnie. Wkrótce zajęcia dobiegły końca, a Angie kazała nam przygotować własną interpretację jakiegoś utworu. Zastanawiałam się, co mam wybrać, i tak się zamyśliłam, że znowu wpadłam na Simona. Uśmiechnął się do mnie i złapał mnie w biodrach. Zatkało mi dech w piersiach, zwłaszcza, że sala już opustoszała. Był tak blisko, czułam zapach jego perfum i nie mogłam nic zrobić. 
- Dlaczego tak na mnie działasz - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy. Nie mogłam wydusić ani słowa i już myślałam, że mnie pocałuje, ale wtedy usłyszeliśmy kroki i oderwaliśmy się od siebie. Wybiegłam z sali i z uczelni. Tam czekała na mnie paczka przyjaciół. 
- Tini, dobrze że jesteś - zawołała Lodo. - Umawialiśmy się właśnie na mecz dziś po południu. Idziesz z nami?
- Ale ja nie umiem grać - odparłam zawstydzona.
- To nie ma znaczenia, szybko się nauczysz a przy tym będzie dużo zabawy, zobaczysz - przekonywał mnie Facundo. W końcu zgodziłam się z nimi pójść i umówiłyśmy się, że Lodo przyjdzie po mnie za godzinę i razem pójdziemy na miejsce. 
Pobiegłam do domu i wypiłam przepyszny koktajl z owoców leśnych. Przebrałam się w krótkie jeansowe szorty i luźną bordową koszulkę z napisem 88. Było bardzo ciepło i słonecznie,  więc zabrałam okulary przeciwsłoneczne, a włosy związałam chustką w koczek. Po chwili przyszła Lodovica i razem wybrałyśmy się na boisko. 
Po drodze spotkałyśmy Alexa. 
- Hej dziewczyny - przywitał się ciepło.
- Hej Alex - odparłyśmy chórem. 
- Gdzie się wybieracie?
- Idziemy na mecz. Może pójdziesz z nami? - zaproponowałam.
- Jasne - odparł z uśmiechem.
Kiedy dotarliśmy na boisko, cała nasza paczka już na nas czekała. Zapoznałam wszystkich z Alexem, od razu go polubili. Podzieliliśmy się na drużyny, a wcześniej chłopcy wytłumaczyli mi o co chodzi w tej grze, bo w tym temacie jestem kompletnie zielona. Kiedy już zrozumiałam zasady, rozpoczęliśmy grę. Byłam w drużynie m.in. razem z Lodo i Alexem. Bardzo fajnie się grało, spodobało mi się to a nawet strzeliłam gola. 
W przerwie między pierwszą a drugą połową meczu postanowiłam pójść kupić sobie jakiś sok. Alex mi towarzyszył. Rozmawialiśmy bardzo dużo i dzięki temu lepiej się poznaliśmy. Zauważyłam, że jest bardzo zabawny i ma świetne poczucie humoru. Kiedy dotarliśmy do parku, usiadłam na ławce a on poszedł do małego sklepiku kupić dla mnie napój. Kiedy tak siedziałam ktoś podszedł do mnie od tyłu i zasłonił mi oczy. Nie wiedziałam, kto to był, ale poczułam jakiś znajomy zapach męskich perfum. 
- Simon - wydusiłam zdumiona. Chłopak usiadł obok mnie i zapytał:
- Czekasz na kogoś?
Otworzyłam usta aby odpowiedzieć, ale przerwał mi Alex.
- Ona przyszła tu ze mną - powiedział szorstko w stronę Simona. Brunet wstał ze wzrokiem utkwionym w moim koledze. 
- Doprawdy? - zapytał ironicznie, ostrym tonem. Chłopcy zbliżyli się do siebie niebezpiecznie i patrzyli na siebie stalowym wzrokiem. Bałam się, że zaraz dojdzie do bójki, ale nie mogłam ich rozdzielić. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Chłopcy stali tak blisko siebie, że nie można było wcisnąć szpilki pomiędzy nich. Przestraszyłam się nie na żarty i wstrzymałam oddech, czekając na to, co się wydarzy.