wtorek, 31 marca 2015

ROZDZIAŁ III

VIOLETTA
Siedziałam z Ludmiłą w moim pokoju późnym wieczorem. Siostra przygryzała ciastko a ja popijałam sok. Było gorąco i cicho. Biedna Ludmi była cała roztrzęsiona. Siedziałyśmy w piżamach, z luźnymi związanymi włosami w koki, na łóżku, między milionem poduszek i pluszaków. Tak...to był ciężki dzień.
Cofnijmy się do momentu, w którym wszystko się zaczęło, czyli wtedy, gdy wracałam do domu wściekła na tatę. Biegłam cała rozdrażniona, a za mną podążał Leon. Krzyczał, żebym się uspokoiła, ochłonęła...próbował mnie zatrzymać, ale kiedy złapał mnie za rękę, chciałam się wyrwać,  lecz nie mogąc krzyknęłam mu w twarz: zostaw mnie w spokoju! - tak głośno, że ludzie idący obok przyspieszyli kroku i uciekli. Wtedy on popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem długą chwilę, a kiedy się troche ogarnełam, powiedział: dobrze, Violetta. Skoro chcesz. - i odszedł. Natychmiast tego pożałowałam. Krzyknełam za nim "Leon!" ale ten szybko zniknął. Złość powróciła. Pod wpływem emocji, obwiniłam o wszystko tatę. Wtargnełam do domu i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Kiedy tata podszedł pytając co mnie ugryzło zaczęłam krzyczeć:
- Jak możesz przeglądać mój laptop?! Jak możesz czytać moje wiadomości?! I to jeszcze te do Leona! Nie mogę w to uwierzyć! - krzyczałam coraz głośniej - dlaczego to wysłałeś?! Popsułeś wszystko! Przez ciebie Leon się do mnie nie odzywał przez całą trasę i jeszcze przed chwilą się pokłóciliśmy jeszcze bardziej! To wszystko twoja wina! Twoja! - dostałam jakiegoś szału i zapewne wyglądałam jak wściekły buldog atakujący psa który zabrał mu kość. Wtedy wtargnęła Priscilla. Zaczęła na mnie krzyczeć że jestem rozpieszczoną smarkulą i że powinnam teraz się uczyć a nie szlajać po nocach niewiadomo gdzie i z kim. Tata krzyknął żebym poszła do swojego pokoju, a ja, zszokowana tym wszystkim, stałam wgapiina z przestrachem w moją macochę. I wtedy do domu weszła rozanielona Ludmiła. Siostrzyczkę odprowadził jej chłopak. Kiedy jednak zobaczyła przestraszoną mnie, wściekłą Priscille i tatę, uśmiech natychmiast zszedł z jej twarzy a w oczach pojawił się strach i ten sam wyraz, który dziewczyna zawsze przybiera przy matce - jakby psa który kuli się przed panią aby nie zostać zbitym.
- Ludmiła - zaczęła spokojnie Priscilla, ale ten spokój był ciszą przed burzą, a w jej oczach błyszczały iskierki złości, na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. - Czy możesz wyjaśnić mi co to ma być?! - ostatnie cztery słowa wykrzyknęła z wściekłością jakiej jeszcze nie widziałam, machając jej przed nosem jakimiś papierami. Nawet tata przestraszył się jej tonu i kazał mi iść do pokoju, a sam wyszedł do ogrodu. 
Przez następne czterdzieści minut słychać było straszne krzyki z dołu i ani na chwilę nie ustały. Otworzyłam okno aby się dotlenić, i stałam w nim kilka minut. Nie byłam w stanie niczego zrobić w takiej atmosferze.  Nagle krzyki ucichły. Przymknęłam okno i po chwili cichutko wyjrzałam z pokoju. W domu zapadła grobowa cisza. Pomyślałam, że pewnie Olga i Ramallo już wyszli, a tata poszedł na dłuższy spacer lub do Studia,  bo nadal tam pracował.  Ale co z...
-Ludmiła? - szepnęłam widząc dziewczynę wchodzącą po schodach. Kiedy podniosła głowę zobaczyłam rozmazany makijaż na bladej twarzy i zapłakane oczy siostry. Przestraszyłam się. Co ta wiedźma jej zrobiła? Delikatnie złapałam ją za rękę i wciągnęłam do pokoju. Usadziłam na łóżku mówiąc cicho: poczekaj tu, zaraz wracam - i skierowałam się do wyjścia, lecz dziewczyna złapała mnie mocno za rękę. Powoli się wyplątałam mówiąc dobitnie, ale delikatnie: siostruś, zaraz wracam. Obiecuję. Ludmiła mnie puściła patrząc w ścianę i wyszłam z pokoju. Cicho weszłam do sypialni siostry, złapałam jej piżamę i kosmetyki, a następnie zeszłam do kuchni bardzo cicho obawiając się Priscilli. Wygrzebałam z lodówki sok i chwyciłam ulubione ciastka Ludmiły. Wróciłam z tym wszystkim na górę, uważając aby nie spotkać macochy. 
Położyłam wszystko przed siostrą i chwyciłam ją w ramiona. Ta natychmiast odwzajemniła uścisk co mnie ucieszyło. Zmęczona i wyczerpana dziewcyna zgodziła się wziąć prysznic, a kiedy wróciła do mnie w piżamie zapytała drżącym głosem: Vilu...mogę dzisiaj spać z tobą? Uśmiechnełam się ciepło. - Jasne - odparłam i wciągnęłam ją do swojej sypialni. W pomieszczeniu zdążyło się już nagrzać jednak nam obu sprawiało to przyjemne odczucie. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść i pić. Dopiero po dłuższej chwili siostra wykrztusiła mi szczegóły kłótni z matką.

LUDMIŁA
Nienawidzę tej wiedźmy. Nienawidzę mojej matki. Przez nią moje życie legło w gruzach. Nie tylko zawodowe, ale nie mogłam pójść na kolację z Federico. Nie wiem o co ona zrobiła mi taką aferę. Przez prawie godzinę krzyczała na mnie tak głośno, że nawet German uciekł. Była wściekła za to że zerwałam umowę z Y - mixem. Powiedziała że nie zamierza płacić tylu pieniędzy za moją głupotę i mam natychmiast wrócić do Y - mixu. Próbowałam coś powiedzieć ale matka nie chciała mnie nawet słuchać. Wrzeszczała wniebogłosy że jutro z samego rana zawozi mnie do Marottiego i mam więcej nie pyskować. Kiedy przysiadła na brzegu kanapy i wzięła zdyszana łyczek wody, wydusiłam: ale mamo, jak kocham Federico i kocham Studio i wiem że tylko będąc przy nich mogę być naprawdę szczęśliwa. 
I wtedy właśnie kobiecie puściły nerwy. Wstała i...uderzyła mnie w policzek.  Tak mocno, że aż poleciały mi łzy z oczu. Podniosłam powoli głowę ku matce i spojrzałam jej w oczy. Po długiej, bardzo męczącej chwili patrzenia, odwróciłam się i powoli odeszłam bez słowa. Nie wiem co się działo za moimi plecami, słyszałam tylko szybkie kroki kobiety i trzaśnięcie drzwi. Potem kiedy weszłam na górę, Violetta kazała mi wziąć prysznic i nafaszerowała mnie moimi ulubionymi ciasteczkami. Mimo wszystko,  jednak cieszę się że jest moją siostrą. Dobrze tak czasem posiedzieć. Mam nadzieję że ta wiedźma już tu nie wróci. Tylko...co będzie z Federico? Kiedy zapytałam o to Violę, powiedziała:
-Myślę, że powinnaś mu o tym powiedzieć. Jak dowie się, dlaczego nie przyszłaś i jaką masz sytuację w rodzinie, napewno zrozumie - pocieszała. Byłam zmęczona. Chciałam już się położyć. 
- Lepiej chodźmy już spać - zaproponowała siostra. - Jutro ciężki dzień, ale musimy się trzymać razem - miała rację. Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam ją. Cieszę się, że mam kogoś takiego. 

Następnego dnia 

VIOLETTA
Wstałam dość późno. Zmęczona wydarzeniami wczorajszego dnia, pobiegłam pod prysznic i szybko się ubrałam w fioletową spódniczkę i białą bluzkę i poszłam obudzić siostrę. Zawołałam ją kilka razy, jednak ona nie odpowiadała. Podniosłam kołdrę z miejsca gdzie spała jednak...dziewczyny nie było. Zdziwiłam się. Czyżby wstała wcześniej ode mnie? Zaczęłam jej szukać. W pokoju jej nie było, choć wszystkie jej rzeczy oprócz piżamy leżały ma swoim miejscu. W łazience także jej nie znalazłam. Zeszłam na dół. Przy stole nie było już nikogo, tylko Olga krzątała się po kuchni. Wzięłam szybko szklankę z koktajlem do ręki i rozejrzałam się po salonie. Olga usłyszała moje kroki i zawołała:
-Kochanie co ty tu jeszcze robisz! Wszyscy już wyszli musisz zamówić taksówkę!
Korzystając z okazji, zapytałam:
-Ludmiła też wyszła?
Olgita zdziwiona odparła:
-Jak to skarbeńku,myśleliśmy że śpi z tobą.
Zaniepokojona wyszłam z domu. Zamówiłam taksówkę i zdążyłam do Studia w ostatniej chwili. Weszłam rozglądając się po budynku. Doszłam do sali głównej i podeszłam do Francesci i Camili.
-Hej Viola co tak późno? Zaraz zaczynamy - powiedziała Camila. -Hej kochana co jest? - dodała widząc moją zmartwioną minę. -Nic...nic, tylko rano w domu nie było Ludmiły i tutaj też jej nie ma...trochę się martwię...
Dziewczyny się zdziwione. Fran zapytała:
- Czemu się o to martwisz? Pewnie poszła do Y - mixu rozwiązać umowę albo po prostu zaspała w swoim pokoju.
Jednak ja nadal się denerwowałam, te opcje były niemożliwe. Chciałam jej poszukać ale do sali wszedł Pablo i zaczął mówić o nowych piosenkach i tym podobne. Musiałam więc usiąść i poczekać. Kątem oka zauważyłam Fede, który wyglądał na zmartwionego. No tak, przecież muszę mu wyjaśnić dlaczego Ludmiły nie było wczoraj na kolacji.
Gdy spotkanie się skończyło, podeszłam do Federico.
- Hej, Fede. Chciałabym z tobą porozmawiać, masz chwilę?
- Jasne Violu,  słucham.
- Chciałabym ci wyjaśnić, dlaczego Ludmiła wczoraj nie przyszła na kolację. - chłopak zmarszczył brwi - po prostu mamy ciężką sytuację w rodzinie. Wczoraj bardzo pokłóciła się z mamą i...
- Dlaczego mi o tym nie powiedziała - przerwał mi chłopak.
- No właśnie, rano w domu jej nie było, myślałam że może zastanę ją tutaj ale...nie. - przyjaciel zmartwił się. - muszę jej poszukać - rzucił.
- Zaczekaj idę z tobą! - krzyknęłam i ruszyłam za chłopakiem. Jednak w tej samej chwili zderzyłam się z kimś. To był nie kto inny jak Leon.
- Leon, przepraszam cię bardzo za moje wczorajsze zachowanie.  Nie mogę teraz rozmawiać,  wszystko ci wyjaśnię później, dobrze? - rzuciłam przez ramię a wtedy dziewczyny podbiegły do mnie.
-Ej dlaczego go tak traktujesz? - pytała Cami. - myślałam że się wczoraj pogodziliście.
- Przepraszam was, kochane, muszę teraz szukać Ludmiły razem z Fede. Zniknęła gdzieś od rana i zaczynamy się o nią bać.
Dziewczyny poszły z nami. Leon chyba usłyszał naszą rozmowę bo wyszedł tuż za nami. Może też się o nią martwił?

FEDERICO
Kiedy Viola powiedziała mi, że Ludmiły od rana nie ma, przestraszyłem się. Co może jej się dziać? Zawsze była punktualna. Nie mogła tak nagle zniknąć bez słowa. Prawie cała ekipa jej szukała. Mam nadzieję że szybko się znajdzie, bo strasznie tęsknię i się martwię. Jest już trzecia, a jej nadal nie ma. Nigdzie, ani w Y - mixie, ani u Violi, ani w żadnej kawiarni, dosłownie nigdzie. Naprawdę się o nią boję. Ale dziwne jest to, że Priscilli też nigdzie nie ma. Czy to ona za tym wszystkim stoi?

_______________________________
C.D.N. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz