piątek, 9 października 2015

ROZDZIAŁ 17

*VIOLETTA*

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta, ale w lekko smętnym humorze. Już jutro rano moi przyjaciele polecą na wakacje a ja zostanę tutaj sama. Chyba zanudzę się na śmierć. No i będę bardzo tęsknić, w dużej mierze za moją rąbniętą siostrą, która ściska mnie teraz mocno, leży na mnie i nie pozwala mi wstać. Sięgnęłam po poduszkę i walnęłam ją w głowę. Nie zrobiło to na niej wrażenia, więc zaczęłam ją łaskotać. To zawsze działa. I tym razem podziałało. Ludmiła krzyknęła i podskoczyła, a ja w ułamku sekundy wyślizgnęłam się z łóżka i uciekłam z pokoju. Natychmiast zaczęła mnie gonić więc usiadłam na poręczy i zjechałam na dół. Przeskoczyłam niczym ninja przez kanapę a siostra dzielnie podążała moimi śladami. Z prędkością światła wybiegłam do ogrodu gdzie w ostatniej chwili ukryłam się za drzewem. Blondynka jednak była czujna i szybko dopadła mnie i zaczęła łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać aż w końcu ulitowała się nade mną i przeszłyśmy w zgodzie do jadalni na śniadanie. Tam Olgita podała nam przepyszne truskawki ze śmiatanką, mega kaloryczne. Ale teraz mnie to nie obchodzi. Wysłałam esemesy do Diego, Tini i Jorge że dzisiejszy dzień chcę spędzić ze swoimi przyjaciółmi ze Studio. Zgodzili się, więc miałam cały dzień zarezerwowany tylko dla szkolnych kolegów.
Kiedy kończyłyśmy jeść, było już po pierwszej, czyli zostały nam trzy godziny do imprezy. Postanowiłyśmy pobawić się z kotkiem Lily w ogrodzie. Ogólnie te trzy godziny spędziłam w gronie rodziny.

Dwie i pół godziny później byłyśmy już razem z siostrą gotowe na imprezę. Ona ubrała się w błyszczącą sukienkę, ja natomiast wybrałam szarą spódniczkę i amarantową koszulę ze ćwiekami. Założyłam pasek w podobnym kolorze, lekko się umalowałam i uczesałam. Nie mogło zabraknąć moich kolczyków perełek. Kiedy byłam już wyszykowana wyszłam razem z Ludmiłą z domu i powolnymi krokami skierowałyśmy się do domu Camili, który jest wielki i z pewnością pomieści nas wszystkich. Szłyśmy powoli, ponieważ dom był niedaleko, jakieś dwadzieścia minut wolnym spacerkiem, a do przyjęcia pozostało jeszcze prawie pół godziny. W międzyczasie rozmawiałyśmy o planie podróży mojej siostry i jej chłopaka. Zazdrościłam jej, tej wyprawy wraz z ukochanym. Ja owszem miałam chłopaka, ale nie mieliśmy dla siebie czasu, zajęci nagraniami. Może teraz, gdy pójdę na casting nasza relacja się polepszy. Ostatnio trochę mi go brakuje.
Docieramy do domu przyjaciółki i słyszymy już dźwięki muzyki. Wchodzimy i kierujemy się do ogrodu, gdzie ma się odbyć impreza. Tam wita nas rozradowana Cami razem z Fran, która pomagała jej w przygotowaniach.
- Cześć kochane! - krzyczy organizatorka.
- Cześć Cami! - odpowiadamy z siostrą równocześnie. - Hej Fran! - dodajemy.
Kiedy już wyściskałyśmy się, pomogłyśmy przygotować ostatnie rzeczy i nadeszła reszta grupy. Przywitałam się z każdym. Po chwili zauważyłam Leona. Patrzyłam się na niego chwilę a kiedy on mnie zobaczył, ruszył w moim kierunku. Serce zaczęło mi szybciej bić kiedy się do mnie zbliżył i uśmiechnął.
- Hej - przywitał mnie.
- Hej - odpowiedziałam. Przytulił mnie a ja poczułam jego piękny zapach. Nie mogłam się od niego oderwać.

*LEON*

Szykowałem się na tę imprezę nie wiedząc, czy Violetta przyjdzie. Tak na prawdę liczyłem na to. Oczywiście impreza pożegnalna w gronie przyjaciół była świetnym pomysłem, ale to Viola najbardziej się liczyła i bez niej to byłby niewypał. Ubrałem się w szorty i luźną koszulkę bez rękawów, ponieważ dzisiaj jest gorąco i w dodatku mamy grać z chłopakami w kosza. Do domu Camili miałem kilka przecznic, więc postanowiłem przejechać się na desce. Kiedy już tam dotarłem przywitałem się z wszystkimi i wtedy zobaczyłem ją. Violetta wyłoniła się z tłumu niczym Afrodyta. Wyglądała nieziemsko w tej seksownej koszulce. Podszedłem z bijącym sercem i przytuliłem ją. Od tak dawna tego nie robiłem. Znów poczułem jej odurzający zapach i wtuliłem się w jej włosy, rozkoszując się tym momentem. Cóż, nadal ją kocham i widzę w jej oczach te same iskierki radości i miłości, które widziałem jak byliśmy razem. Czyżby ona sama nie przyznawała się do tego, że mnie kocha? Czyżbym miał jeszcze u niej jakieś szanse??

*CAMILA*

To takie słodkie! Teraz już mamy pewność, że Viola i Leon kochają się jak szaleni. Nie chcę psuć jej związku z Diego, ale widać, że jest stworzona dla Leona, i tak ma być.
Kiedy oderwali się od siebie, Maxi podszedł do stołu mikserskiego i włączył jakiś szybki kawałek. Zaczęliśmy tańczyć. Podszedł do mnie mój kochany chłopak i zaczął mnie obejmować. Pocałowałam go i tańczyliśmy razem, tak jak lubię. Widziałam szczęśliwe twarze przyjaciół, każdy nawet Andres miał parę. Ale najbardziej cieszył mnie widok Violi która przez cały czas tańczyła z Leonem. Dopiero po trzecim czy czwartym kawałku zamieniliśmy się partnerami, i tańczyliśmy tak długo, aż każdy zatańczył z każdym. Później usiedliśmy aby trochę ochłonąć i przy muzyce gadaliśmy, śmialiśmy się i piliśmy drinki. Rozmawialiśmy o naszych planach na wakacje, o serialu do którego dostał się Leon (Viola bardzo się ucieszyła), o płycie Violetty i takich sprawach. Kiedy odpoczęliśmy postanowiliśmy zagrać mecz koszykówki. Podzieleni na drużyny graliśmy ponad pół godziny, akurat moja drużyna wygrała. Chcąc chwilę odpocząć, piliśmy drinki i graliśmy w moją ulubioną grę: butelkę. Każdy dostał jakieś wyzwanie czy pytanie i zabawa rozkręcała się w najlepsze, dopóki nie przyszła kolej na Violettę.

*VIOLETTA*

Impreza trwała w najlepsze. Cały ten czas spędziłam z Leonem i przyjaciółmi, tańcząc, śpiewając, śmiejąc się, grając w różne gry sportowe. Wieczorem, gdy zaczęło się już powoli ściemniać, chłopaki rozpalili grilla. Chcieliśmy umilić sobie czas i czekając na jedzenie postanowiliśmy zagrać w butelkę. Grało się całkiem fajnie, każdy dostawał pytania i śmieszne wyzwania, jak na przykład Andres musiał zrobić salto, co wyszło mu całkiem fajnie. Ja miałam dwa wyzwania: pocałuj osobę po prawej (była nią Naty, więc ochoczo pocałowałam ją w policzek) i zatańcz do piosenki która teraz leci z głośników. Była to piosenka Beyonce, którą uwielbiam, więc szybko wymyśliłam kroki i zatańczyłam do refrenu. Kiedy skończyłam dostałam gromkie brawa i uśmiechnęłam się promiennie. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam dalej. Po pewnym czasie Camila wybrała mnie i zadała mi pytanie: jaka jest twoja druga pasja oprócz śpiewania? Odpowiedziałam, ze spanie, oczywiście. Wszyscy wybuchnęli śmiechem łącznie ze mną, ale to przecież prawda. Uwielbiam spać. Potem każdy kolejno był wybierany i wykonywał zadanie lub odpowiadał na pytania. Mieliśmy już kończyć kiedy Andres zakręcił ostatni raz i wypadło na mnie. Poprosiłam o pytanie.
- Czy na prawdę kochasz swojego chłopaka??
Zamurowało mnie. Wszyscy spojrzeli po sobie a potem na mnie. Andres jak to on dopiero zorientował się, ze zadał zbyt intymne pytanie. Co mu w ogóle strzeliło do głowy?? Przecież to chyba oczywiste??
- No, tak - odpowiedziałam zawstydzona. Zauważyłam, że Leonowi zrzedła mina. O rany, czy on dalej coś do mnie czuje??
- No dobra, kochani - krzyknęła Camila próbując ratować sytuację. - Grill już gotowy! Chodźcie, zjemy coś! 
- O tak, umieram z głodu - krzyczeli pozostali rozchodząc się aby zająć miejsca przy stole. Dołączyłam do nich wciąż lekko zawstydzona i usiadłam pomiędzy moimi przyjaciółkami a Maxim, którego bardzo lubiłam i z którym uwielbiałam żartować. Jedliśmy przepyszne różności: szaszłyki, kiełbaski, pieczone ziemniaczki z mięsem, no dosłownie wszystko. Do tego popijałam wszystko piwem. Wiem, że to wszystko odbije się na mojej figurze, no ale w końcu to ostatni wieczór z moją paczką w te wakacje i nie zamierzam się ograniczać. Po kolacji wstałam już lekko pijana i znów zaczęłam tańczyć. Trochę z Maxim, Brodueyem, Fede, nawet Andresem, także z Diego, tańczyłam również z moimi wariatkami. W końcu podszedł do mnie Leon i bez słowa zaczął mnie obejmować. Pozwoliłam mu na to i tak tańczyliśmy do zmroku. W końcu zrobiło się tak ciemno, że nie widzieliśmy się już nawzajem, więc przenieśliśmy się do domu. Było już w pół do północy, więc powoli każdy z nas się umył i położył spać. Nie mogłam zasnąć, kręciło mi się w głowie od tego alkoholu. Nagle usłyszałam, że ktoś cicho wchodzi do pokoju Camili, gdzie leżałam. Dziewczyny które ze mną były już dawno zasnęły słodkim snem. Poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie i mnie obejmuje. Przytuliłam się do tej ładnie pachnącej osoby i wkrótce zasnęłam głębokim snem.

*Następnego dnia, rano*

Obudziłam się niechętnie. Trochę bolała mnie głowa, na szczęście wczoraj piłam tylko piwo. Chciałam przewrócić się na drugi bok, ale poczułam, że ktoś mnie obejmuje, jakiś chłopak. Przestraszyłam się. Co to ma być?? Odwróciłam głowę i zobaczyłam że to Leon!! Próbowałam mu się wyplątać a wtedy on się zbudził. Przetarł oczy i był tak samo zdziwiony jak ja. 
- Co tu robisz?? - spytałam.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział.
- Słuchaj, czy my...? - zapytałam niepewnie, przygryzając wargę.
- Nie wiem, nic nie pamiętam, sporo wczoraj wypiłem.
- Ja nie wypiłam aż tyle, wydaje mi się, że spałam tu sama i... - zawahałam się - to ty przyszedłeś do mnie w nocy!! - wykrzyknęłam. Nagle zbudziły się dziewczyny. Jedna po drugiej przecierały oczy nie wierząc w to co widzą. Jestem przekonana, że myślały, że ja i Leon spaliśmy ze sobą. 
- Violu, co tu się działo?? - zapytała Fran. Leon w końcu ruszył tyłek i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z wyjaśnieniami.
- No nic, dziewczyny to na prawdę nie tak, jak myślicie - zapewniałam. - Leżałam wczoraj bezsennie i nagle ktoś tu przyszedł i się ze mną położył. Nie wiedziałam kto to był bo było ciemno i nic nie widziałam. Z resztą prawie od razu zasnęłam i obudziłam się przed sekundą. On wczoraj sporo wypił i nic nie pamięta, ja mówię jak było.
- No dobra powiedzmy, że ci wierzymy - skrzyżowała ręce Cami.
- Daj spokój - obroniła mnie siostra - przecież nie robiliby tego tutaj, przy nas, prawda?
-Właśnie - przytaknęła Naty. - Ja od razu bym się budziła, wiecie, mam płytki sen.
- Dzięki, dziewczyny - rzekłam. - Chciałam was tylko prosić, żebyście nie mówiły nic nikomu. Leon nie powie. Nie chcę żeby to się rozniosło, wiecie co by było. A tym bardziej mój chłopak, mógłby mi nie uwierzyć.
- Jasne, że będziemy stać murem za twoim sekretem - zapewniła Fran i wszystkie przytuliłyśmy się. Potem wstałyśmy i każdy wrócił do siebie. W domu zjadłam razem z siostrą śniadanie i pomagałam jej się pakować, aby zdążyć na czas. Za dwie godziny Ludmiła, Fede, Fran i Diego mają samolot do Włoch, a pół godziny później odlatują samoloty Naty i Maxiego oraz Brodueya i Camili do Hiszpanii i Brazylii. Chciałam ich wszystkich pożegnać.

*Półtorej godziny później*

Przyjechałyśmy z siostrzyczką i tatą na pół godziny przed odlotem. Tam spotkaliśmy się z Federico. Przywitaliśmy się i poszliśmy kupić sobie coś do picia. Tato pożegnał się z gołąbkami i odjechał, ponieważ musiał załatwić coś przed swoim wyjazdem. No właśnie, tata zabiera Angie na Kanary. Ciekawa jestem, czy między nimi coś już zaiskrzyło?? Kiedy rozmawiałam z Federico i jego dziewczyną o ich planach na podróż, do hali wpadli nasi przyjaciele. Przywitaliśmy się ponownie i życzyliśmy gołąbkom bezpiecznej podróży i udanych wakacji. Ludmiła i Federico musieli już iść do samolotu, więc wyściskałam oboje i kazałam im codziennie dzwonić i pisać. Obiecali mi to. Wtedy na ostatnią chwilę na lotnisko wpadł Leon. Zdążył się jeszcze pożegnać z moją siostrą i jej chłopakiem, a wtedy oni poszli już do samolotu. Cóż, teraz czekamy jeszcze pół godzinki na następne samoloty. Przyszło mi do głowy,że gdy oni odlecą zostanę tu sama z Leonem i na dodatek nie będę miała jak wrócić. A przecież muszę być w domu żeby pożegnać się z Olgą i Ramallo, którzy wieczorem wyjeżdżają na Florydę. Bardzo ciekawe jak ja to zrobię.
Gadaliśmy jeszcze chwilę z Camilą, Brodueyem, Naty, Maxim, Francescą i Diego zanim wyczytali ich lot i musieli już wejść do samolotu. Wyściskałam wszystkich jeszcze raz i ponownie kazałam dzwonić. Po chwili zostałam z Leonem sama. Czułam się niezręcznie i nie wiedziałam o czym mamy rozmawiać. Wtedy on się odezwał:
- Słuchaj, wytrzeźwiałem już trochę i przypominam sobie, że do ciebie przyszedłem tej nocy. Nie wiem dlaczego, po prostu...no, brakowało mi twojej bliskości... - jąkał się. 
- Daj spokój, nie tłumacz się - zbyłam go. - Nie ma sprawy. Zapomnijmy o tym. Opowiedz mi lepiej, jak dostałeś się do serialu i jaką rolę będziesz grał - poprosiłam. Byłam tego bardzo ciekawa, ponieważ już od jutra zaczynają się próby do nagrań i będę towarzyszyć moim przyjaciołom oraz Diego. O jejku, jak się za nimi stęskniłam! Już dawno się nie widzieliśmy!
- No okej, ale najpierw mi powiedz jak zamierzasz wrócić do domu - odparł. Przyznałam się ze nie mam pojęcia, a wtedy on zaprosił mnie do jego nowego auta. Całkiem ładne. Usiadłam obok kierowcy i spojrzałam na niego wyczekująco. Wtedy zaczął opowiadać:
- No cóż, pierwszy casting odbył się w Los Angeles. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nagrania są tutaj. Więc poleciałem do Californii i spróbowałem swoich sił. No i się udało, wygrałem casting i zdobyłem rolę Lucasa w tym serialu "Moja nadzieja", który nagrywają twoi, em, znajomi - chrząknął. - Lucas jest postacią drugoplanową ale sporo namiesza w życiu głównych bohaterów. Ogólnie jestem ciekawy jak to wszystko będzie wyglądać.
- Gratuluję ci sukcesu, chętnie wpadnę na plan aby zobaczyć cię jako Lucasa - odparłam. Chłopak uśmiechnął się i zawiózł mnie do domu. Podziękowałam mu i weszłam. Zjadłam pyszny obiadek i pomogłam Oldze sprzątać ze stołu. Następnie napisałam do Diego, że chciałabym się spotkać ale muszę być dziś na lotnisku z moją gosposią. Mój chłopak odpisał, że chętnie tam przyjedzie i mi potowarzyszy. Ucieszyłam się na tę myśl. Dawno go nie widziałam. 
Około 16:00 razem z Olgą i Ramallo pojechałam ponownie na lotnisko, gdzie spotkałam mojego chłopaka. Przywitałam się z nim czule i przedstawiłam go zakochanym. Chwilę później musieli już wejść do samolotu, więc pożegnałam ich i z żalem się rozstaliśmy. Na szczęście miałam mojego ukochanego, który odprowadził mnie do domu. W międzyczasie rozmawialiśmy sobie o naszych poprzednich dniach, o mojej tęsknocie za Tini, Jorge a nawet za moimi przyjaciółmi ze Studia z którymi rozstałam się kilka godzin temu. Chłopak pocieszał mnie i rozśmieszał. Opowiedział mi trochę o planie i o fabule trzeciego sezonu serialu. Powiedział, że jeszcze jedno miejsce jest wolne i ta rola jest przeznaczona dla mnie. Bardzo się zdziwiłam a wtedy on wytłumaczył mi, że producenci specjalnie dla mnie zarezerwowali tę rolę, ponieważ chcieli mnie pokazać światu gdyż miałam spory udział w płycie. Ucieszyłam się jak dziecko i rzuciłam mu się na szyję. Zaśmiał się i pocałował mnie. Resztę dnia spędziliśmy razem. 

wtorek, 6 października 2015

ROZDZIAŁ 16

*FRANCESCA*

Wczoraj w nocy Diego napisał do mnie, że na meczu ma być także Leon. Przekazałam tą informację Violi i zobaczyłam w jej oczach takie iskierki, których nigdy nie ma gdy patrzy na swojego chłopaka. To są takie iskierki przeznaczone specjalnie dla Leona i nic tego nie zmieni. Ja i Camila zorientowałyśmy się tego wieczoru, że ona nadal go kocha. Być może nieświadomie, nie powiedziała nam bo nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale my już wiemy i musimy ich znowu połączyć. Przypomniało mi się, jak Diego kiedyś opowiadał mi, że pewnego dnia poszedł z Leonem na deskę. Ogólnie zachowywał się całkiem normalnie, ale gdy mój ukochany wspomniał o reklamie Violetty i Diego w internecie, chłopak stracił równowagę i przewrócił się. Na szczęście nic mu się nie stało, skończyło się tylko kilka siniaków. Dzięki temu mamy pewność, że on także nadal ją kocha. Dlatego to wszystko zorganizowaliśmy. Wiedzieliśmy, że Leon zostaje z rodziną w Argentynie, a Violetta jest zbyt zmęczona podróżami, aby znów gdzieś jechać. Dlatego wszyscy wybieramy się daleko stąd, aby oni mogli w spokoju odnowić kontakty. Doskonale wiem, że moja ciekawska przyjaciółka będzie chciała porozmawiać ze swoim byłym na temat jej snu. Skąd o nim wiemy? To proste. Viola mówi przez sen, więc dziś w nocy wszystko wygadała. Szkoda tylko, że będzie towarzyszyć swojemu chłopakowi na planie, bo to nie pozwoli jej tak bardzo zbliżyć się do Leona. Ale chyba zdarzył się cud, bo chłopak niedawno był na castingu do tego samego serialu, gdzie wybiera się Viola i przyjęli go! Teraz to już pewne, że będą spędzać razem czas. Oby tylko nasz plan wypalił.

*VIOLETTA*

Obudziłyśmy się późno, bo gadałyśmy do drugiej w nocy. Dlatego też z niechęcią otworzyłam oczy i przyniosłam do pokoju śniadanie zrobione przez mojego anioła, Olgę. Wtedy wszystkie już wstały i zabrałyśmy się za jedzenie. Nakarmiłam resztkami naszego kotka, którego postanowiłyśmy nazwać Lily. Następnie każda poszła do swojego domu, aby zjeść obiad i przebrać się w sportowy strój na grę z chłopakami. Szczerze mówiąc, lekko się denerwowałam. Czemu?? Przecież to tylko moi kumple a z nimi mój były, który świetnie całuje i pięknie pachnie. Violetta!!! O czym ty myślisz dziewczyno!! Zaczęłam sprzątać w pokoju żeby odpędzić od siebie niemądre myśli.

*trzy godziny później*

Za chwilkę musimy wyjść. Jestem już gotowa. Mam na sobie krótkie dżinsowe spodenki, czarny top i koszulę w kratkę z rękawami 3/4. Na nogach mam czerwone trampki, a włosy spięłam w koczek i przewiązałam czerwono - białą bandamką. Pomalowałam się lekko i chwyciłam okulary słoneczne. Czekałam na Ludmiłę, która jak zwykle nie mogła znaleźć jakiejś rzeczy i krzyczała na cały dom. Kiedy wreszcie wyszła musiałyśmy biec, żeby przybyć na boisko na czas. W końcu jednak dotarłyśmy i przywitałyśmy się z wszystkimi. Każdy z przyjaciół pogratulował mi sukcesu, a ja dziękowałam zawstydzona. Na końcu zobaczyłam Leona. Stał na boisku i się do mnie uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech i chciałam się przywitać, ale wtedy Broduey krzyknął:
- Okej! Wybierzmy drużyny! Niech będą mieszane, żeby dziewczyny nie przegrały - zaśmiał się. Wtedy Camila go kopnęła a on udał straszny ból i wydał z siebie jęk. Zaśmialiśmy się.
W końcu się wybraliśmy. Kapitanami drużyn byli Broduey i Diego. Ja zostałam przydzielona do drużyny tego drugiego, razem z Fran, Ludmiłą, Maxim i Andresem. W przeciwnej drużynie znaleźli się Broduey, Leon, Camila, Fede i Naty. Tak rozpoczęliśmy mecz. Byłam taka szczęśliwa. Znowu byłam wśród przyjaciół i grałam sobie z nimi w słońcu. Nawet strzeliłam gola Leonowi, co nie było łatwe. U nas na bramce stał Andres i pewnie przepuściłby wiele piłek, gdyby nie fantastyczna obrona Ludmiły.
Graliśmy tak nie wiem ile czasu aż w końcu zaczęło się ściemniać. Zakończyliśmy mecz wynikiem 28:29 (moja drużyna wygrała) i usiedliśmy na kocu, który przynieśli chłopcy. Każdy wyciągnął co miał i tak stworzyliśmy sobie pyszną kolację w świetle zachodzącego słońca. Jedząc, śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy. Jak przyjemnie być znowu wśród przyjaciół.
Wkrótce jednak zapadł zmrok i musieliśmy zakończyć zabawę. Wracaliśmy do domów w dobrych nastrojach a kilkoro chłopaków pozdejmowało koszulki, bo było duszno. Wśród nich był także Leon. Kiedy ujrzałam jego umięśnioną klatę, dosłownie oniemiałam z wrażenia. Stanęłam jak wryta w ziemię i nie mogłam się ruszyć. W końcu dostałam piłką od Fran i byłam jej za to taka wdzięczna. Leon niestety zauważył moje...em...zainteresowanie jego klatą i cały czas uśmiechał się pod nosem.
Z trudnością dotarłam do domu i wzięłam gorącą kąpiel. O tak, tego mi było trzeba. Wróciłam do pokoju i natychmiast zasnęłam, śniąc o torsie Leona.

*5 dni później*

Już dzisiaj w mojej ulubionej galerii Palermo odbędzie się premiera naszej płyty. Nie mogę się już doczekać!! Jestem ciekawa, ile osób przyjdzie i zakupi krążek. Diego był na mnie trochę zły, ponieważ kiedy grałam w sobotę z przyjaciółmi to on dzwonił do mnie chcąc się spotkać. W końcu jednak jakoś go przebłagałam i mi wybaczył. Wszyscy moi przyjaciele oraz cała rodzina wybierają się na pokaz wraz ze mną. Jestem im za to niezmiernie wdzięczna. Ciekawe czy Leon przyjdzie. Myślałam o nim zakładając śliczną fioletową sukienkę z rękawami 3/4 sięgającą do połowy ud. Myślałam o nim malując się i czesząc oraz psikając się perfumami. Myślałam o nim w drodze do samochodu i do galerii, a także przy wejściu aż do spotkania z przyjaciółmi z Californii. Tam moje myśli rozpędzili producenci, którzy przyjechali nam towarzyszyć. Moi bliscy musieli nas opuścić i wejść głównym wejściem. My natomiast przeszliśmy cichutko tyłem, i po krótkich przygotowaniach wkroczyliśmy do wielkiej sali, gdzie czekali na nas fani i dziennikarze. Na nasz widok ci pierwsi zaczęli piszczeć i nam machać. Robiłam to samo i pozdrawiałam każdego, szczęśliwa. Po chwili zasiedliśmy za stołem, na którym wystawione były nasze płyty. Wtedy na ekranie który był na ścianie pomiędzy fanami a nami, tak że oni patrzyli w prawą, a my w lewą stronę, ukazał się nasz wielki klip z przygotowaniami oraz z samym teledyskiem i muzyką. Byłam szczęśliwa i wzruszona oglądając to wszystko. Zauważyłam, że moi bliscy cieszą się razem ze mną i są ze mnie dumni.
Po obejrzeniu materiału, przyszedł czas na pytania. Dziennikarze pytali nas o szczegóły dotyczące zarówno krążka, jak i samego nagrywania. Następnie fani wrzucali do wielkiego słoju karteczki z pytaniami, a każdy z nas losował po cztery i odpowiadaliśmy na nie.
- Jaka jest twoja ulubiona piosenka z płyty - przeczytałam pierwsze pytanie.
- Kto to napisał? - zapytałam. Z tłumu wyłonił się chłopak, myślę że miał około 12 lat i wyglądał bardzo ładnie. Poprosiłam go, aby do mnie podszedł i odpowiedziałam mu:
- Najbardziej lubię piosenkę "Imagine". Ma piękne przesłanie i dotyka tych problemów,  które szczególnie mnie przejmują. A tobie jaka piosenka z nagrań najbardziej się spodobała? - odwracam pytanie.
- Lubię "Euforię". To radość, a ja lubię radość, nie lubię być smutny.
- Bardzo pięknie - stwierdziłam uśmiechając się do niego. Chłopak wrócił na swoje miejsce a moi koledzy czytali swoje pytania. Moim kolejnym było "Jak wyraziłaś uczucia w duecie z Diego". Odpowiedziałam dziewczynce, że do tego potrzebna jest empatia i charyzma. Ja po prostu od urodzenia potrafię całkowicie zatopić się w nutach, a wtedy czuję, jakby ta piosenka była mną i śpiewanie jej przychodzi mi z łatwością. Moje trzecie pytanie brzmiało: czy umiesz jeździć na deskorolce. Zdziwiło mnie to trochę ponieważ nie spodziewałam się tego typu pytania. Poprosiłam osobę, która to napisała o wystąpienie a wtedy wstał...
- No nie, Leon! - roześmiałam się do mikrofonu. On jest niemożliwy. Nie mógł po prostu zapytać jak graliśmy? Zaczęłam się śmiać tak jak wszyscy oprócz mojego chłopaka. Oczywiście odpowiedziałam mu, że nie i że chciałabym się nauczyć. Po kilku minutach otworzyłam ostatnią karteczkę i przeczytałam prywatne pytanie: czy jesteś w związku z Diego?. Co miałam odpowiedzieć? Prawdę?? A może skłamać?? Popatrzyłam na mojego chłopaka i zdecydowałam się nie kłamać.
- Tak, Diego i ja jesteśmy razem od trzech tygodni - oznajmiłam. Usiadłam widząc w jego oczach szczęście i ulgę. Nagle zauważyłam, że trzymam w ręku jeszcze jedną karteczkę. Pewnie wzięłam ją przez przypadek. Producenci pozwolili mi odczytać treść tekstu, która brzmiała: "kocham cię". Kto to mógł być. Przestraszyłam się. Chyba nie Leon? Spojrzałam na niego ale nie, on też był zdezorientowany.
- Kto to napisał? - zapytałam. Wtedy z tłumu wyłoniła się malutka blondyneczka w słodkich kucykach i czerwonej sukience, z puchatym różowym królikiem pod pachą.
- Mia! - ucieszyłam się na jej widok. Od razu wstałam i podbiegłam do niej, tuląc ją mocno do serca. Nie zapomniałam o niej, wręcz przeciwnie, codziennie o niej myślałam.
- Ja ciebie też kocham - szepnęłam jej do uszka i pocałowałam w skroń. Usiadłam z nią za stołem i dalej jak gdyby nigdy nic prowadziłam spotkanie.
Następną częścią spotkania było podpisywanie płyt. Każdy obecny dostał krążek w przecenie -50% i nasze autografy. Trwało to długo, bo ludzi było dużo, nawet moi bliscy koniecznie chcieli autograf. Dostali je więc i po godzinie, może dwóch skończyliśmy tę część. Na koniec zaśpiewaliśmy razem z wszystkimi "Euforię" bardzo głośno i radośnie. Spotkanie dobiegło końca a ludzie zaczęli się rozchodzić. Zeszliśmy na zaplecze a ja wciąż trzymałam małą Mię.
- Z kim tu przyjechałaś? - zapytałam.
- Z ciocią. Czeka na mnie na zewnątrz - odpowiedziała.
- W takim razie odprowadzę cię do niej - odparłam i po chwili wyszłam przed budynek. Zobaczyłam tą samą smutną kobietę co wtedy na przed promocji w Los Angeles. A więc to jednak jej ciocia. Ciekawe, gdzie są jej rodzice?
-Dzień dobry - zwróciłam się do kobiety. - Mia była na naszym spotkaniu. Dostała płytę z autografem. Przyszłam ją odprowadzić - wyjaśniłam. Kobieta uśmiechnęła się lekko i wzięła ją za rękę dziękując mi. Odwróciły się i chciały odejść. Zdziwiłam się, że wracają na piechotę więc zawołałam:
- Przepraszam panią!!
Ona na szczęście usłyszała mnie i się odwróciła.
- Mogłybyśmy pójść na spacer? Chciałabym z panią porozmawiać.
Kobieta chwilę się wahała, aż w końcu się zgodziła. Oddałam Mię pod opiekę Diego, Tini i Jorge których bardzo polubiła. Wyszłyśmy wolnym krokiem z budynku kierując się w stronę parku.
- Niech mi pani powie, co się dzieje. Przecież widzę, że coś jest nie w porządku. Pani zawsze jest smutna, chciała pani wracać z nią na piechotę a w pobliżu nie ma żadnego hotelu, dobrze znam to miasto i wiem. Tam, w Hollywood odwiozłam Mię do starego, zniszczonego domku a sama ona wygląda na cichą i przygaszoną. Dzieci takie nie są. Proszę mi powiedzieć co się dzieje. Proszę mi zaufać - błagałam. W końcu cudem kobieta się przede mną otworzyła i opowiedziała całą historię. Słuchałam z roztrzęsieniem.
- Ja i moja siostra miałyśmy trudne życie. Nasz ojciec był alkoholikiem i bił nas za każdym razme gdy wracał do domu, bez żadnego powodu. Nasza matka nie mogła nic z tym zrobić, ponieważ ojciec znęcał się także nad nią. Nie chciałyśmy o tym nikomu mówić, więc tak przetrwałyśmy dzieciństwo. Wkrótce ojciec umarł na raka płuc i zostałyśmy z matką same. Ona była już schorowana, wyczerpana więc to my musiałyśmy robić wszystko w domu i opiekować się nią. Nie było czasu na naukę. Ledwo udało mi się zdać maturę. Alejandra, moja siostra, była młodsza o rok, więc musiała dzielić czas na obowiązki domowe i przygotowania do matury. W tym czasie ja znalazłam dorywczą pracę i zostałam sprzątaczką w pobliskiej podstawówce. Tak więc kiedy ona była w szkole, ja siedziałam przy mamie a gdy wracała ja szłam do pracy.
Niestety nie udało jej się zdać matury. Kiedy myślałyśmy, że powoli wychodzimy na prostą, Ala poszła na dyskotekę u jej koleżanki z klasy. Tam, no wiesz, upiła się jak ojciec i została zgwałcona. Ona nawet sama nie wie przez kogo. Po trzech miesiącach wróciła ze szkoły załamana z testem w ręku. Wiedziałam, że nie starczy nam pieniędzy, żeby utrzymać chorą matkę i dziecko. Poza tym, ona miała wtedy zaledwie osiemnaście lat. Postanowiłyśmy nie mówić nic naszej mamie aby jej nie martwić. Pewnego dnia byłam w pracy i sprzątałam, aż nagle zadzwoniła do mnie Alejandra i oznajmiła, że z mamą jest źle. Szybko pobiegłam do domu i wezwałam pogotowie. Okazało się, że mama była zbyt przemęczona i umarła w tę samą noc w szpitalu. Pochowałyśmy ją na skromnym cmentarzu daleko od znienawidzonego ojca. Pięć miesięcy później na świat przyszła Mia. Już wtedy była podobna do matki. Udało nam się uzyskać zasiłek dla dziecka i jakoś trwałyśmy. Kiedy Mia miała pół roku, Alejandra umarła w wieku 19 lat z powodu wylewu krwi. Od zawsze miała słaby organizm po matce. Wtedy po prostu przemęczyła się pracując na drugą zmianę ze mną i...odeszła. Cóż dużo mówić, zostałyśmy same. Mieszkamy na co dzień tutaj, poleciałyśmy do Los Angeles do mojej koleżanki z liceum, aby Mia mogła cię spotkać. Teraz nie mamy pieniędzy i muszę znaleźć jakąś dorywczą pracę.
Ala zawsze kochała małą i poświęciła jej całe swoje krótkie życie. Nigdy nie żałowała, że ją urodziła. Była najlepszą siostrą i matką pod słońcem.
Byłam wstrząśnięta. Nie miałam pojęcia że ktoś może mieć takie życie. W pewnym momencie złapałam kobietę za rękę i powiedziałam:
- Pomogę wam - obiecałam. Kobieta uśmiechnęła się smutno, ale w jej oczach zauważyłam płomyk nadziei. Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją. Postanowiłyśmy wrócić do restauracji, w której reszta moich przyjaciół jadła kolację. Kiedy zobaczyłam małą Mię zrobiło mi się smutno wiedząc jakie ma życie. Ale postanowiłam temu zaradzić. Nie chciało mi się jeść, więc poprosiłam Angie, aby odwiozła Mię i jej ciocię wraz ze mną do ich domu. Kobieta się zgodziła i po chwili byłyśmy już na podjeździe blokowiska. Nie wyglądało źle, co prawda było lekko stare i zniszczone, ale kiedy weszłyśmy do środka warunki były dobre. Mieszkanie było małe i trochę ciasne, ale jak na dwie osoby w zupełności wystarczało. Mieściło się na pierwszym piętrze i miało dwa pokoje, kuchnię i łazienkę. Nie rozglądałam się dokładnie, tylko usiadłam w salonie na kanapie i czekałam, aż ciocia Mii, która jak się okazało miała na imię Carolina, przygotuje mi herbatę. W tym czasie rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu. Pomalowano je skromnie, na kolor beżowy, już wyblakły i gdzieniegdzie pozdzierany. Prawie całą podłogę z drewnianych, ciemnych paneli pokrywał wielki, puszysty, kremowy dywan. Na przeciwko drzwi było duże okno, a w nim białe, śliczne firanki i beżowe zasłony. Pod ścianą po prawej stronie stał wielki, stary, drewniany, piękny regał składający się w połowie z szafy, w połowie z kredensu. Ten z kolei zrobiony był z kilku szafek i szufladek, a jego górną część stanowiły szklane szyby, za którymi na półkach stały zdjęcia i rodzinne pamiątki. Pod ścianą na przeciwko okna stała szeroka kanapa, w kolorze ecru w kwiaty, na której ja i Angie siedziałyśmy. Położono na niej kilka skromnych poduszeczek. Przed kanapą stał niewysoki, drewniany stolik z białym obrusem i sztucznymi kwiatami w małym wazoniku, a po jego drugiej stronie stał duży i na pewno wygodny fotel z tego samego kompletu co kanapa. Na ścianie po przeciwnej stronie do regału wisiało kilka obrazów, bardzo pięknych które szczególnie zwróciły moją uwagę. Pierwszym obrazem były dwie młode dziewczyny, sądzę, że w wieku około 15 - 16 lat. Jedna z nich była podobna do Mii, a druga do pani Caroliny, więc zapewne to były one w swojej młodości. Uśmiechały się i przytulały. Środkowy obraz przedstawiał czterech ludzi, wydawałoby się zwykłą, czteroosobową rodzinę. Na krzesłach rodzice, na ich kolanach siedziały piękne córki. To musiała być rodzina pani Caroliny przed śmiercią jej rodziców. Wszyscy na zdjęciu lekko się uśmiechali. Być może mieli wtedy jeszcze dobre stosunki?
Ostatnia fotografia była oprawiona w złotą ramę, tak jak pozostałe. Różniła się od nich tym, że tamte dwie były czarno - białe, natomiast ta została zrobiona w kolorze. Przedstawiała słodką, małą Mię, jak sądzę sprzed trzech lat. Miała rozpuszczone włoski, czerwoną sukienkę w kratkę i rozbrajający uśmiech. To zdjęcie stało się moim ulubionym.
W końcu jednak musiałam zaprzestać dalszych oględzin, ponieważ do pokoju wkroczyła pani Carolina z tacą, na której niosła talerzyk z ciastem i trzy szklanki gorącej herbaty. Jadłyśmy i piłyśmy, rozmawiając i bawiąc się z Mią. Obiecałam do nich wpadać w każdy wolny dzień, jak również zapraszać je do siebie. W końcu jednak zrobiło się późno i musiałyśmy z Angie wracać. Chciałam się jak najszybciej wykąpać i wyspać, ponieważ jutro czeka mnie impreza pożegnalna w gronie wszystkich moich przyjaciół ze Studio. Każdy gdzieś wyjeżdża, rozstajemy się i chcemy się jakoś fajnie pożegnać. 
Tak więc po przyjeździe pobiegłam od razu do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i wskoczyłam do łóżka. Poczułam jednak, że ktoś tam już leży i pisnęłam przestraszona. Osoba pode mną także wydała krzyk i wydobyła się spod kołdry. Okazało się, ze to była moja szalona siostra. Po chwili zaczęłyśmy się śmiać ze swoich min. Ostatecznie z wielką chęcią zgodziłam się, żeby spała dziś razem ze mną. Bardzo ją kocham i każda jej bliskość sprawia mi radość i zapewnia poczucie bezpieczeństwa i miłości. Wiem, ze ona czuje się tak samo w mojej obecności i bardzo mnie to cieszy. Już nigdy nic nas nie rozdzieli, mimo kilometrów które jeszcze pewnie nie raz nas podzielą, mimo różnic w charakterach, wyglądzie, upodobaniach, mimo tego wszystkiego zawsze będziemy siostrami. Z tym błogim uczuciem zasnęłam w objęciach Ludmiły.

niedziela, 4 października 2015

ROZDZIAŁ 15

Nie wierzę własnym oczom. Co on tutaj robi?! To zupełnie tak, jak w moim śnie. Chłopak nie wydaje się zaskoczony moim widokiem. Kiedy staję o własnych siłach puszcza mnie i odpowiada:
- Violetta, cześć. Nic się nie stało.
Patrzę się na niego i nie wiem co powiedzieć. Jestem w lekkim szoku, nigdy bym się nie spodziewała że pojawi się w Hollywood. A jednak.
- Co robisz sama o tej porze? - kontynuuje rozmowę.
- No właśnie, ja...wyszłam na spacer, ale zgubiłam się i nie bardzo wiem, gdzie jest hotel...
- Chodź, poszukamy taksówki - zdecydował a ja posłusznie poszłam za nim. Jak on to zrobił, że udało mu się zatrzymać taksówkę po trzech minutach, a ja łapałam ją godzinę?
- Jaki adres? - pyta Leon. Odpowiadam mu a on instruuje kierowcę, gdzie ma jechać. Siedziny w milczeniu obok siebie. No bo o czym mamy rozmawiać? Pewnie powinnam go zapytać skąd on się tu wziął, ale nie chcę rozmawiać z nim przy tym mężczyźnie, który wszystko słyszy. Więc w ciszy podjeżdżamy pod mój hotel. Leon płaci i wysiada razem ze mną.
- To...dziękuję - mówię.
- Daj spokój, nie ma sprawy.
Stoimy w milczeniu dłuższą chwilę, aż wreszcie Leon pyta:
- Kiedy wracasz do Buenos Aires?
- Jutro po południu - odpowiadam. - A co ty tutaj robisz?
- Zwiedzam - mrugnął do mnie i zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać, życzył mi dobrej nocy i zniknął mi z oczu. Zrezygnowana weszłam do budynku.

*następnego dnia*

Obudziłam się około 10:00. Na dworze było pochmurno i chłodno, więc dziś wyjątkowo nie otworzyłam okna. Angie jeszcze spała, więc zrobiłam nam na śniadanie płatki czekoladowe z mlekiem. Ubrałam się w grafitowe spodnie z dziurami na kolanach, biały top i kremowy sweter na suwak. Rozczesałam włosy i związałam je w kucyk różową gumką. W tym czasie ciocia wstała i zachwycona podeszła do stołu. Razem zasiadłyśmy do śniadania i przeglądałyśmy zdjęcia z naszego pobytu tutaj. Mam ich chyba ze dwa miliony, jeśli nie więcej. W pewnym momencie dostałam wiadomość od Diego:
"Może przyjdę po ciebie i wpadniesz do nas?"
Odpisałam, że chętnie, że się stęskniłam i że zaraz będę gotowa. Powiedziałam cioci o moich planach a ona zaoferowała, że posprząta pokój, ale spakować będę się musiała sama. Przystałam na to i kiedy kończyłyśmy jeść, rozległo się pukanie do drzwi. Trochę szybko, pomyślałam. Otworzyłam ale przede mną nie stał mój chłopak, tylko Leon.
- O, hej - zdziwiłam się.
- No hej, mogę wejść? - zapytał.
- Jasne, proszę.
- Cześć Angie - przywitał się z kobietą.
- Oh Leon! - wykrzyknęła z radością. Nie wiedziałam że aż tak go lubi. - Co tu robisz?
- Przyleciałem na casting - odparł. Wow, nie wiedziałam. No proszę, Leon jako aktor.
- Ale tak właściwie, to przyszedłem do ciebie - zwrócił się do mnie. Uniosłam zdziwiona brwi a on wyjął coś z kieszeni.
- Wczoraj zgubiłaś to w taksówce - oznajmił pokazując mi jeden z moich kolczyków. Rzeczywiście, w nocy zdejmując w pośpiechu wyjęłam z ucha tylko jeden kolczyk, ale zapomniałam o tym jak tylko zasnęłam.
- O rany, Leon! Dziękuję ci bardzo! To perełki od taty! Bardzo wiele dla mnie znaczą! - krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję, ale w następnej chwili się opamiętałam. Puściłam go i chciałam się oderwać, ale on nadal mocno mnie trzymał. Zmieszałam się i nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić, więc odwzajemniłam uścisk. W końcu mnie puścił i uśmiechnęłam się niepewnie. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i zobaczyłam Diego.
- Cześć - uśmiechnął się na powitanie i pocałował mnie w policzek. Zobaczył Leona i troche się spiął.
- Siema - powiedział do niego.
- Siema - odparł tamten i nastała niezręczna cisza. Wtedy Leon się ruszył i rzucił na pożegnanie:
- Muszę już iść.
Zostaliśmy sami ale postanowiłam zignorować tą dziwną sytuację i zapytałam:
- Idziemy?
- Tak, chodź - powiedział i wziął mnie za rękę. Pożegnałam ciocię i wyszliśmy. Szliśmy przytuleni do siebie, bo było zimno i Diego chciał mnie ogrzać. Na szczęście droga nie była długa i po chwili dotarliśmy do włoskiej pizzerii. Tam przy stoliku siedzieli już Jorge i Tini.
- Cześć wam - przywitałam przyjaciół i zajęłam miejsce obok Martiny.
- No hej, jak się masz? - zapytał Jorge.
- Całkiem dobrze, a wy?
- Wyśmienicie, bo idzie pizzaaaa!! - wykrzyknęła Martina. W tej chwili kelnerka przyniosła nam wielką, pysznie pachnącą pizzę i colę. Mmm, pycha!

Po zjedzeniu pizzy musiałam wrócić do hotelu, aby spakować wszystkie swoje rzeczy. Przyjaciele mnie odprowadzili a ja przytuliłam Diego na pożegnanie i poprawę humoru, ponieważ dziwnie się zachowywał od rana. Udało mi się wywołać jego uśmiech, więc pomachałam mu i wróciłam do pokoju. Tam Angie już biegała w poszukiwaniu ciuchów, więc szybko do niej dołączyłam.

Późnym popołudniem dojechaliśmy na lotnisko i od razu podeszliśmy do hali odlotów. Pożegnaliśmy się z producentami już wcześniej, choć oni i tak przyjadą na promocję płyty do Argentyny. Po kilkunastu minutach zajęliśmy swoje miejsca w samolocie. Tym razem Tini siedziała obok Jorge, a ja razem z Diego i moją ciocią. Postanowiłam umilić sobie czas dzwoniąc do rodziny i przyjaciół, powiadamiając ich o moim powrocie. Gawędziłam razem z Diego o piłce nożnej, ponieważ szczerze interesuje mnie ten temat. W końcu jednak nie wytrzymałam, zrobiłam się śpiąca i zasnęłam.

Obudziły mnie lekkie turbulencje, które towarzyszyły lądowaniu. Trochę się przestraszyłam ale stweewardessa uspokoiła nas, że to nic takiego i że nie ma się czym martwić. W końcu szczęśliwie dotarliśmy na ziemię. Zabraliśmy swoje bagaże, a mój kochany chłopak dźwigał moje walizki. Wychodzimy z hali odlotów, a tam czeka na nas tłumek fanów, którzy na nasz widok piszczą i rzucają się po autografy i zdjęcia. To dla mnie zupełmie szalone!! Odstawiam wszystko na bok i składam każdemu podpis oraz pozuję do zdjęć. Wiem, że teraz spełniam ich marzenia i jest to dla mnie wielkie osiągnięcie. Trwa to dość długo, bo ludzi jest sporo, ale udaje mi się uszczęśliwić każdego. Na koniec pstrykam sobie z nimi jedno wielkie selfie i odchodzę do rodziny. Zostaję powitana z wielkim entuzjazmem przez bliskie mi osoby i rzucam się im w ramiona. Kiedy już wszystkich przywitałam i przytuliłam, wreszcie wróciliśmy do domu, gdzie czekała na mnie przepyszna kolacja godna królów! Oczywiście to sprawka mojej Oleńki. Jadłam z najbliższymi śmiejąc się i opowiadając o wszystkim. Tata, Olga, Ramallo, Angie, Francesca i Diego, Camila i Broduey, Ludmiła i Fede, nawet Tini, Jorge i Diego zgodzili się wpaść. Strasznie mi brakowało takich rodzinnych uczt!
Wkrótce przyjaciele rozeszli się do swoich domów, a ja pomagałam sprzątać Oldze ze stołu. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, pobiegłam otworzyć i kogo zobaczyłam?
- Leon - uśmiechnęłam się. Kiedy zdążył wrócić?
- Cześć, przyszedłem przywitać cię spowrotem - mrugnął do mnie. Szczerzę się do niego i przytulam go. Nadal kocham jego zapach i uważam, że jest najpiękniejszy na świecie.
- Masz chwilę? - zapytał.
- Jasne, ale wyjdźmy lepiej do ogrodu - zaproponowałam. Wyszliśmy więc i usiedliśmy na kamieniach.
- Piękna noc - zachwycił się chłopak. Spojrzałam w niebo i rzeczywiście, było na nim mnóstwo gwiazd i wielki, jasny księżyc. Zawiał wiatr i zrobiło mi się chłodno. On to zauważył i zdjął swoją kurtkę. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i okryłam się nią. Leon to prawdziwy dżentelmen. Zawsze umie o mnie zadbać.
Siedzieliśmy tak w ciszy podziwiając noc. Robiłam się coraz bardziej śpiąca i oparłam głowę na jego ramieniu. Objął mnie i zaczął opowiadać jak małemu dziecku, historie o pięknych marzeniach spełniających się jak na życzenie. Rozmarzyłam się razem z nim i nawet nie wiem jak i kiedy, zasnęłam.


Następnego dnia obudziłam się w swoim łóżku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym była w piżamie, ale okazało się, że nadal mam na sobie wczorajsze ubranie. Jak to możliwe? Rozglądam się i obok zauważam kurtkę Leona i czuję jej zapach. Ah no tak, teraz wszystko sobie przypominam. Ups, zasnęłam w ramionach Leona, pewnie mnie tu przyniósł. Ciekawe jak wytłumaczę to tacie. No nic, trzeba wziąć prysznic. Zabieram czyste rzeczy i zmierzam do łazienki.

Po kąpieli zeszłam na śniadanie. Przy stole siedziała tylko moja siostra, popijając kawę.
- Hej - mruknęłam.
- Witamy księżniczkę! - wydarła się na cały głos.
- Cicho bądź, czemu księżniczkę?
- A to już zapomniałaś, jak twój książę zaniósł cię do łóżeczka i otulił kocykiem? - śmieje się. - A może masz takich miliony i zastanawiasz się, który tym razem, hm?
- Daj spokój, niechcący zasnęłam - zbywam ją. Nagle zaniepokojona dodaję: - ale tata tego nie widział, co nie?
- Pfff, pewnie że nie - odpowiada. Uf, co za ulga. - Gdyby widział już dawno miałabyś kłopoty.
- To prawda - przytakuję i idę zrobić sobie kawę mrożoną. Mam nadzieję, że Diego się o tym nie dowie. Nie chcę dodatkowych problemów. Wypijam kawę i postanawiam iść na spacer z Ludmiłą.
- Co tam nucisz? - zapytała. Całą drogę staram się wymyślić słowa do melodii, która mi powstała w głowie.
- Chcę napisać piosenkę i szukam odpowiednich słów - wyjaśniam. Dalej idziemy w milczeniu, bo wciąż układam słowa. Coś tam mi wychodzi ale to dopiero wstępny tekst.
- Potrzebuję gitary - oświadczam stanowczo i ciągnę siostrę za sobą w stronę chłopaka, który gra na tym instrumencie.
- Przepraszam - zaczepiam go. - Mogłabym pożyczyć gitarę?
- Jasne - odpowiada i biorę od niego instrument. Siadam obok i brzdąkam, nucąc jakieś słówka.
- Niezłe - stwierdził chłopak. - A może spróbuj tak - dodał i zagrał kilka akordów. Całkiem fajny pomysł, dorzuciłam do tego jedno zdanie i powstał refren.
- Wielkie dzięki! - krzyknęłam i oddałam mu gitarę.
- Nie ma za co, polecam się na przyszłość - odparł.
Postanowiłyśmy przejść się do Francesci. Ona ma gitarę, zagramy coś razem i może dalej jakoś pójdzie. W drodze rozmawiałyśmy o nowym zapachu od Dior'a. Uwielbiam te perfumy. Nagle zobaczyłam mały czarny kłębek zwinięty i drżący pod krzakiem.
- Co to? - zaciekawiła się Ludmiła. Podeszłam i ostrożnie wzięłam na ręce zwierzątko.
- Jaki słodki kotek! - zachwyciła się siostra. Malutki kociak spojrzał na mnie wielkimi, przestraszonymi oczyma. Postanowiłam zabrać go do domu i zaopiekować się nim. Olga dała mu ciepłego mleka a my przygotowałyśmy mu wygodne posłanie. Kociak bardzo szybko zasnął, więc zaczęłyśmy się nudzić. Postanowiłyśmy zadzwonić do naszych przyjaciółek, Ludmiła do Naty a ja do Francesci i Camili. Po kilku minutach wszystkie zgodziły się do nas przyjść i postanowiłyśmy zrobić sobie małą babską imprezę. Zbiegłyśmy na dół i poprosiłyśmy Olgę, żeby przygotowała nam coś dobrego. Uprzedziłyśmy tatę, który i tak jechał z Ramallo na jakieś spotkanie i zostawiał dom w naszych rękach. Zastanawiałam się, gdzie jest Angie. Pewnie poszła na jakieś zakupy. Przechodząc przez kuchnię zerknęłam na kalendarz i uświadomiłam sobie straszną rzecz. Już za 5 dni po promocji płyty, wszyscy rozejdą się w swoje strony. Moje przyjaciółki i siostra wyjadą za granicę ze swoimi chłopakami, nie wiadomo na jak długo. Moi przyjaciele z Hollywood i mój chłopak powrócą do pracy na planie serialu, przez co rzadziej będziemy się widywać. Olga i Ramallo mają zamiar wyjechać na Florydę i zrobić sobie miesiąc wolnego. Tak, nareszcie Ramallo zdobył się na odwagę i poprosił Olgunię o rękę, a ona przyjęła go z radością. Urlop oczywiście im się należał. Niedawno dowiedziałam się, że Naty wraz ze swoim chłopakiem Maxim ma wyjechać do Hiszpanii, gdzie później spotkają się z Fran i Diego. Zakochana para chce tam przyjechać po wakacjach we Włoszech, ponieważ Barcelona to rodzinne miasto chłopaka mojej przyjaciółki. I co?? Zostanę sama, samiutka jak palec?? Co prawda jest jeszcze tata, ale on na pewno wyjedzie w jakąś podróż służbową, jak co roku. Nie wiem, czy zabierze ze sobą mnie i Angie, ale ja nie mam ochoty nigdzie jechać. Tyle się nalatałam do tej Californii, że teraz chcę siedzieć tylko w domu. Tak więc z całej naszej paczki na miejscu zostaje tylko Leon. Och... będę musiała z nim porozmawiać, powiedzieć, że mi się śnił i wybadać, czy on jeszcze coś do mnie czuje. 
Dotarłam do mojego pokoju, w którym mamy przyjąć naszych gości. Tam czekała już na mnie siostra i gdy zauważyła moją zmartwioną minę, od razu zapytała, co się stało. Opowiedziałam jej o swoich obawach i o tym, że nie chcę zostawać tutaj sama, ale też nie mam ochoty nigdzie jechać. Lekko się zasmuciła i złapała mnie za rękę.
- Skoro nie odpowiada ci ani jedno, ani drugie, będziesz musiała wybrać, Violu - powiedziała. Nagle jej twarz się rozjaśniła i blondynka dodała:
- Chyba że zapiszesz się do jakiejś pracy wakacyjnej.
Uśmiechnęłam się. To nie był zły pomysł. Mogłabym zarobić trochę pieniędzy żeby w przyszłości gdzieś wyjechać i realizować się artystycznie. Oczywiście mogłabym nawet zbierać truskawki w czterdziestostopniowym upale, ale chodziło mi tutaj o coś innego. Jako pracę miałam raczej na myśli pracę w teatrze czy na planie jakieś serialu. I wtedy mnie olśniło. 
- Już wiem!! - wykrzyknęłam jej w twarz. 
- Co?? - spytała zaciekawiona.
- Przecież Diego razem z Martiną i Jorge kręcą serial. Kiedyś nawet Diego zaproponował mi wejście na plan. Może uda mi się tam wkręcić i spróbować swoich sił jako aktorka - wyjaśniłam jej. Spodobał jej się ten pomysł i chciała iść tam nawet jutro, ale wytłumaczyłam jej, że nagrania zaczynają dopiero w przyszłym tygodniu, po promocji płyty.
- No nie! - zdenerwowała się. - Wtedy będziemy już z Fede we Włoszech!
- Spokojnie, wiem, że chcesz mi towarzyszyć ale zadzwonię i wszystko ci opowiem - obiecałam i uspokoiłam ją. W tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi, więc pobiegłyśmy otworzyć. Tak jak się spodziewałam, to były nasze przyjaciółki. Wyściskałyśmy się nawzajem i zaprosiłam je na górę, zabierając po drodze słodycze i napoje przygotowane przez Oleńkę. 
- Jak dawno was nie widziałam! - krzyknęłam gdy wszystkie już siedziałyśmy w pokoju. - A zwłaszcza ciebie, Naty - zwróciłam się do pięknej dziewczyny, a ta się uśmiechnęła. - Opowiadaj, co u ciebie?
- Dobrze, dziękuję że pytasz. Ja także się stęskniłam. Za tydzień wyjeżdżamy razem z maxim do Hiszpanii, do mojej rodziny. Chcemy najpierw pojawić się na promocji twojej płyty no i oczywiście zakupić - uśmiechnęła się. - Chcę ci też pogratulować tak wielkiego sukcesu i życzyć dalszych osiągnięć. A propo, to masz już jakieś plany na wakacje?
- Dobrze, że zapytałaś. Właśnie chciałam wam powiedzieć. Mój chłopak już wkrótce zacznie nagrania do swojego serialu. Zaproponował mi, żebym poszła na casting. Postanowiłam spróbować, bo to może być dla mnie duża szansa na wybicie się z innej strony.
Dziewczyny bardzo się ucieszyły i życzyły mi powodzenia. Potem śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, śmiałyśmy się. Już dawno nie miałam znimi takiego wieczorku. Potrzebowałam tego. Dziewczyny zachwycały się słodkim maleństwem które co jakiś czas otwierało oczka i mruczało z zadowoleniem. Uzgodniłyśmy, że przyjaciółki zostaną na noc i że wszystkie będziemy spać tutaj. Jeszcze przed snem Fede, Broduey, Diego i Maxi wysłali esemesy swoim dziewczynom, że jutro grają w piłkę nożną i że zapraszają nas do gry. Podobno Leon także będzie, co dziwnie mnie ucieszyło. Bardzo dawno z nim nie grałam. Chętnie przystałyśmy na tę propozycję i gadałyśmy długo, zanim zapadłyśmy w sen.