niedziela, 4 października 2015

ROZDZIAŁ 15

Nie wierzę własnym oczom. Co on tutaj robi?! To zupełnie tak, jak w moim śnie. Chłopak nie wydaje się zaskoczony moim widokiem. Kiedy staję o własnych siłach puszcza mnie i odpowiada:
- Violetta, cześć. Nic się nie stało.
Patrzę się na niego i nie wiem co powiedzieć. Jestem w lekkim szoku, nigdy bym się nie spodziewała że pojawi się w Hollywood. A jednak.
- Co robisz sama o tej porze? - kontynuuje rozmowę.
- No właśnie, ja...wyszłam na spacer, ale zgubiłam się i nie bardzo wiem, gdzie jest hotel...
- Chodź, poszukamy taksówki - zdecydował a ja posłusznie poszłam za nim. Jak on to zrobił, że udało mu się zatrzymać taksówkę po trzech minutach, a ja łapałam ją godzinę?
- Jaki adres? - pyta Leon. Odpowiadam mu a on instruuje kierowcę, gdzie ma jechać. Siedziny w milczeniu obok siebie. No bo o czym mamy rozmawiać? Pewnie powinnam go zapytać skąd on się tu wziął, ale nie chcę rozmawiać z nim przy tym mężczyźnie, który wszystko słyszy. Więc w ciszy podjeżdżamy pod mój hotel. Leon płaci i wysiada razem ze mną.
- To...dziękuję - mówię.
- Daj spokój, nie ma sprawy.
Stoimy w milczeniu dłuższą chwilę, aż wreszcie Leon pyta:
- Kiedy wracasz do Buenos Aires?
- Jutro po południu - odpowiadam. - A co ty tutaj robisz?
- Zwiedzam - mrugnął do mnie i zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać, życzył mi dobrej nocy i zniknął mi z oczu. Zrezygnowana weszłam do budynku.

*następnego dnia*

Obudziłam się około 10:00. Na dworze było pochmurno i chłodno, więc dziś wyjątkowo nie otworzyłam okna. Angie jeszcze spała, więc zrobiłam nam na śniadanie płatki czekoladowe z mlekiem. Ubrałam się w grafitowe spodnie z dziurami na kolanach, biały top i kremowy sweter na suwak. Rozczesałam włosy i związałam je w kucyk różową gumką. W tym czasie ciocia wstała i zachwycona podeszła do stołu. Razem zasiadłyśmy do śniadania i przeglądałyśmy zdjęcia z naszego pobytu tutaj. Mam ich chyba ze dwa miliony, jeśli nie więcej. W pewnym momencie dostałam wiadomość od Diego:
"Może przyjdę po ciebie i wpadniesz do nas?"
Odpisałam, że chętnie, że się stęskniłam i że zaraz będę gotowa. Powiedziałam cioci o moich planach a ona zaoferowała, że posprząta pokój, ale spakować będę się musiała sama. Przystałam na to i kiedy kończyłyśmy jeść, rozległo się pukanie do drzwi. Trochę szybko, pomyślałam. Otworzyłam ale przede mną nie stał mój chłopak, tylko Leon.
- O, hej - zdziwiłam się.
- No hej, mogę wejść? - zapytał.
- Jasne, proszę.
- Cześć Angie - przywitał się z kobietą.
- Oh Leon! - wykrzyknęła z radością. Nie wiedziałam że aż tak go lubi. - Co tu robisz?
- Przyleciałem na casting - odparł. Wow, nie wiedziałam. No proszę, Leon jako aktor.
- Ale tak właściwie, to przyszedłem do ciebie - zwrócił się do mnie. Uniosłam zdziwiona brwi a on wyjął coś z kieszeni.
- Wczoraj zgubiłaś to w taksówce - oznajmił pokazując mi jeden z moich kolczyków. Rzeczywiście, w nocy zdejmując w pośpiechu wyjęłam z ucha tylko jeden kolczyk, ale zapomniałam o tym jak tylko zasnęłam.
- O rany, Leon! Dziękuję ci bardzo! To perełki od taty! Bardzo wiele dla mnie znaczą! - krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję, ale w następnej chwili się opamiętałam. Puściłam go i chciałam się oderwać, ale on nadal mocno mnie trzymał. Zmieszałam się i nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić, więc odwzajemniłam uścisk. W końcu mnie puścił i uśmiechnęłam się niepewnie. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i zobaczyłam Diego.
- Cześć - uśmiechnął się na powitanie i pocałował mnie w policzek. Zobaczył Leona i troche się spiął.
- Siema - powiedział do niego.
- Siema - odparł tamten i nastała niezręczna cisza. Wtedy Leon się ruszył i rzucił na pożegnanie:
- Muszę już iść.
Zostaliśmy sami ale postanowiłam zignorować tą dziwną sytuację i zapytałam:
- Idziemy?
- Tak, chodź - powiedział i wziął mnie za rękę. Pożegnałam ciocię i wyszliśmy. Szliśmy przytuleni do siebie, bo było zimno i Diego chciał mnie ogrzać. Na szczęście droga nie była długa i po chwili dotarliśmy do włoskiej pizzerii. Tam przy stoliku siedzieli już Jorge i Tini.
- Cześć wam - przywitałam przyjaciół i zajęłam miejsce obok Martiny.
- No hej, jak się masz? - zapytał Jorge.
- Całkiem dobrze, a wy?
- Wyśmienicie, bo idzie pizzaaaa!! - wykrzyknęła Martina. W tej chwili kelnerka przyniosła nam wielką, pysznie pachnącą pizzę i colę. Mmm, pycha!

Po zjedzeniu pizzy musiałam wrócić do hotelu, aby spakować wszystkie swoje rzeczy. Przyjaciele mnie odprowadzili a ja przytuliłam Diego na pożegnanie i poprawę humoru, ponieważ dziwnie się zachowywał od rana. Udało mi się wywołać jego uśmiech, więc pomachałam mu i wróciłam do pokoju. Tam Angie już biegała w poszukiwaniu ciuchów, więc szybko do niej dołączyłam.

Późnym popołudniem dojechaliśmy na lotnisko i od razu podeszliśmy do hali odlotów. Pożegnaliśmy się z producentami już wcześniej, choć oni i tak przyjadą na promocję płyty do Argentyny. Po kilkunastu minutach zajęliśmy swoje miejsca w samolocie. Tym razem Tini siedziała obok Jorge, a ja razem z Diego i moją ciocią. Postanowiłam umilić sobie czas dzwoniąc do rodziny i przyjaciół, powiadamiając ich o moim powrocie. Gawędziłam razem z Diego o piłce nożnej, ponieważ szczerze interesuje mnie ten temat. W końcu jednak nie wytrzymałam, zrobiłam się śpiąca i zasnęłam.

Obudziły mnie lekkie turbulencje, które towarzyszyły lądowaniu. Trochę się przestraszyłam ale stweewardessa uspokoiła nas, że to nic takiego i że nie ma się czym martwić. W końcu szczęśliwie dotarliśmy na ziemię. Zabraliśmy swoje bagaże, a mój kochany chłopak dźwigał moje walizki. Wychodzimy z hali odlotów, a tam czeka na nas tłumek fanów, którzy na nasz widok piszczą i rzucają się po autografy i zdjęcia. To dla mnie zupełmie szalone!! Odstawiam wszystko na bok i składam każdemu podpis oraz pozuję do zdjęć. Wiem, że teraz spełniam ich marzenia i jest to dla mnie wielkie osiągnięcie. Trwa to dość długo, bo ludzi jest sporo, ale udaje mi się uszczęśliwić każdego. Na koniec pstrykam sobie z nimi jedno wielkie selfie i odchodzę do rodziny. Zostaję powitana z wielkim entuzjazmem przez bliskie mi osoby i rzucam się im w ramiona. Kiedy już wszystkich przywitałam i przytuliłam, wreszcie wróciliśmy do domu, gdzie czekała na mnie przepyszna kolacja godna królów! Oczywiście to sprawka mojej Oleńki. Jadłam z najbliższymi śmiejąc się i opowiadając o wszystkim. Tata, Olga, Ramallo, Angie, Francesca i Diego, Camila i Broduey, Ludmiła i Fede, nawet Tini, Jorge i Diego zgodzili się wpaść. Strasznie mi brakowało takich rodzinnych uczt!
Wkrótce przyjaciele rozeszli się do swoich domów, a ja pomagałam sprzątać Oldze ze stołu. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, pobiegłam otworzyć i kogo zobaczyłam?
- Leon - uśmiechnęłam się. Kiedy zdążył wrócić?
- Cześć, przyszedłem przywitać cię spowrotem - mrugnął do mnie. Szczerzę się do niego i przytulam go. Nadal kocham jego zapach i uważam, że jest najpiękniejszy na świecie.
- Masz chwilę? - zapytał.
- Jasne, ale wyjdźmy lepiej do ogrodu - zaproponowałam. Wyszliśmy więc i usiedliśmy na kamieniach.
- Piękna noc - zachwycił się chłopak. Spojrzałam w niebo i rzeczywiście, było na nim mnóstwo gwiazd i wielki, jasny księżyc. Zawiał wiatr i zrobiło mi się chłodno. On to zauważył i zdjął swoją kurtkę. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i okryłam się nią. Leon to prawdziwy dżentelmen. Zawsze umie o mnie zadbać.
Siedzieliśmy tak w ciszy podziwiając noc. Robiłam się coraz bardziej śpiąca i oparłam głowę na jego ramieniu. Objął mnie i zaczął opowiadać jak małemu dziecku, historie o pięknych marzeniach spełniających się jak na życzenie. Rozmarzyłam się razem z nim i nawet nie wiem jak i kiedy, zasnęłam.


Następnego dnia obudziłam się w swoim łóżku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym była w piżamie, ale okazało się, że nadal mam na sobie wczorajsze ubranie. Jak to możliwe? Rozglądam się i obok zauważam kurtkę Leona i czuję jej zapach. Ah no tak, teraz wszystko sobie przypominam. Ups, zasnęłam w ramionach Leona, pewnie mnie tu przyniósł. Ciekawe jak wytłumaczę to tacie. No nic, trzeba wziąć prysznic. Zabieram czyste rzeczy i zmierzam do łazienki.

Po kąpieli zeszłam na śniadanie. Przy stole siedziała tylko moja siostra, popijając kawę.
- Hej - mruknęłam.
- Witamy księżniczkę! - wydarła się na cały głos.
- Cicho bądź, czemu księżniczkę?
- A to już zapomniałaś, jak twój książę zaniósł cię do łóżeczka i otulił kocykiem? - śmieje się. - A może masz takich miliony i zastanawiasz się, który tym razem, hm?
- Daj spokój, niechcący zasnęłam - zbywam ją. Nagle zaniepokojona dodaję: - ale tata tego nie widział, co nie?
- Pfff, pewnie że nie - odpowiada. Uf, co za ulga. - Gdyby widział już dawno miałabyś kłopoty.
- To prawda - przytakuję i idę zrobić sobie kawę mrożoną. Mam nadzieję, że Diego się o tym nie dowie. Nie chcę dodatkowych problemów. Wypijam kawę i postanawiam iść na spacer z Ludmiłą.
- Co tam nucisz? - zapytała. Całą drogę staram się wymyślić słowa do melodii, która mi powstała w głowie.
- Chcę napisać piosenkę i szukam odpowiednich słów - wyjaśniam. Dalej idziemy w milczeniu, bo wciąż układam słowa. Coś tam mi wychodzi ale to dopiero wstępny tekst.
- Potrzebuję gitary - oświadczam stanowczo i ciągnę siostrę za sobą w stronę chłopaka, który gra na tym instrumencie.
- Przepraszam - zaczepiam go. - Mogłabym pożyczyć gitarę?
- Jasne - odpowiada i biorę od niego instrument. Siadam obok i brzdąkam, nucąc jakieś słówka.
- Niezłe - stwierdził chłopak. - A może spróbuj tak - dodał i zagrał kilka akordów. Całkiem fajny pomysł, dorzuciłam do tego jedno zdanie i powstał refren.
- Wielkie dzięki! - krzyknęłam i oddałam mu gitarę.
- Nie ma za co, polecam się na przyszłość - odparł.
Postanowiłyśmy przejść się do Francesci. Ona ma gitarę, zagramy coś razem i może dalej jakoś pójdzie. W drodze rozmawiałyśmy o nowym zapachu od Dior'a. Uwielbiam te perfumy. Nagle zobaczyłam mały czarny kłębek zwinięty i drżący pod krzakiem.
- Co to? - zaciekawiła się Ludmiła. Podeszłam i ostrożnie wzięłam na ręce zwierzątko.
- Jaki słodki kotek! - zachwyciła się siostra. Malutki kociak spojrzał na mnie wielkimi, przestraszonymi oczyma. Postanowiłam zabrać go do domu i zaopiekować się nim. Olga dała mu ciepłego mleka a my przygotowałyśmy mu wygodne posłanie. Kociak bardzo szybko zasnął, więc zaczęłyśmy się nudzić. Postanowiłyśmy zadzwonić do naszych przyjaciółek, Ludmiła do Naty a ja do Francesci i Camili. Po kilku minutach wszystkie zgodziły się do nas przyjść i postanowiłyśmy zrobić sobie małą babską imprezę. Zbiegłyśmy na dół i poprosiłyśmy Olgę, żeby przygotowała nam coś dobrego. Uprzedziłyśmy tatę, który i tak jechał z Ramallo na jakieś spotkanie i zostawiał dom w naszych rękach. Zastanawiałam się, gdzie jest Angie. Pewnie poszła na jakieś zakupy. Przechodząc przez kuchnię zerknęłam na kalendarz i uświadomiłam sobie straszną rzecz. Już za 5 dni po promocji płyty, wszyscy rozejdą się w swoje strony. Moje przyjaciółki i siostra wyjadą za granicę ze swoimi chłopakami, nie wiadomo na jak długo. Moi przyjaciele z Hollywood i mój chłopak powrócą do pracy na planie serialu, przez co rzadziej będziemy się widywać. Olga i Ramallo mają zamiar wyjechać na Florydę i zrobić sobie miesiąc wolnego. Tak, nareszcie Ramallo zdobył się na odwagę i poprosił Olgunię o rękę, a ona przyjęła go z radością. Urlop oczywiście im się należał. Niedawno dowiedziałam się, że Naty wraz ze swoim chłopakiem Maxim ma wyjechać do Hiszpanii, gdzie później spotkają się z Fran i Diego. Zakochana para chce tam przyjechać po wakacjach we Włoszech, ponieważ Barcelona to rodzinne miasto chłopaka mojej przyjaciółki. I co?? Zostanę sama, samiutka jak palec?? Co prawda jest jeszcze tata, ale on na pewno wyjedzie w jakąś podróż służbową, jak co roku. Nie wiem, czy zabierze ze sobą mnie i Angie, ale ja nie mam ochoty nigdzie jechać. Tyle się nalatałam do tej Californii, że teraz chcę siedzieć tylko w domu. Tak więc z całej naszej paczki na miejscu zostaje tylko Leon. Och... będę musiała z nim porozmawiać, powiedzieć, że mi się śnił i wybadać, czy on jeszcze coś do mnie czuje. 
Dotarłam do mojego pokoju, w którym mamy przyjąć naszych gości. Tam czekała już na mnie siostra i gdy zauważyła moją zmartwioną minę, od razu zapytała, co się stało. Opowiedziałam jej o swoich obawach i o tym, że nie chcę zostawać tutaj sama, ale też nie mam ochoty nigdzie jechać. Lekko się zasmuciła i złapała mnie za rękę.
- Skoro nie odpowiada ci ani jedno, ani drugie, będziesz musiała wybrać, Violu - powiedziała. Nagle jej twarz się rozjaśniła i blondynka dodała:
- Chyba że zapiszesz się do jakiejś pracy wakacyjnej.
Uśmiechnęłam się. To nie był zły pomysł. Mogłabym zarobić trochę pieniędzy żeby w przyszłości gdzieś wyjechać i realizować się artystycznie. Oczywiście mogłabym nawet zbierać truskawki w czterdziestostopniowym upale, ale chodziło mi tutaj o coś innego. Jako pracę miałam raczej na myśli pracę w teatrze czy na planie jakieś serialu. I wtedy mnie olśniło. 
- Już wiem!! - wykrzyknęłam jej w twarz. 
- Co?? - spytała zaciekawiona.
- Przecież Diego razem z Martiną i Jorge kręcą serial. Kiedyś nawet Diego zaproponował mi wejście na plan. Może uda mi się tam wkręcić i spróbować swoich sił jako aktorka - wyjaśniłam jej. Spodobał jej się ten pomysł i chciała iść tam nawet jutro, ale wytłumaczyłam jej, że nagrania zaczynają dopiero w przyszłym tygodniu, po promocji płyty.
- No nie! - zdenerwowała się. - Wtedy będziemy już z Fede we Włoszech!
- Spokojnie, wiem, że chcesz mi towarzyszyć ale zadzwonię i wszystko ci opowiem - obiecałam i uspokoiłam ją. W tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi, więc pobiegłyśmy otworzyć. Tak jak się spodziewałam, to były nasze przyjaciółki. Wyściskałyśmy się nawzajem i zaprosiłam je na górę, zabierając po drodze słodycze i napoje przygotowane przez Oleńkę. 
- Jak dawno was nie widziałam! - krzyknęłam gdy wszystkie już siedziałyśmy w pokoju. - A zwłaszcza ciebie, Naty - zwróciłam się do pięknej dziewczyny, a ta się uśmiechnęła. - Opowiadaj, co u ciebie?
- Dobrze, dziękuję że pytasz. Ja także się stęskniłam. Za tydzień wyjeżdżamy razem z maxim do Hiszpanii, do mojej rodziny. Chcemy najpierw pojawić się na promocji twojej płyty no i oczywiście zakupić - uśmiechnęła się. - Chcę ci też pogratulować tak wielkiego sukcesu i życzyć dalszych osiągnięć. A propo, to masz już jakieś plany na wakacje?
- Dobrze, że zapytałaś. Właśnie chciałam wam powiedzieć. Mój chłopak już wkrótce zacznie nagrania do swojego serialu. Zaproponował mi, żebym poszła na casting. Postanowiłam spróbować, bo to może być dla mnie duża szansa na wybicie się z innej strony.
Dziewczyny bardzo się ucieszyły i życzyły mi powodzenia. Potem śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, śmiałyśmy się. Już dawno nie miałam znimi takiego wieczorku. Potrzebowałam tego. Dziewczyny zachwycały się słodkim maleństwem które co jakiś czas otwierało oczka i mruczało z zadowoleniem. Uzgodniłyśmy, że przyjaciółki zostaną na noc i że wszystkie będziemy spać tutaj. Jeszcze przed snem Fede, Broduey, Diego i Maxi wysłali esemesy swoim dziewczynom, że jutro grają w piłkę nożną i że zapraszają nas do gry. Podobno Leon także będzie, co dziwnie mnie ucieszyło. Bardzo dawno z nim nie grałam. Chętnie przystałyśmy na tę propozycję i gadałyśmy długo, zanim zapadłyśmy w sen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz