sobota, 28 listopada 2015

ROZDZIAŁ 21

*Następny dzień*

Nie chcę dłużej ukrywać swoich uczuć. Kocham Leona a Diego... jest słodki i opiekuńczy, jestem nim zauroczona - przyznaję, ale to nie jest to o czym marzyłam. To właśnie Leon jest moim ideałem i nie potrafię tego dłużej ukrywać. Dlatego zamierzam zerwać z Diego, bo nie chcę go oszukiwać. W nocy wszystko sobie przemyślałam i postanowiłam zrobić to dzisiaj. Na szczęście w serialu nie gramy zakochanych. Porozmawiam z nim po próbie tanecznej. Ubrałam się w ogrodniczki i granatowy T-shirt. Do tego założyłam szare trampki i związałam włosy w kucyk. Pomalowałam się i spakowałam do torby strój sportowy i butelkę wody. Zabrałam jeszcze nuty do mojej piosenki i wyszłam z domu. Po drodze ją sobie nuciłam i zastanawiałam się, jak zaśpiewać na nagraniu niektóre fragmenty. Kiedy dotarłam do studia nagraniowego, Martina czekała na miejscu aby mnie wspierać. Nie było to moje pierwsze nagranie, więc szybko zorientowałam się, co i jak. 

Nagrywanie trwało niecałą godzinę. Potem razem z przyjaciółką udałam się do sali tanecznej, gdzie czekał na nas choreograf i reszta grupy. Szybko przebrałyśmy się w stroje sportowe i dołączyłyśmy do reszty.
- Witam was na kolejnych zajęciach - zaczął Sergio, nasz nauczyciel tańca. - Violetto i Leonie, was witam po raz pierwszy. Dzisiaj nauczymy się układu do piosenki "Euforia", która jest motywem przewodnim serialu. Ale najpierw musicie się rozgrzać. Kilka minut indywidualnej rozgrzewki, a potem przechodzimy do ćwiczeń - oznajmił i wyszedł. Zaczęłam się rozciągać i robić różne ćwiczenia, takie jakie robiliśmy z przyjaciółmi w Studio. Kiedy o tym pomyślałam, żal mi ścisnął serce. Zatęskniłam za Studiem i za naszym dawnym życiem i zaczęło mi tego wszystkiego brakować. No, ale życie toczy się dalej i teraz rozpoczynam nowy etap. Ta myśl trochę mnie rozweseliła i skupiłam się na rozciąganiu mięśni.
Po kilku minutach Sergio wrócił i pokazał nam kroki. Każdy miał tańczyć sam, ale wszyscy w grupie. Po przećwiczeniu układu, czyli dwie godziny później, nauczyciel poprosił mnie i Leona, abyśmy zostali przez chwilę. Kiedy wszyscy wyszli, powiedział:
- Jak wiecie, główni bohaterowie, czyli Angela i Matteo, będą tańczyć razem na konkursie talentów. Jednak reżyser postanowił, że wy także dostaniecie swój numer taneczny.
Spojrzeliśmy po sobie lekko zdziwieni. Bardzo cieszyłam się, że będę mogła z nim tańczyć i widziałam, że on także się uśmiecha.
- Dlatego chciałbym dzisiaj pokazać wam jeszcze jeden układ - kontynuował Sergio. - Musicie się go nauczyć do końca tygodnia. Stańcie na środku, proszę.
Zrobiliśmy co kazał i uczyliśmy się nowych kroków. Po godzinie powiedział zadowolony:
- Bardzo dobrze, świetnie! Umówcie się na próbę jutro lub za dwa dni. Pamiętajcie, na poniedziałek musicie opanować to do perfekcji! Życzę powodzenia - zakończył i wyszedł.
- To co? - zapytał Leon - kiedy chcesz się spotkać na próbę?
- Może jutro? 
- Okej. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia - odparłam. Na dziś to już koniec. Mogłam się przebrać i wrócić do domu, ale musiałam odszukać Diego. W sali tanecznej nikogo już nie było, więc postanowiłam do niego zadzwonić. Nie odebrał, więc spróbowałam jeszcze raz. I znowu nic? Co się dzieje? Przecież on zawsze odbierał ode mnie telefony, nawet jak był pod prysznicem. Postanowiłam pojechać do jego domu. Zamówiłam taksówkę i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Nigdy tu nie byłam. Domek był mały, ale śliczny, pomalowany na żółto z zielonym dachem. Po ogródku biegał mały, kudłaty piesek. Kiedy weszłam przez furtkę, od razu do mnie podbiegł i zaczął się przymilać, więc pochyliłam się i pogłaskałam go. Potem stanęłam na progu i zapukałam do drzwi. Długo nikt nie otwierał, dopiero po kilku minutach, kiedy już chciałam iść, drzwi się otworzyły i na progu stanął mój chłopak.
- Violu? - zdziwił się - co ty tu robisz?
- Chciałam z tobą porozmawiać ale nie odbierałeś ode mnie telefonu, więc przyszłam żeby zobaczyć czy wszystko w porządku - wyjaśniłam. Chłopak nieco się zmieszał, ale także wzruszył. 
- Dziękuję ci, ale nie masz się czym martwić. O czym chciałaś porozmawiać? To coś ważnego? 
- Tak, ale chyba nie będziemy rozmawiać w progu? Nie zaprosisz mnie do środka? - zdziwiłam się. Lekko się zdenerwował, ale w końcu mnie wpuścił. Usiadłam na kanapie w salonie a on obok mnie. Spojrzał się na mnie i zapytał:
- To o co chodzi?
- Teraz chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje. Jesteś jakiś dziwny, zdenerwowany, proszę powiedz mi co ci jest - rzekłam zmartwiona. On na początku nie bardzo chciał się przyznać, ale wtedy przybiegł jego młodszy braciszek.
- Co się stało, Ivan? - zapytał Diego.
- Pod łuszkiem jest potful - wydukał mały. Diego zaczął go uspokajać a wtedy maluch zauważył mnie i podbiegł do mnie. Wyciągnął ręce, więc wzięłam go na kolana. I wtedy zdarzyło się coś, co mnie bardzo wzruszyło: chłopiec powiedział:
- Diego, gdzie znalazłeś tego aniołka?
Diego spojrzał na mnie speszony a ja zarumieniłam się i wzruszyłam. Pocałowałam chłopca w czoło i zaczęłam mu opowiadać bajkę o aniołach. Wkrótce mały zasnął i zaniosłam go do pokoju, który wskazał mi Diego. Położyłam go na łóżku i wyszłam z uśmiechem na twarzy. Kiedy wróciliśmy do pokoju Diego powiedział:
- Dziękuję ci za uśpienie Ivana. Czasem trudno go uspokoić jak sobie coś wyobrazi. Widocznie bardzo cię polubił - uśmiechnął się słodko. No i jak ja mogę go teraz zostawić? Widzę, że ma problemy, powinnam go teraz wspierać, a nie oglądać się za Leonem. Przytuliłam go i wtedy pocałowaliśmy się. Był to pocałunek pełen miłości, wdzięczności, potrzeby wsparcia. Poczułam, że Diego bardzo mnie teraz potrzebuje i postanowiłam na razie nie zrywać z nim.
Odkleiliśmy się od siebie i pogładziłam go po policzku.
- Powinnam już sobie pójść, czy chcesz, żebym została? - zapytałam. On uśmiechnął się i odpowiedział:
- Zostań. 
Zostałam więc. Poszliśmy do kuchni, bo chiałam napić się herbaty. Patrzyłam jak Diego sprawnie obsługuje kuchnię, sprząta ze stołu, radził sobie lepiej niż ja. Kiedy wreszcie usiadł obok mnie, zapytałam:
- A gdzie twoi rodzice?
Chłopak posmutniał.
- Powiedziałam coś nie tak? - przestraszyłam się.
- Kochanie, nie chciałem ci tego mówić żeby cię nie martwić, ale skoro już tu jesteś... Moja mama wczoraj źle się poczuła i tata zawiózł ją do szpitala. Dzisiaj kiedy byłem na próbie, to on siedział z Ivanem a kiedy wróciłem - poszedł do mamy. Nie wiem dokładnie co jej jest, już od paru dni była taka słaba. Trochę się o nią boję - zakończył drżącym głosem. Przytuliłam go chcąc dodać mu otuchy.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziałam. - Jeśli chcesz, możemy ją jutro razem odwiedzić.
- No a co z Ivanem?
- Możemy poprosić Tini, żeby z nim została. Przecież ona lubi dzieci. A poza tym jest podobna do mnie, więc na pewno ją polubi - zaśmiałam się. On zareagował podobnie. Cieszyłam się, że udało mi się go rozśmieszyć. Nagle popatrzył na mnie takim wzrokiem, że zarumieniłam się. Widziałam w jego oczach trzy uczucia: miłość, smutek i strach. 
- Powiedz mi prawdę, czy jesteś ze mną szczęśliwa? - zapytał. Popatrzyłam na niego i zastanowiłam się. Jestem? Nie chciałam go okłamywać. Pomyślałam o wszystkim, co nas łączy, o tym, że nigdy mnie nie zranił i zawsze przy mnie był. 
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - A ty jesteś szczęśliwy ze mną?
- Jesteś moim największym skarbem - odpowiedział z uśmiechem i pocałował mnie. Oddawałam jego pocałunki z takim samym żarem i miłością. Może jednak nie powinnam się z nim rozstawać? Nie wiem, ale na pewno nie teraz. Teraz muszę być przy nim.

Trzy godziny później wróciłam do domu. Siedziałam u Diego dość długo i rozmawialiśmy o swoich rodzinach. Ja opowiadałam mu o planach mojego taty i Angie, a on o swoim braciszku. Wymyśliliśmy, że na czas naszej próby i odwiedzin mamy Diego w szpitalu, przyprowadzimy do Ivana małą Mię, którą tak kocham, wraz z jej ciocią. Dzięki temu maluchy nie będą same i nie będą się nudzić. Potem rozmawialiśmy na wspólnym czacie z moimi przyjaciółmi. W końcu jednak musiałam pojechać do domu taksówką. Byłam zmęczona, więc wykąpałam się i poszłam spać.

*Następny dzień*

Wstałam wcześnie rano. Szybko założyłam miętową sukienkę i buty. Uczesałam się i umalowałam i wyszłam z domu. Szybko dotarłam na miejsce i przebrałam się w ubrania Izabeli. Po wyjściu z garderoby spotkałam Diego i przywitałam go czule. Potem zobaczyłam Tini, Jorge, Leona i resztę grupy. Od razu zaczęliśmy nagrywać. 

Nagrania trwały dziś prawie osiem godzin, więc skończyliśmy około 16:00. Jutro nagrywamy wieczorem, bo mamy kilka scen nocnych w scenariuszu. Dlatego dziś możemy wybrać się razem z Diego odwiedzić w szpitalu jego mamę. Kiedy przebraliśmy się w swoje ubrania, wsiedliśmy do jego auta i najpierw pojechaliśmy do domu mojego chłopaka, aby zawieść Ivana do pani Caroli. Stamtąd ruszyliśmy prosto do szpitala, tego samego, w którym kiedyś leżał mój tata po wypadku. Zanim znaleźliśmy salę pani Dominguez, było już po 17:00. Wreszcie wpuścili nas do niej. Przywitałam się grzecznie i cichutko stanęłam w kąciku. Patrzyłam, jak Diego wita się z matką i cieszy się spotkaniem. Widziałam, jak cała trójka jest szczęśliwa i aż zrobiło mi się ciepło na sercu. W pewnej chwili mama Diego zawołała mnie do siebie.
- To ty jesteś Violetta? - zapytała.
- Tak. Chciałam spytać jak się pani czuje?
- Nie najgorzej, ale lekarze wciąż nie wiedzą co mi jest - odparła z machnięciem ręki. - Chciałam ci podziękować, że opiekujesz się moimi synami. Diego mi opowiadał, jak bardzo Ivan cię polubił, a teraz po nim widzę, że on także cię potrzebuje.
Uśmiechnęłam się skromnie. Odpowiedziałam, że to dla mnie żaden problem bawić się z Ivanem i mogę wpadać do niego częściej.
Rozmawialiśmy jeszcze jakieś pół godziny z mamą mojego chłopaka, aż przyszli lekarze i zabrali ją na jakieś badania. Ojciec Diego zdecydował, że wrócimy do domu. Tak więc po kilkunastu minutach byliśmy spowrotem na miejscu. Oczywiście po drodze wstąpiliśmy do pani Caroli i zabraliśmy Ivana, a ja chwilkę z nią porozmawiałam i ucałowałam Mię na dobranoc. Potem Diego odwiózł mnie do domu i podziękował za moją pomoc. Pocałowałam go na pożegnanie i weszłam do środka. 
Przebrałam się w dres i zmyłam makijaż. Na kolację zrobiłam sobie tosty i sok. Weszłam na czat i kliknęłam video - połączenie z tatą. Odebrał prawie natychmiast. 
- Tato, przepraszam że dzwonię o tak późnej porze - zaczęłam. Na wyspie, na której przebywają zakochani było już po 23:00, ale oni nadal czekali na mój telefon.
- Nie przejmuj się skarbie. Jak ci minął dzień?
Opowiedziałam im wszystko, łącznie z wizytą w szpitalu. Okazało się, że tata zna się z ojcem Diego i kazał pozdrowić jego rodziców. Potem jeszcze trochę opowiadałam im o nagraniach a oni mi o swoich planach na ślub. Okazało się, że tata musi pojechać jeszcze na tydzień do Dubaju, przez sprawy biznesowe. Tak więc pierwsi przyjadą tutaj Olgunia i Ramallo, którzy zjawią się już w następny piątek. Pogadałam jeszcze chwilę z narzeczonymi i rozłączyłam się. Napisałam do Leona, abyśmy się spotkali jutro o 15:00 na próbę. Poćwiczymy dwie godziny a później pójdziemy prosto na plan. Dlatego jutro mogę wstać nawet o 14:00. Postanowiłam to wykorzystać i przez pół nocy gadałam z przyjaciółmi, którzy także zarywali dla mnie noc. Są cudowni, kocham ich za to. Opowiadaliśmy sobie o wszystkich nowościach, no może nie wspominałam o sytuacji rodzinnej Diego. Po kilku godzinach wspólnego gadania rozłączyliśmy się. Tak się cieszę, że wszyscy wrócą tutaj już za dwa tygodnie. 

*Następnego dnia*

Dzisiaj jest piątek, czyli do opanowania układu zostały nam tylko dwa dni. Kiedy wstałam, było już po 13:00 i od razu poszłam pod prysznic. Kiedy odświeżyłam się i ubrałam poczułam się o niebo lepiej. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie koktajl na śniadanie. Przy okazji zauważyłam, że cały dom jest zakurzony i stwierdziłam, że nie nadaję się na gospodynię. Skoro mam jeszcze dwie godziny do próby z Leonem, postanowiłam wykorzystać ten czas i trochę ogarnąć w tym domu. Zaczęłam od kuchni: umyłam naczynia i posprzątałam ze stołu, następnie pozamiatałam i wytarłam kurze. Potem posprzątałam w salonie i w gabinecie taty, oraz podlałam wszystkie rośliny w całym domu. Otworzyłam okna w każdym pomieszczeniu i zdążyłam jeszcze nastawić pranie, którego zebrało się dość dużo przez te trzy tygodnie. W swoim pokoju musiałam tylko powycierać  kurze i odkurzyć podłogę. Kiedy to zrobiłam, była już godzina 14:30, więc musiałam się szykować na próbę. Spakowałam strój do ćwiczeń do torby, wzięłam butelkę wody i wyszłam z domu. Na miejsce dotarłam punktualnie o 15:00. Leon już na mnie czekał, więc przebrałam się i zaczęliśmy tańczyć.

Po godzinie zrobiliśmy sobie przerwę.
- Świetnie ci idzie - pochwalił mnie Leon.
- Dzięki, ty również tańczysz doskonale - zapewniłam go z uśmiechem.
- Słuchaj Violu, nie chcę, żeby między nami była ta dziwna sytuacja - powiedział chłopak. 
- Ja też nie. Ale nie możemy być razem, chyba za dużo nieporozumień by to wywołało. Poza tym, ja teraz jestem z Diego i jestem z nim szczęśliwa.
- Ale chciałaś mnie pocałować - przypomniał. Zaczerwieniłam się.
- Tak, nie mogę zaprzeczyć, że coś do ciebie czuję, Leon - przyznałam. - Ale to za mało, żeby stworzyć związek.
- Ja też coś do ciebie czuję ale też wydaje mi się, że nie powinniśmy być razem. Spróbujemy być przyjaciółmi?
- No jasne - odparłam i uśmiechnęłam się.
- W takim razie wracajmy do próby - powiedział Leon i podał mi rękę. Chwyciłam ją i pobiegłam na parkiet aby robić to, co kocham.

*2 godziny później*

Układ mamy już opanowany do perfekcji. Teraz musimy iść na plan zdjęciowy. Mamy do nagrania sporo ujęć w wieczornej scenerii, więc musimy się pospieszyć. Tak więc szybko wsiedliśmy do samochodu Leona i pojechaliśmy na miejsce. Przebraliśmy się w stroje naszych postaci i oddaliśmy się w ręce fryzjerów i makijażystek. Kiedy już byłam gotowa, odnalazłam Martinę.
- Kochana, musisz opowiedzieć mi co z tobą i Jorge - poprosiłam.
- No wiesz, chyba jesteśmy przyjaciółmi, ale wydaje mi się, że on po prostu boi się szczerej rozmowy.
- Musisz sama naprowadzić go na trop twojego uczucia - poradziłam i przytuliłam ją.
- Dzięki - odparła. - A gdzie ostatnio znikasz?
- A wiesz, spotykam się z Diego, no i codziennie rozmawiam z przyjaciółmi. Dzisiaj nawet zaczęłam sprzątać w domu, żeby Olga się nie wystraszyła, kiedy wróci - zaśmiałam się. Wtedy ktoś zasłonił mi oczy. 
- Zgadnij kto to - powiedział.
- Diego - uśmiechnęłam się. Chłopak odsłonił mi oczy i pocałował mnie na powitanie. Odwzajemniłam pocałunek, ale nie chciałam się z nim całować przy Martinie, więc oderwałam swoje usta od jego i zapytałam:
- Jak się masz?
- Dobrze - odpowiedział. - Ivan był zadowolony z wczorajszej wizyty i chyba bardzo polubił tą Mię. Ale nadal nie wiadomo co się dzieje z mamą - wyznał trochę ciszej. Pogłaskałam go po policzku.
- Nie martw się, musisz wierzyć że w końcu to odkryją - starałam się go pocieszyć. Chłopak uśmiechnął się lekko i zaprowadził mnie do miejsca, gdzie nagrywaliśmy jedną ze scen. 

*pięć godzin później*

Jestem wykończona. Dzisiejszy dzień był pełen pracy. Kiedy w końcu skończyliśmy nagrania mogłam wrócić do domu. Nie miałam już siły na sprzątanie ani na gadanie z przyjaciółmi. Jutro to wszystko dokończę. Teraz muszę się tylko przebrać w piżamę i wskoczyć do łóżka. Ciekawe, co przyniesie mi kolejny dzień.

środa, 25 listopada 2015

ROZDZIAŁ 20

Odwróciłam się pełna nadziei... ale nie, myliłam się. To nie był Leon, to był Federico. Chłopaki mają podobne perfumy dlatego ich pomyliłam. A z resztą jak mogłam w ogóle myśleć że Leon tu będzie? Przecież nie chce już ze mną przebywać.
- Co się dzieje Violu, ciągle o nim myślisz? - zapytał łagodnie przyjaciel. Przytuliłam się do niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie bądź smutna, w końcu wszystko jakoś się ułoży.
- Nie rozumiem, dlaczego tak nagle oddalił się ode mnie - wyznałam.
- Ja też nie, chcesz żebym z nim o tym porozmawiał?
- Nie, to sprawa pomiędzy nim a mną - zaprzeczyłam - ale dziękuję mimo wszystko - uśmiechnęłam się smutno. Pocałowałam go w policzek i razem poszliśmy na koc piknikowy, gdzie czekali już przyjaciele, aby coś przekąsić. Potem śpiewaliśmy piosenki aż do późnej nocy i wróciliśmy pieszo do domu Broduey'a. I tak minął nam cały tydzień na wspólnej zabawie. Brakowało mi tylko Leona...

*tydzień później*

Dziś mam samolot na Gran Kanarię. Wszyscy wyjeżdżamy z Brazylii i kierujemy się do Hiszpanii, tylko że cała paczka ląduje w północno - zachodniej części, a ja na południowym wschodzie. Lecę odwiedzić tatę i Angie, ponieważ zaprosili mnie do siebie. Może wreszcie się pogodzili i chcą się pobrać. Byłabym bardzo szczęśliwa. Zostanę z nimi kilka dni, około trzech - czterech, a potem wracam do Buenos Aires, ponieważ mój czas wolny się kończy i zaczynamy nagrywać moje sceny. Już nie myślę tak dużo o Leonie, postanowiłam puścić to w niepamięć i cieszyć się tym, co mam. Czyli kochanymi przyjaciółmi, z którymi żegnam się ze smutkiem na lotnisku. Na szczęście moja siostra leci ze mną, ponieważ jest uważana za część rodziny. Federico chciał jej towarzyszyć i dobrze, bo bardzo go lubię i kochamy się razem wygłupiać. Potem gołąbeczki planują odwiedzić ojca blondynki w Afryce. No no, wszyscy rozlatujemy się praktycznie po całym świecie. Jak narazie Azja jest jedynym kontynentem, na którym nie ma kogoś z naszej ekipy. 
Z rozmyślań wyrwał mnie głos steewardessy, która oznajmia, że podchodzimy do lądowania i każe zapiąć nam pasy. Jestem podekscytowana, ponieważ nigdy nie byłam na tych wyspach i jestem ciekawa, jak to wszystko wygląda. No a poza tym, tutaj jest teraz lato i jest o wiele cieplej niż u nas, więc szybciej się opalę. 
Wysiedliśmy z samolotu i zobaczyliśmy tatę czekającego przy samochodzie. Gdy nas ujrzał twarz rozjaśnił mu uśmiech i od razu mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk bo bardzo się za nim stęskniłam. Przywitał się z Ludmiłą i Federico, a potem zawiózł nas do ślicznego domku, który wynajął dla siebie i Angie na cały miesiąc. Tsm czekała już kochana cioteczka z pięknie pachnącym obiadem. Zjedliśmy ze smakiem posiłek i rozpakowaliśmy walizki. Tata zaproponował, abyśmy poszli na spacer. Ja i siostra wyczułyśmy, że to rodzinna sprawa i wiedziałyśmy już co się kroi. Dlatego Federico chciał zostać, ale Angie nalegała, aby także przy tym był. Tak więc poszliśmy razem na spacer wzdłuż pięknej promenady. Tam tata i Angie przystanęli i uśmiechnięci od ucha do ucha powiedzieli:
- Mamy dla was wspaniałą wiadomość. Bierzemy ślub!
- Taaaaaaak! - zapiszczałyśmy z siostrą i padłyśmy w objęcia narzeczonym. Federico tylko stał i się śmiał, ale po chwili do nas dołączył.

*wieczorem*

Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Proszę! - krzyknęłam. Angie weszła z uśmiechem na twarzy. 
- Jak się masz? - zapytała swoim łagodnym, opiekuńczym głosem. Uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że ty i tata jesteście szczęśliwi. Zawsze tego chciałam - zapewniłam ją. Moja przyszła macocha uśmiechnęła się szczęśliwa. 
- To dobrze. Nareszcie udało nam się szczerze porozmawiać i teraz już jestem pewna, że nie potrafiłabym bez niego żyć.
- Opowiedz mi lepiej jak się oświadczył! - poprosiłam zaciekawiona. Ciotka usiadła wygodnie i z błyszczącymi oczami zaczęła opowiadać.
- No wiesz, to było tydzień temu, zanim zdecydowałaś się tu przyjechać. Wieczorem zabrał mnie na kolację do romantycznej knajpki. Podczas posiłku wszystko sobie wyjaśniliśmy i pogodziliśmy się. Potem poszliśmy na spacer wzdłuż tej samej promenady, którą szliśmy dzisiaj. Wyobrażasz sobie, że rozsypał tam wszędzie płatki czerwonych róż? Było tak romantycznie, spacerowaliśmy w świetle księżyca. Kiedy nagle przyklęknął i poprosił mnie o rękę, a ja zgodziłam się bez wachania. Szczęślliwi pocałowaliśmy się. Od tej pory codziennie przynosi mi śniadanie do łóżka.
- Uau, ale słodki! - zachwyciłam się. Nie wiedziałam, że tata taki jest. Chwilę jeszcze gadałam z Angie kiedy przyszła Ludmiła. Razem odbyłyśmy rozmowę na temat związku mojego ojca z Angie. Ludmiła także bardzo się ucieszyła z faktu, iż zakochani biorą ślub. Po naszej rozmowie, każda z nas udała się do swojego łóżka i zapadłyśmy w głęboki sen.

*trzy dni później*


Dzisiaj wracam do Buenis Aires aby rozpocząć nagrania do serialu. Stęskniłam się już za moimi przyjaciółmi i za Diego, mimo że dzwoniliśmy do siebie codziennie. Tęsknię jeszcze za kimś, ale to nieistotne. Niestety, będę musiała rozstać się z moją siostrą i Fede, z którym przez te kilka dni miałam kupę śmiechu, oraz z narzeczonymi, którzy zostają na wyspie jeszcze dwa tygodnie. Tak więc znowu przez pół miesiąca będę sama, eh! No ale trudno, takie życie. Pożegnałam wszystkich i wsiadłam do osobnego samolotu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam swoją ulubioną piosenkę. Napisałam esemesa do Diego i Tini, że wracam i że będę w Argentynie za jakieś 3 godziny. Przez cały lot słuchałam muzyki.


*3 godziny później* 


Na lotnisku powitał mnie Diego. Tutaj w Argentynie jest dopiero 17:00, choć gdy wyjeżdżałam z Hiszpanii było już po 19:00. Chłopak wziął ode mnie bagaż i pocałował mnie czule. Uśmiechnęłam się. W drodze do domu opowiadałam mu o wycieczce i o ślubie taty z Angie. Pobierają się za 3 miesiące, czyli pod koniec jesieni. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie im się udaje!

Kiedy dotarłam do domu usiadłam zmęczona w kuchni. Jak dobrze wrócić na stare śmieci, pomyślałam. Mój kochany zaparzył mi kakao i otworzył ciasteczka a ja zjadłam je ze smakiem. Później pomógł mi się rozpakować i jeszcze chwilę ze mną posiedział, kiedy rozmawiałam z przyjaciółkami przez Skype'a. Potem zrobiło się późno i musiał już iść. Odprowadziłam go do drzwi i pocałowałam na pożegnanie. Poinformowałam tatę, że jestem już w domu i poszłam wziąć kąpiel. Po tej czynności szybko zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta i gotowa do pracy. Wstałam wcześnie, gdyż nagrania zaczynamy już od 8:00 rano. Szybko zjadłam śniadanie i ubrałam się w byle co, w końcu i tak na planie muszę nosić ubrania mojej bohaterki. Przeczytałam trochę scenariusza i dowiedziałam się, że moja postać ma 17 lat i ma na imię Izabela. Przyjeżdża z Barcelony na konkurs młodych talentów i wygrywa, a co za tym idzie, nagrywa własną płytę. Jest tak podobna do głównej bohaterki, Angeliny (którą gra Tini) że wydają się być bliźniaczkami, co na końcu serialu okazuje się prawdą. W międzyczasie Izabela zakochuje się w Lucasie, granym przez Leona, który na początku zakochuje się w Angelinie i chce rozdzielić ją i jej chłopaka, Mateo (którego gra Jorge). Jednak pod wpływem czasu Lucas zakochuje się w pięknej Izabeli i daje spokój zakochanym. Diego, mój chłopak, gra w serialu rolę Ricky'ego, przyrodniego starszego brata Angeliki, który jest nadopiekuńczy i nie lubi jej chłopaka. Skąd ja to znam? No cóż, fabuła jest bsrdzo ciekawa iż nie mogę się doczekać żeby zobaczyć się na ekranie. Ogarnięta tymi myślami dotarłam na plan, gdzie musiałam od razu przebrać się w ciuchy Izabeli. Jej styl jest rockowy i elegancki, podążający za modą, z lekką nutą romantyzmu. Trochę podobny do mojego. Kiedy już się przebieram w jasne dżinsy, fioletową koszulkę i czarną kurtkę ze ćwiekami, pozwalam się czesać i malować. Robią mi burzę fal na włosach i mocno podkreślają moje usta i oczy, co doskonale oddaje energiczność mojej bohaterki. Kiedy jestem już gotowa wychodzę z garderoby i spotykam Martinę.

- Woow! Ale bosko wyglądasz! - wykrzyknęła i obróciła mnie. Zaśmiałam się i przytuliłam ją. Ona także jest ślicznie ubrana i uczesana. 
- Zaprowadzisz mnie do Pancho? - zapytałam. - Miałam z nim przećwiczyć piosenkę Izabeli, na razie akustyczną wersję - wytłumaczyłam jej. Przyjaciółka skinęła głową i zaprowadziła mnie do sympatycznego chłopaka, z którym mam ćwiczyć piosenkę napisaną dla Izabeli pod tytułem "Lo que soy". Bardzo przypadła mi do gustu.
- Tini, musisz poprawić makijaż - zawołała jakaś dziewczyna. 
- Zaraz wracam - powiedziała Martina i odeszła. Usiadłam obok Pancho, z którym poznałam się wcześniej i którego bardzo polubiłam. 
- Dobrze, najpierw rozgrzej swój głos. Zaczniemy od prostego ćwiczenia murmurando - zadecydował gitarzysta. Zaśpiewałam więc kilka ćwiczeń a następnie odśpiewałam całą piosenkę.
- Bardzo dobrze - pochwalił mnie Pancho - gratulacje, oby tak dalej. Możesz iść nagrywać - mrugnął do mnie a ja uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Wtedy zobaczyłam Leona po raz pierwszy od dwóch tygodni. Był piękniejszy niż zwykle, wystylizowany na serialowego łobuza. Podeszłam do niego i spojrzeliśmy sobie w oczy. Zamurowało mnie na chwilę. W końcu nabrałam powietrza do płuc i wydusiłam:
- Cześć.
- Cześć - odpowiedział mi. Jego głos drżał, był przepełniony emocjami, tak jak mój. 
- Co słychać? - kontynuowałam.
- Taa, wszystko okej, ee... chciałem... - zaczął się jąkać.
- Violetta! - wykrzyknął Diego i podbiegł do mnie. Objął mnie mocno i pocałował mnie w policzek. - Co robicie? - zapytał patrząc dziwnie na Leona.
- Tylko omawialiśmy scenę - powiedział szybko tamten przybierając znowu ten suchy, nieprzyjemny ton którego tak nie lubię i odszedł. Diego spojrzał na mnie.
- No co tak patrzysz? - zdenerwowałam się - znowu jesteś zazdrosny? Nie mogę się z nim nawet przywitać?
- Spokojnie, ja tylko chciałem mieć pewność że ten podrywacz mi ciebie nie odbierze - wyjaśnił chłopak.
- Podrywacz? Odbierze? Diego, przecież wytłumaczyłam ci wszystko, że nic nas nie łączy, a ty nic nie zrozumiałeś? Nie liczysz się z moimi słowami, robisz to co ci się podoba? - zdenerwowałam się jeszcze bardziej.
- Uspokój się - powiedział Diego. Miał rację. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.
- Przepraszam, nie powinnam się tak unosić. Po prostu... Leon był moim przyjacielem i boli mnie to, że straciliśmy kontakt - wyznałam. Chłopak podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Nie będę już taki zazdrosny, wybacz mi.
- Dobrze - odparłam a on pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko. W tej samej chwili reżyser zawołał mnie na plan.
- Muszę iść - powiedziałam.
- Dobrze, powodzenia - odparł Diego. - Będę trzymać za ciebie kciuki.
Odeszłam od chłopaka i podeszłam do miejsca, do którego wołał mnie reżyser Martín. Stanęłam przed kamerą i słuchałam uważnie wskazówek, podczas gdy stylistki poprawiały mój wygląd. Kiedy skończyły, reżyser krzyknął "cisza na planie!" i zaczęłam grać.

*9 godzin później*


Jestem zmęczona, ale szczęśliwa. Dzisiaj nagraliśmy dwa odcinki i poszło mi całkiem nieźle. Jutro mamy nagrać demo mojej piosenki "Lo que soy" oraz przećwiczyć układ taneczny. Na dziś mamy już wolne, więc mogę przebrać się w swoje ciuchy i zmyć makijaż. Nie nagrywałam dzisiaj sceny z Leonem, była tylko scena, kiedy Izabela zauważa go z daleka i wypytuje o niego Angelinę, a Lucas gapi się na nią z daleka. Kolejną scenę nagrywamy za dwa dni. Teraz, kiedy jestem już w swoich ubraniach, wybieram się z Martiną i całą paczką na coś słodkiego do kawiarni.

- Pójdziesz z nami, Leon? - zapytałam niepewnie. Chłopak odmówił, ale o dziwo Diego nalegał, aby z nami poszedł, więc w końcu się zgodził. Spojrzałam na mojego chłopaka z wdzięcznością i podziwem, a on dumny cmoknął mnie w policzek. 
Wybraliśmy się na piechotę, ponieważ nie było daleko. W drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kiedy dotarliśmy na miejsce, każdy zamówił sobie jakieś ciastko i coś do picia i wtedy zaczęlo do mnie dzwonić znajomi z różnych stron świata. Ludmiła, tata, Francesca... nawet Olgunia chciała pogadać. Nie mogłam ich wszystkich spławić, więc każdemu po kolei opowiedziałam pokrótce mój dzień i wypytałam o ich wakacje. Wsumie te rozmowy zajęły mi ponad godzinę, a kiedy wróciłam do stolika, znajomi już się zbierali. Okazało się, że Diego wyszedł wcześniej, ponieważ jego mama prosiła go aby pilnie wrócił do domu. Co się mogło stać? Jutro go o to zapytam. 
Tak więc do domu wracałam sama z Leonem, bo wszyscy inni mieszkali w przeciwnym kierunku. Na początku była między nami niezręczna cisza i tylko od czasu do czasu wymienialiśmy uwagi na temat pogody. Kiedy już byliśmy pod moim domem odwróciłam się w jego stronę i chciałam powiedzieć coś na pożegnanie. Jednak wtedy spojrzałam mu prosto w te jego cudowne oczy i zobaczyłam w nich to samo intenstywne spojrzenie, przepełnione miłością. Zbliżyliśmy się do siebie i czekałam na jego pocałunek. Stałam tak z zamkniętymi oczami, ale nic się nie wydarzyło. Dlaczego mnie nie pocałował? Otworzyłam z bólem oczy i zobaczyłam, jak Leon stoi z pochyloną głową i widziałam, że cierpi tak jak ja. 
- Co jest, nie... nie rozumiem... - zaczęłam dukać.
- Violetta, tak nie można. Ty jesteś z Diego a on ci ufa. Nie możemy tak robić. Przepraszam, ale lepiej będzie jak o mnie zapomnisz. Nie chcę cię ranić, serio, ale my nie możemy być razem. Wybacz mi - rzekł Leon i pocałował mnie czule w policzek. Patrzyłam jak odchodzi a łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, kogo tak na prawdę kocham. 

poniedziałek, 23 listopada 2015

ROZDZIAŁ 19

*Violetta*

Nie mogę już patrzeć jak Tini się męczy. Dlatego dzisiaj postanowiłam poważnie porozmawiać z Jorge. Ja nie wiem, czy on na prawdę nie zauważył że ona cierpi, czy robi to specjalnie? Nie wiem, na prawdę nie wiem. Powinnam wypytać o niego Diego, ale najlepiej będzie jak porozmawiam z nim osobiście. Wiem, że mnie nie będzie umiał okłamać. Doskonale umiem rozpoznać po oczach, gdy ktoś kłamie i on o tym wie. Tak więc kiedy tylko dotarłyśmy na miejsce dopadłam Jorge'a i zaciągnęłam go na spacer.
- Violu, zaraz mamy kręcić moją scenę - zaprostestował chłopak.
- Nie obchodzi mnie to - powiedziałam zdenerwowana. Zdziwił się.
- O co chodzi? - zapytał.
- Posłuchaj uważnie. Chodzi o Martinę. Ona...
- Jorge! - zawołał jeden z techników. - Gdzie się podziewasz? Zaczynamy kręcić, szybko na plan!
Ehh, no i klops. Sprzątnął mi go sprzed nosa. No cóż, porozmawiamy później. Teraz powinnam poszukać mojego chłopaka, dawno go nie widziałam. Weszłam na plan zdjęciowy i okazało się, że dziś cały dzień ma zajęty i możemy spotkać się dopiero wieczorem. Zrezygnowana zabrałam torebkę i skierowałam się do wyjścia. Nagle ktoś dogonił mnie i zasłonił mi oczy. Poznałam zapach jego perfum i roześmiałam się. 
- Tak się cieszę że tu jesteś - powiedziałam do chłopaka. Leon odsłonił moje oczy i uśmiechnął się promiennie.
- Wracasz sama? - zapytał.
- Niestety tak. Diego jest dziś cały dzień zajęty a reszta naszej paczki wstanie dopiero za kilka godzin, przecież są w innej strefie czasowej. Nie mam nic do roboty. 
- W takim razie zapraszam cię do kawiarnii. Lody zawsze poprawiały ci humor.
- Jesteś kochany - uśmiechnęłam się promienie. - z wielką chęcią z tobą pójdę.
Tak więc to popołudnie spędziliśmy razem. Po lodach przeszliśmy się do parku i śpiewaliśmy "Hoy somos mas" tańcząc i spacerując. Byłam szczęśliwa. Cieszyłam się, że chociaż Leon z mojej starej paczki został przy mnie i miałam z kim porozmawiać i pośpiewać. Na koniec zaprosiłam go do domu.
- Wiesz co, miałam dziś wieczorem dzwonić do Francesci, a potem do Camili, Ludmiły i na końcu do taty. Może chciałbyś mi towarzyszyć? 
- Jasne, dawno z nimi nie rozmawiałem. Może kupimy jakieś chipsy?
- Świetny pomysł. Cebulowe?
- Cebulowe - roześmiał się. Oboje kochamy ten sam smak chipsów. Tak więc kupiliśmy przekąski i wróciliśmy do domu. Włączyłam laptop i zrobiłam koktajle. Wsypałam chipsy do miski i usiadłam wygodnie z Leonem na kanapie. Rozmawialiśmy bardzo długo z wszystkimi na wspólnym czacie. W końcu jednak przyjaciele musieli iść na plażę, a tata z Angie na spacer. U nas była już godzina 21:00, ale mojemu koledze nie chciało się wracać do domu. Postanowiliśmy więc obejrzeć jakiś film ale wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć i na progu zobaczyłam mojego chłopaka... z miną, która nie wróżyła nic dobrego.

- Diego - powiedziałam zaskoczona - co ty tutaj robisz?
- Nie odbierałaś ode mnie telefonu - powiedział z wyrzutem patrząc najpierw na mnie, a później na Leona. O kurczę, faktycznie. Zupełnie o nim zapomniałam.
- To ja już sobie pójdę - odezwał się Leon - do zobaczenia - rzucił na pożegnanie i wyszedł. Spojrzałam w oczy Diego. Były smutne i złe.
- Diego, ja...
- Nic nie mów - przerwał mi - nie tłumacz się. Chcę tylko wiedzieć, czy coś do niego czujesz. 
- Nie, jasne że nie, Leon to tylko kolega - zapewniłam.
- To dobrze. Już się bałem że cię stracę - rzekł ze smutkiem. Przytuliłam go.
- Nie stracisz mnie - obiecałam wtulona w jego pierś. Chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej. Po chwili puścił mnie.
- Muszę już iść, jestem zmęczony - wyjaśnił.
- Dobrze - odparłam - dobranoc - dodałam.
- Dobranoc - uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w czoło. Następnie wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi. Dlaczego poczułam smutek, skoro z Leonem na prawdę nic mnie nie łączy? Jestem zmęczona, mam dość myślenia o związkach. Postanowiłam wziąć prysznic i tak też zrobiłam. 

*Następnego dnia*


Wstałam dość późno, bo nie miałam nic ciekawego do roboty. Do rozpoczęcia pracy na planie nadal pozostało mi ponad dwa tygodnie, więc zaczęłam się zastanawiać, czy nie pojechać do Włoch albo do Brazylii do moich przyjaciółek, chociaż na kilka dni, póki mam wolne. Zabrałabym ze sobą Leona, ale nie wiem, kiedy on zaczyna nagrania. Chyba trochę wcześniej niż ja, no ale najwyżej wróciłby wcześniej. Rozważałam tą propozycję jedząc grzanki z dżemem truskawkowym i popijając jakimś napojem. Następnie ubrałam się w luźne spodenki dżinsowe, jakąś fioletową koszulkę i dżnisową kamizelkę, a włosy związałam w kucyk. Nie chciało mi się robić makijażu. Dzisiaj był wyjątkowo ciepły dzień. Postanowiłam wpaść na plan aby odwiedzić Martinę i Diego, a także porozmawiać z Jorge. Droga na piechotę zajęła mi niecałe pół godziny. Gdy dotarłam na miejsce od razu przywitałam się z przyjaciółką. Chwilę pogadałśmy o moim pomyśle gdy nagle zobaczyłam Jorge'a. Natychmiast do niego podbiegłam i powiedziałam:

- Musimy dokończyć wczorajszą rozmowę.
- A tak, o co chodzi z Martiną? - zapytał zmieszany.
- Przyjrzyj jej się dobrze. Nie widzisz, jak ona na ciebie patrzy? I to nie przez to, że gracie zakochanych. Ona po prostu czuje coś wyjątkowego do ciebie a ty ją olewasz. Postaw się w jej sytuacji, czy ty wiesz, jak ona się teraz czuje? Musisz coś z tym zrobić, mam nadzieję, że sam coś wymyślisz. 
Odeszłam zostawiając chłopaka zmieszanego i lekko zdziwionego. Wszystko teraz zależy od niego. A ja chciałam znaleźć wreszcie mojego chłopaka, ale nigdzie go nie było. Już chciałam wracać do domu, kiedy potknęłam się i wpadłam na kogoś. 
- Uważaj kotku - przywitał mnie Diego a ja zaczerwieniłam się jak burak na te słowa. Nigdy wcześniej mnie tak nie nazywał. Na powitanie pocałował mnie namiętnie a ja odwzajemniłam pocałunek. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, złapałam go za rękę i przedstawiłam mu swój pomysł z wyjazdem. Nie był zachwycony, szczególnie gdy powiedziałam mu, że chcę lecieć z Leonem. Ale, o dziwo, zgodził się na to. Byłam szczęśliwa i pocałowałam go w kącik ust. 
- Zaraz zadzwonię do Camili. Chciałam polecieć do Brazylii bo jeszcze tam nie byłam, a do Włoch już kiedyś pojechałam z Francescą. 
- Dobrze, tylko mi się tam nie zakochaj - zażartował. Uśmiechnęłam się.
- Mam teraz wolny czas. Chcesz, żebym ci w czymś pomógł?
- Jasne, mógłbyś zamówić bilety, podczas gdy ja będę załatwiać wszystko z Camilą i Leonem.
- Dobrze. W takim razie spotkajmy się w twojej ulubionej kafejce na rogu.
- Okej, do zobaczenia za godzinę - cmoknęłam go na pożegnanie. Wybrałam numer i zadzwoniłam do przyjaciółki. Odebrała po trzecim sygnale.
- Viola?
- Tak, kochana, mam dla ciebie wspaniałą wiadomość!
- No mów! - wykrzyknęła zniecierpliwiona. Opowiedziałam jej o moim planie a ona bardzo się ucieszyła. Od razu powiedziała Brodueyowi i podała mi adres hotelu, w którym mieszkają. Zapisałam wszystko w notatkach i wysłałam esemesa do Diego, żeby zamówił lot na najbliższe lotnisko. Ustaliliśmy, że Camila ze swoim ukochanym obdzwonią pozostałych znajomych i wszyscy (oprócz taty i Angie) spotkamy się ponownie w Rio de Janeiro. Nie mogłam się doczekać spotkania z moją ekipą. No i chciałam poopalać się w cudownym brazylijskim słońcu. Rozłączyłam się i poszłam szukać Leona. W końcu na razie tylko on nie wie o moim pomyśle. Nie znalazłam go na planie, więc skierowałam kroki do jego domu. Jednak zanim doszłam na miejsce, spotkałam go w połowie drogi. Był dziwnie przygnębiony a gdy mnie zobaczył, szybko się rozejrzał jakby chciał sprawdzić, czy nikogo nie ma w pobliżu. Zdziwiłam się, o co mu chodzi? 
- Leon! - zawołałam a chłopak przystanął. Przez ciemne okulary nie widziałam jego wzroku. 
- Mam dla ciebie niespodziankę, wysłuchasz mnie?
Przyjaciel kiwnął głową więc opowiedziałam mu o całym pomyśle. Zaznaczyłam, że Diego na to się zgodził, abyśmy jechali razem, więc nie musi obawiać się jego złości. On jednak pokręcił głową i powiedział:
- Wybacz mi Violu, ale nie mam ochoty nigdzie z tobą jechać. Wolałbym zostać tutaj i zająć się serialem. Nie miej mi tego za złe - powiedział sucho i wyminął mnie. Odwróciłam się i stałam tak, jak głupia patrząc na niego z załzawionymi oczami. Dlaczego mnie tak potraktował?? Co ja mu zrobiłam?? Nie mam pojęcia, dlaczego nie chce ze mną jechać. O co mu chodzi?? Jego słowa zabolały mnie, zwłaszcza, że wypowiedział je takim oschłym tonem, jakim nigdy się do mnie nie zwracał. Zrezygnowana i smutna odeszłam w swoją stronę. 

Kiedy weszłam do kawiarni zobaczyłam Diego czekającego na mnie przy stoliku. Usiadłam obok niego i spróbowałam się uśmiechnąć, ale raczej marnie mi to wyszło, bo chłopak od razu zapytał:

- Co się stało, kochanie?
- Nic takiego, po prostu Leon nie chce ze mną jechać - powiedziałam lekko smutna. Nie chciałam aby myślał, że coś mnie z nim łączy, ale jednak bardzo go lubię i chciałabym spędzić z nim te kilka dni. Nie wyobrażam sobie wakacji w gronie przyjaciół bez niego. 
- Nie przejmuj się, przecież możesz lecieć sama. Prawda?
- Tak, jasne - odparłam. Uśmiechnął się. Widocznie był zadowolony, że nie spędzę z Leonem więcej czasu. Eh, no trudno, co ja poradzę. Teraz nie mam ochoty nawet jechać, no ale muszę udowodnić Diego, że Leon nie jest dla mnie aż tak ważny. 
- Zamówiłeś bilety? - spytałam.
- Tak skarbie, wszystko gotowe. Wylatujesz jutro o 8:00.
- Dzięki. Wiesz co, może lepiej pójdę się pakować. 
- Pomogę ci - zaoferował. Zgodziłam się, więc objął mnie i wyszliśmy z kafejki kierując się w stronę mojego domu. 

*Następnego dnia, godz. 7:30*


Ubrałam się ciepło i chwyciłam walizkę. Teraz rano jest trochę zimno, ale już na miejscu będzie o wiele cieplej. Przed domem już czekał na mnie Diego. Wsiadłam do jego samochodu i po kilku minutach byliśmy już na lotnisku. Pożegnałam się z Martiną, która przyszła aby opowiedzieć mi, że Jorge jej unika odkąd z nim rozmawiałam. A to debil, pomyślałam sobie. Radziłam jej trzymać głowę wysoko i obiecałam zadzwonić po wylądowaniu. Następnie pocałowałam mojego chłopaka i weszłam do samolotu. Wyjęłam słuchawki i przygotowałam się na osiemdziesięcio - minutowy lot. 


*Półtorej godziny później, Brazylia, lotnisko w Rio de Janeiro*


Wysiadłam z samolotu i od razu zaczęłam szukać wzrokiem przyjaciół.  Po chwili ujrzałam drobną rudowłosą dziewczynę obok dobrze zbudowanego, ciemnoskórego chłopaka którzy najwidoczniej szukali mnie. Podbiegłam do nich z walizką i szczęśliwa rzuciłam im się w ramiona. Jejku, nie widzieliśmy się zaledwie kilka dni, ale ja mam wrażenie, jakby to był przynajmniej miesiąc. Po gorących powitaniach wsiedliśmy do taksówki, która miała zawieść nas do domu Broduey'a.

- Violu, a gdzie jest Leon?! - wykrzyknęła nagle Camila. Na dźwięk jego imienia zabolało mnie serce.
- On... musiał zostać na planie - skłamałam.
- Przecież on zaczyna dopiero za tydzień! - zaprzeczyła dziewczyna. Zrezygnowana postanowiłam powiedzieć prawdę.
- No dobra, po prostu nie chciał ze mną lecieć. Nie wiem dlaczego. 
- Ale jak to?
- Nic mi nie wyjaśnił, jeśli jesteś taka ciekawa sama go zapytaj - zdenerwowałam się. To uciszyło przyjaciółkę. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.

Dom Broduey'a okazał się przepiękną posiadłością niedaleko plaży, na uroczej dzielnicy La Playa. Była to nieduża villa, miała dwa piętra i niewielki ogród pełen pachnących roślin. Chłopak zaprowadził mnie do środka. Okazało się, że (na szczęście) jego rodzice bardzo chcieli by nas poznać i zgodzili się przenocować na kilka dni naszą paczkę. Najpierw poznałam uroczą mamę Broduey'a, Victorię - ciemnowłosą, drobną kobietę i jego zabawnego, wysokiego i dobrze zbudowanego ojca Samuela, który także był czarnoskóry. Oprowadzili nas po posiadłości w międzyczasie wypytując o mnie. Bardzo miło mi się z nimi rozmawiało. Na końcu poznałam młodszą siostrę Broduey'a, Nicolę. Miała ciemne oczy i włosy, ale karnację nieco jaśniejszą niż ojciec i brat. 

Po oprowadzeniu i rozpakowaniu się, rodzinka zaprosiła mnie na obiad. Chętnie się zgodziłam, bo byłam bardzo głodna. Nasi przyjaciele zlecą się dopiero po południu, więc mogę spokojnie poznać okolicę i trochę odpocząć przed wieczornym wypadem na plażę z gitarami. Zjadłam przepyszny posiłek przygotowany przez panią domu i wyszłam na taras. Usiadłam na leżaku, a obok mnie usadowili się Camila i Broduey. Leżeliśmy i gadaliśmy, ale ponieważ dzisiaj musiałam wcześnie wstać, byłam zmęczona i szybko zapadłam w sen.

- Violu! Ej, Violu obudź się! - poczułam jak ktoś mnie szturcha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jest już późne popołudnie. Nade mną stała Camila.

- Zaraz jedziemy na lotnisko przywitać wszystkich! - wykrzyknęła. Ucieszyłam się i od razu poderwałam się z miejsca. Tak bardzo chciałam już przytulić siostrę! A co dopiero Francescę! Zapakowałam się więc na tył Jeep'a razem z Camilą i ruszyliśmy w drogę.
Na miejsce dojechaliśmy tuż po lądowaniu ich samolotu. Od razu wszyscy padliśmy sobie w objęcia i ściskaliśmy się tak chyba z pół godziny. Wreszcie odkleiliśmy się od siebie i zapakowaliśmy się na przyczepę auta, i wracaliśmy, śpiewając piosenki, takie jak "En gira" i "Euforia". Było cudownie, brakowało tylko Leona.
- Ej, a gdzie jest Leon?! - wykrzyknęła Francesca.
- Nie przyjechał - odparłam cicho.
- Jak to nie przyjechał?! - zdenerwował się Maxi, jeden z jego najlepszych kumpli.
- Zaraz do niego zadzwonię - dodał Fede. Wybrał numer, ale chłopak nie odbierał. Tak myślałam. No cóż.
- Trudno, nie smućmy się teraz! - zaśpiewała Ludmiła. Przyznaliśmy jej rację i pojechaliśmy prosto na plażę. Rodzice Broduey'a zawieźli nas na miejsce i odjechali z walizkami przyjaciół. A my od razu rzuciliśmy się do morza - w strojach kąpielowych pod ubraniem. Kąpaliśmy się i śmialiśmy się przez pół godziny. Zmęczyłam się i postanowiłam przejść się na piasek po ręcznik. Usiadłam na piasku patrząc na zachód słońca, a moje myśli pobiegły ku Leonowi. Nagle moje oczy ktoś zakrył rękoma a ja poczułam zapach jego perfum. Nie możliwe, czyżby to...
- Leon?!

niedziela, 22 listopada 2015

ROZDZIAŁ 18

*Następny dzień*

Już dzisiaj idę na casting! Ciekawe, czy będę dobra w tej roli, którą wymyślili dla mnie producenci. Bardzo chcę się dostać do tej obsady serialu i dalej pracować z moim chłopakiem, z moją przyjaciółką i przyjecielem, no i oczywiście z Leonem.
Zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Bez Olgi i Ramallo w tym domu jest tak cicho i pusto...ehh... Dziś wieczorem tata i Angie mają samolot na Wyspy Kanaryjskie. Po castingu pójdę ich pożegnać. Wyjęłam z szafki mleczne bułeczki upieczone wczoraj przez gosposię. Zrobiłam sobie kakao i jadłam ze smakiem śniadanko. Następnie ubrałam się w ciemnozieloną sukienkę w kwiaty z kołnierzykiem i rękawami do łokci. Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Założyłam koturny i wyszłam z domu razem z Angie, która chciała mi towarzyszyć. Przez całą drogę denerwowałam się. Ciocia starała się uspokoić mnie, ale nic nie pomagało. Stresowałam się, bo bardzo chciałam się dostać. W końcu dotarłyśmy na plan. Było tam mnóstwo ludzi, kamer, sprzętów i wszystkiego. Nie wiedziałam co mam robić ani gdzie są moi przyjaciele. Nagle ktoś podbiegł do mnie i zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to - usłyszałam znajomy głos.
- Tini! - krzyknęłam szczęśliwa. Tak bardzo się za nią stęskniłam.
- Viola! - ucieszyła się przyjaciółka. Przytuliłam ją mocno a ona zrobiła to samo. Po chwili przywitała się z moją ciocią i zaprowadziła nas do miejsca, gdzie miały się odbyć moje przesłuchania. Ze śpiewu i tańca miałam być zwolniona, ponieważ wszyscy widzieli mnie na koncercie czy na teledysku do płyty. Tak więc czekała mnie tylko próba aktorska. Ale i tak się denerwowałam. Na miejscu czekali na mnie producenci i reżyser. Przywitałam się i przedstawiłam. Martin, pan reżyser poprosił mnie o zaprezentowanie jakiegoś monologu lub jakiejś scenki z mojego ulubionego serialu. Przypomniało mi się jedyne co w tym momencie miałam w głowie to scenka z "Patito Feo", mojego ukochanego serialu z dzieciństwa. Stanęłam więc przed ludźmi i zaczęłam udawać Antonellę, moją ulubioną bohaterkę. Poszło mi całkiem nieźle, na koniec zostałam nagrodzona brawami. Podziękowałam i od razu reżyser wstał i pogratulował mi, ponieważ właśnie dostałam się do obsady serialu. Nie mogłam w to uwierzyć. Szczęśliwa rzuciłam się mu w ramiona. On na szczęście potraktował to na luzie i odwzajemnił uścisk śmiejąc się. Przytuliłam każdego z radością. Okazało się, że moja postać pojawi się w serialu dopiero w 16 odcinku, więc pierwsze tygodnie nagrań mam wolne. Oczywiście niezupełnie, ponieważ mam zamiar przeznaczyć ten czas na naukę piosenek i układów tanecznych. Będę też przychodziła tu codziennie aby towarzyszyć Diego i przyjaciołom. Dowiedziałam się, że Leon zaczyna trochę wcześniej, więc będzie na planie prawie od samego początku. To dobrze.
Moja Angie musiała już iść aby zdążyć się spakować, więc zostałam z przyjaciółmi. Reżyser poprosił mnie, żebym przymierzyła ubrania dla mojej bohaterki. Zrobiłam to a oni zrobili mi kilka zdjęć. Dostałam scenariusz i nuty do wszystkich piosenek. Właściwie byłam już wolna, nie miałam tu nic do roboty bo Diego i reszta musieli pozować do zdjęć promocyjnych. Postanowiłam pójść na lotnisko i tam poczekać na tatę i Angie. Wtedy zadzwonił mój telefon. To była Ludmiła.
- Halo?? - odebrałam.
- Hej siostrzyczko! - wykrzyknęła po włosku. Na szczęście obie dobrze rozumiemy ten język.
- Ciao amigos! Jak się macie??
- Świetnie, pogoda wspaniała, najlepsze jest to, że tu jest teraz lato i jest mega cieplutko! - zachwycała się. - Wybacz że dzwonię dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam baterii. Cała ja. Aha no i całuski od Fran, Diego i Fede!!
- Wielkie dzięki, nawzajem. Co porabiacie??
- Właśnie idziemy na plażę, a ty??
- Wracam z castingu.
- No i co, i co, wygrałaś?? - zaciekawiła się.
- Powiem Wam wieczorem na skype, okej?
- No dobra, ale koniecznie. A teraz musimy już kończyć, ściskam cię mocno!!
- No, trzymajcie się - pożegnałam ich. Zrobiło mi się smutno, że chodzę tu samotnie, a wszyscy przyjaciele bawią się w najlepsze. W dodatku za chwilę rozstanę się z tatą i Angie, i na serio zostanę całkiem sama. Eh!
Zobaczyłam tatusia i podbiegłam do niego. Przytuliłam go i pochwaliłam się wygraną. Bardzo się ucieszył i ucałował mnie. Potem kazał mi uważać na siebie i takie tam, aż wreszcie musieli iść. Pożegnałam się z Angie i odlecieli. Zostałam sama.
Wracałam wolno do domu. Dostałam wiadomości na Twitterze od Cami, Naty, Maxiego i reszty i przeglądałam ich piękne zdjęcia na Instagramie. Tak strasznie za nimi wszystkimi tęsknię, a przecież minął dopiero jeden dzień. Westchnęłam głęboko. Zrobiło się trochę chłodno a ja nie miałam nic do okrycia. Zaczęłam iść trochę szybciej i oczywiście jak to ja potknęłam się i wpadłam na kogoś. Tym kimś był Leon.
- Oh, wybacz, ja, potknęłam się i - dukałam.
- Spokojnie nic nie szkodzi - przerwał mi - nic ci nie jest? - dodał.
- Nie, jak zwykle mnie uchroniłeś przed upadkiem - odparłam wdzięczna. Uśmiechnął się i spytał:
- Co tu robisz sama?? Marzniesz??
- Tak i to bardzo - odparłam.
- Chodź ze mną. Masz, okryj się - odrzekł podając mi bluzę. Okryłam się nią i poszłam za nim do samochodu. Odwiózł mnie do domu  a ja chciałam się mu jakoś odwdzięczyć, więc zaprosiłam go do domu.
- Może wejdziesz na herbatę?
- Z chęcią - odparł i weszliśmy do środka. Było tu tak cicho, zimno i pusto... prawie się popłakałam. Nie chcę być sama przez ponad miesiąc.
- Hej, co jest? - zapytał czule Leon.
- Nie nic, nic tylko trochę mi smutno tak mieszkać samej - wyznałam. Zaprosiłam go do kuchni i postawiłam wodę na herbatę. Odkręciłam kaloryfery i pozamykałam okna. Kiedy wróciłam nadal miałam na sobie jego bluzę.
- Oj przepraszam, pewnie ci zimno - powiedziałam i chciałam ją zdjąć ale kazał mi zatrzymać ubranie. Po chwili woda się zagotowała, więc zalałam herbatę i podałam ciasteczka.
- Jak minął ci pierwszy dzień na planie? - zapytał. Opowiedziałam mu swoje przeżycia a on swoje, i tak gadaliśmy ponad godzinę. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiłam się, kto to może być? Na progu stała Martina.
- Tini, co się stało? - spytałam widząc jej smutną minę.
- Mogę wejść?  - spytała.
- Tak pewnie, chodź. Jest u mnie Leon, odwiózł mnie do domu.
- Hej Leon - uśmiechnęła się lekko do niego. On od razu zauważył, że moja przyjaciółka nie ma humoru więc postanowił:
- No to ja już pójdę, czekają na mnie rodzice - i wyszedł. Zrobiłam dziewczynie herbatę i otuliłam kocem, bo zmarzła. W domu zdążyło się już trochę nagrzać, więc Tini szybko się rozgrzała.
- No to mów wreszcie co ci jest - rzekłam zniecierpliwiona.
- No wiesz, pewnie zauważyłaś, że podoba mi się Jorge - zaczęła nieśmiało.
- Tak, co z nim?
- No więc, ja sama nie wiem. No bo ja próbuję się do niego zbliżyć, ale on traktuje mnie tak jakby chłodno, z dystansem...no wiesz, po prostu wydawało mi się, że też coś do mnie czuje, przynajmniej tak widzę w jego oczach, ale on nic z tym nie robi, zachowuje się dziwnie jakby mnie nie chciał. To takie frustrujące, nie mam pojęcia już co mam zrobić. - zakończyła smutno.
Zastanowiło mnie to. Zawsze wydawało mi się, że Jorge bardzo leci na Tini a ona mi tu mówi takie rzeczy. No cóż, pora wymyślić dobry plan.

*MARTINA*

Violetta jest wspaniała. Pocieszy mnie zawsze, nawet w sytuacji, która dla mnie jest bez wyjścia. Nakarmiła mnie, ogrzała, pocieszyła a w dodatku wymyśliła perfekcyjny plan. Ona to jest dobra w knuciu intryg. Nie mogę się doczekać jutra, ciekawe czy jej pomysł wypali.
Postanowiłam dzisiaj zostać na noc u Violi. Ani ona, ani ja nie chciałyśmy spać same. Obejrzałyśmy film i zamówiłyśmy sobie pizzę. Potem przez całą noc rozmawialiśmy z jej przyjaciółmi na skype. Bardzo sympatyczni ludzie. Wreszcie zmęczone długim dniem, zasnęłyśmy.

*Następny dzień*

Od rana mamy nagrania w studiu nagraniowym, które składa się z dwóch części: mojego serialowego domu i serialowej szkoły. Viola nie musi jeszcze być obecna na planie, ale chce się z tym wszystkim zapoznać, zobaczyć jak to wygląda, no i przede wszystkim pobyć z Diego. Chociaż gdyby się zastanowić, to dziś przez sen mruczała coś w rodzaju "Leon". No ale może się mylę. Powinnam z nią o tym pogadać.
Wybrałyśmy się wcześnie i w samą porę przybyłyśmy na plan zdjęciowy. Wszyscy tam już byli i od razu zaczęliśmy nagrywać jedną z pierwszych scen odcinka. Violetta cały czas wspierała swojego chłopaka, choć kątem oka często zerkała na Leona.
Ja natomiast próbowałam porozmawiać z Jorge, ale bardzo się bałam, że mnie odrzuci. No cóż, wszystko w rękach Violetty.