niedziela, 20 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 24

*10 dni później*

Opuchlizna zeszła bardzo szybko, a stłuczona kostka przestała mnie boleć już po tygodniu. Teraz mogę wrócić na plan, muszę tylko uważać na siebie i ćwiczyć kostkę codziennie rano i wieczorem. Dziś jest pierwszy dzień od mojego wypadku, kiedy idę na plan. Nie mogę się już doczekać. Co prawda Diego i Martina odwiedzali mnie codziennie, tak samo jak przyjaciółki ze Studia, ale jednak tęskniłam za kamerą, tańcem i za tą całą zabawą przy nagrywaniu. 
Od samego rana byłam w dobrym humorze. Obudziłam się i wzięłam orzeźwiający prysznic. Potem ubrałam się w jeansową spódniczkę nieco powyżej kolan i czerwoną koszulę w kratę ze ćwiekami. Uczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, tylko jedno pasemko zakręciłam i zapięłam do tyłu. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół na śniadanie. Olga przygotowała mi płatki musli z mlekiem, które zjadłam ze smakiem. Była dość wczesna godzina, więc moja siostra jeszcze smacznie spała. Nie chciałam jej budzić, więc pożegnałam się z domownikami i wyszłam razem z Angie, która chciała zobaczyć moją pracę na planie. 
- Co macie dzisiaj zaplanowane? - zapytała.
- Dzisiaj musimy nagrać ostatni teledysk. Będzie to duet mój i Martiny - wyjaśniłam.
- Do jakiej piosenki?
- Codigo Amistad.
- To ta o przyjaźni? Bardzo fajna, taka wesoła. Lubię ją sobie nucić. A wiesz, jak ma wyglądać ten teledysk?
- Mniej więcej. Ogólnie - udajemy się do wesołego miasteczka i nakręcimy tam kilka scen, ale głównym miejscem akcji ma być serialowa sypialnia Angeliki - odpowiedziałam kobiecie kiedy dochodziłyśmy na miejsce. Zaczynaliśmy nagrania od "piżama party" w domu Angeliki. Potem pojechaliśmy do wesołego miasteczka, i nagraliśmy tam kilka scen. Skończyliśmy wieczorem i Diego odwiózł mnie i Angie do domu. Kiedy wysiadłam z samochodu, chłopak zaproponował mi spacer, więc zgodziłam się. Przekazałam Angie wiadomość, że idę się przejść i poszłam z chłopakiem nad jeziorko. Usiedliśmy na ławce i Diego powiedział:
- Bardzo za tobą tęskniłem. Pomimo, że widziałem cię codziennie, tęskniłem za twoją radością, energią, za twoim śpiewem i tańcem, które dzisiaj mogłem szczęśliwie zobaczyć i posłuchać. Jestem takie wdzięczy za to, że cię spotkałem. Wniosłaś radość i spokój do mojego zagmatwanego dotychczas życia. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię, Violetto.
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie miałam pojęcia, co mam teraz powiedzieć. Diego miał przy sobie gitarę i zaczął na niej grać piosenkę "Yo soy asi". W refrenie przyłączyłam się i śpiewaliśmy razem. Poczułam jak fala ciepła zalewa mnie od stóp do głów. To fantastyczne uczucie nie opuściło mnie już do końca wieczoru.
Kiedy skończyliśmy śpiewać, Diego pochylił się w moją stronę i już wiedziałam, co się stanie. Przymknęłam oczy i czekałam. W pewnym momencie nasze usta połączyły się w namiętnym, romantycznym pocałunku. 
Pod koniec wieczoru, zanim Diego odwiózł mnie do domu, podarował mi przepiękny naszyjnik z serduszkiem. Zawiesił mi go na szyi ze słowami "myśl o mnie za każdym razem kiedy na niego spojrzysz". Potem pocałował mnie w policzek i odjechał do swojego domu. Byłam zmęczona, po całym dniu pracy i jeszcze po tej niespodziewanej randce, więc nie miałam nawet siły nic zjeść. Szybko się umyłam i wskoczyłam pod kołdrę. Jutro zaczynamy nagrania wcześnie rano, więc muszę się wyspać. Ale moja szalona siostra tego nie rozumie. Nie zdążyłam nawet zamknąć powiek, a ta od razu wpadła do pokoju i kazała mi wszystko opowiedzieć. No więc opowiedziałam jej o nagraniach, ale przede wszystkim o randce. No, może ten mały szczegół, jakim jest pocałunek, zachowałam dla siebie. Pokazałam jej tylko naszyjnik.
- O rany, jaki śliczny! - zachwyciła się Ludmiła.
- To prawda - przyznałam. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, aż wreszcie Ludmiła sobie poszła i pozwoliła mi zasnąć. Bardzo ją kocham, ale czasami jest zbyt... natarczywa. No cóż, nikt nie jest idealny. Z tą myślą zapadłam w błogi sen.

Następnego dnia wstałam wcześnie rano. Szybko umyłam się, ubrałam w różową sukienkę na ramiączkach, uczesałam i zrobiłam delikatny makijaż. Następnie zeszłam na śniadanie. Przy stole siedziała już cała rodzina, nawet Ludmiła.
- Dzień dobry wszystkim - wykrzyknęłam.
- Dzień dobry Violu - odpowiedziała śpiewająco Angie. Przywitałam ją, tatę i Olgę całusem w policzek. 
- Co się stało, że tak wcześnie wstałaś? - zapytałam siostrę.
- Mam dzisiaj randkę z Federico - odparła sennie.
- Kiedy?
- Za dwie godziny. Dlatego rozumiesz, że musiałam wstać już teraz, żeby się wyszykować - wytłumaczyła.
- Nie przesadzaj, jest dopiero 8:00 rano - skarcił ją tata. Ona jednak ciągle tylko ziewała, ziewała i ziewała. Usiadłam przy stole i szybko zjadłam śniadanie. Podziękowałam i wyszłam z domu. Dziś na planie chciały mnie zobaczyć przyjaciółki, więc znalazłam dla nich trochę czasu i spotkałyśmy się już na miejscu. 
- Dzisiaj mamy do nagrania całe dwa odcinki, więc zejdzie nam sporo czasu - ostrzegłam je.
- Super! - wykrzyknęły. Zaśmiałam się i pobiegłam do garderoby.

- Violu! - usłyszałam znajomy głos. Podbiegła do mnie Martina i uściskała mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk i spytałam, skąd ten entuzjazm.
- No jak to skąd? Już z aż dwa tygodnie twoje urodziny! - wykrzyknęłaz radością. No tak. Lato kończy się już za tydzień, a ja swoje święto obchodzę w pierwszym tygodniu września. 
- Proszę cię, nie zaprzątaj sobie tym głowy. To nic specjalnego, kończę 19 lat czyli jestem już od roku dorosła - sprecyzowałam.
- Nawet tak nie mów, będziemy świętować ile wlezie! - wykrzyknęła jeszcze głośniej, aż makijażystki spojrzały w naszą stronę.
- Okej, okej, ale teraz muszę się przebrać - rzekłam i przyjaciółka wypuściła mnie z objęć. W garderobie szybko ubrałam się w ciuchy Izabeli i usiadłam przed lustrem, pozwalając się czesać i malować i rozmyślając o Diego. Zgodnie z tym, co powiedział - za każdym razem gdy spojrzę na naszyjnik przypomina mi się wczorajszy wieczór i nasz pocałunek. Aż się zarumieniłam, przez co makijażystka nie musiała już  malować mnie różem.

*16:00 po południu*

Nareszcie skończyliśmy. To był zwariowany dzień, zdążyliśmy tyle zrobić w tak krótkim czasie! Camila i Francesca nauczyły się sporo o pracy na planie, a nawet udało im się wmieszać w tłum i zostać statystkami. Były tym takie podekscytowane! Dzisiaj wieczorem wszyscy moi przyjaciele, ci ze Studia, i ci których poznałam w Los Angeles, postanowili spotkać się wspólnie aby świętować mój powrót do zdrowia. Umówiliśmy się na piknik w malowniczym parku blisko mojego domu. Dlatego zaraz po nagraniach poszłam wziąć prysznic i przygotować się na wspólny wypad. Przy okazji, zdążyłam wypytać siostrę o randkę i dowiedziałam się, że Federico napisał dla Ludmiły piosenkę! To jest takie romantyczne! Mówi, że jest cudowna, dlatego koniecznie chcę ją usłyszeć. Na pewno będzie okazja, jak nie dziś, to jutro. 
Wyszłam spod prysznica i otworzyłam moją wielką szafę. Zastanawiałam się, w co się ubrać. W końcu zdecydowałam się na czerwoną koszulkę w kratę z krótkim rękawem i moje kochane jeansowe ogrodniczki. Do tego dobrałam czarne trampki. Usiadłam przy toaletce i zmyłam cały makijaż, jaki pozostał mi po nagraniach. Nie mam potrzeby się teraz malować. Nagle do pokoku weszła Ludmiła. 
- Już gotowa? - zapytała śpiewająco. Była ubrana w żółte spodenki i niebieską koszulę na ramiączkach, którą pożyczyła ode mnie. Wyglądała świetnie w tym zestawie i z rozpuszczonymi włosami. Ja postanowiłam swoje rozczesać i związać w luźny kok na czubku głowy.
- Gotowa - odparłam chwytając okulary i telefon. Siostra zabrała swoje rzeczy i zeszłyśmy na dół. Poinformowałam tatę, że wychodzimy, a on odparł, że idzie z Angie do teatru i że mamy nie wracać zbyt późno. Pożeganałyśmy się z wszystkimi i wyszłyśmy z domu zabierając kanapki i owoce przygotowane przez Olgę. Każdy z przyjaciół miał przynieść coś od siebie - jakiś koc, napoje, owoce. Chłopaki zabierają także piłkę do siatkówki i nożnej, a każdy kto ma gitarę - bierze ją ze sobą. Zapowiada się cudowne popołudnie.

Po kilku minutach spaceru dotarłyśmy na miejsce. Część przyjaciół już tam była i rozkładała swoje koce jeden obok drugiego, tak aby powstał jeden ogromny koc. Dołączyłyśmy swój i przywitałyśmy się z wszystkimi. Następnie wypakowałyśmy jedzenie i napoje i położyłyśmy się twarzą ku słońcu. To znaczy, przynajmniej ja tak zrobiłam, bo wszystkie dziewczyny poszły do swoich chłopaków, a ponieważ Diego jeszcze nie przyszedł - zostałam sama. Ale nie przeszkadza mi to, mogę cieszyć się gorącym słońcem. Jednak nie leżałam długo sama, bo po chwili przysiadł się do mnie Leon.
- Jak tam? - zagadał.
- Cudownie, uwielbiam słońce - mruknęłam zadowolona.
- Witaj w klubie - odparł i położył się obok mnie. Poczułam się jak dawniej, jak na naszych randkach na plaży, albo podczas mojego urodzinowego pikniku w ubiegłym roku. Serce zaczęło mi mocniej bić i poczułam się niezręcznie, będąc sam na sam z Leonem. Dlatego chciałam wstać pod jakąś wymówką, ale zanim to zrobiłam chłopak położył się na mnie tak, abym nie miała możliwości ucieczki i powiedział:
- Ostatnio jesteś taka ponura, uśmiechnij się. To w końcu impreza na twoją cześć - i zaczął mnie łaskotać. Oczywiście umierałam ze śmiechu, a on nadal nie chciał przestać, mimo że błagałam go całym sercem. Wszyscy zaczęli się na nas gapić i śmiać do rozpuku, ale nikt nie miał zamiaru mi pomóc. W końcu jakimś cudem udało mi się przytrzymać Leona i uciec. W biegu wpadłam na Martinę.
- Viola! Czemu tak biegasz? - wykrzyknęła wesoło. Za jej plecami zobaczyłam Diego i Jorge. W tym momencie dobiegł do nas Leon, ale widząc mojego chłopaka, zatrzymał się gwałtownie i udawał, że biegł do Martiny. Przywitał się z nią i z Jorge, a potem zaprowadził ich do naszych koców. Zostałam sama z moim chłopakiem. 
- Hej - przywitałam go całusem w policzek. Odwzajemnił się tym samym. Uf, na szczęście nie jest na mnie zły. Zaprowadziłam go do mojego koca i usiedliśmy wszyscy razem. Jako pierwszy toast wzniósł Federico.
- Zebraliśmy się tutaj, żeby świętować powrót do zdrowia naszej gwiazdy - to mówiąc spojrzał na mnie i uśmiechnął się przyjacielsko.
- Wiele przeszłaś, wszyscy wiemy, jak bardzo kochasz taniec i jak bardzo było ci smutno, kiedy musiałaś leżeć przez tyle czasu w łóżku. Na szczęście jesteś silną dziewczyną i szybko powróciłaś do zdrowia. Teraz dalej możesz robić to co kochasz i robisz to z jeszcze większą energią. Podziwiam cię, Violetto. Zrowie! 
Wszyscy unieśli butelki z sokami do góry i stuknęliśmy się nimi ze śmiechem. Federico wzruszył mnie swoją przemową, nie mówiąc już o tym, że to on był pomysłodawcą całej tej imprezy. Jest taki kochany! Wspaniały z niego przyjaciel.
- A teraz żeby uczcić obecność każdego z nas - proponuję zatańczyć i zaśpiewać! - wykrzyknęła Ludmiła. Wszyscy ochoczo wstaliśmy i zatańczyliśmy śpiewając "Hoy somos mas", "Euforię" i inne wesołe piosenki. Kiedy już się zmęczyliśmy, usiedliśmy na kocach i zjedliśmy posiłek. Pogadaliśmy jakiś czas opowiadając sobie wzajemnie o wakacjach, o planach na przyszłość, wspominając dawne czasy. Wreszcie, kiedy już dochodziła 19:00, Andres wykrzyknął:
- Hej, przyjaciele! Zagrajmy w coś!
Wszyscy ochoczo wstaliśmy i pobiegliśmy na trawę. Chłopcy wyznaczyli boisko oraz bramki, a następnie wybraliśmy drużyny. Graliśmy jakiś czas w piłkę nożną, potem w siatkówkę. Zanim się obejrzeliśmy, była już prawie 21:00 i musieliśmy wracać do domów, aby jutro znów wstać na nagrania. Pożegnałam się z wszystkimi w bardzo dobrym nastroju, wdzięczna za ich miłość, przyjaźń, radość i pomoc. Wróciłam do domu razem z siostrą i jej chłopakiem, który w drodze grał nam na gitarze swoją romantyczną piosenkę. Na prawdę jest piękna. Nazywa się "Rescata mi corazon" a jej słowa chwyciłyby za serce każdą dziewczynę! 
W końcu dotarliśmy do domu. Po odświeżającym prysznicu wskoczyłam do łóżka i szybko zasnęłam. Jestem taka szczęśliwa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz