Byłam bardzo zdenerwowana, ale i szczęśliwa. Do sali kinowej weszliśmy jako ostatni i zajęliśmy miejsca w strefie "VIP". Pierwszy odcinek został przedłużony naszymi filmikami zza kulis. Niektóre były śmieszne, inne wzruszające. Bardzo miło było to oglądać i przypominać sobie całą naszą pracę od samego początku.
Po seansie przeszliśmy bocznym wyjściem do sali, w której odbyć się miało spotkanie z fanami i konferencja prasowa. Na początku udzieliliśmy krótkiej sesji zdjęciowej i zasiedliśmy na swoje miejsca. Przywitaliśmy się z fanami i odpowiadaliśmy na najciekawsze pytania, a potem daliśmy krótki koncert. Nasi fani tańczyli i śpiewali razem z nami, bawiąc się przy naszej muzyce. Zaśpiewaliśmy już wszystkie piosenki i teraz przyszła kolej na wybór ostatniego utworu. Publiczność pisała swoje propozycje na karteczkach i wrzucała je do wielkiego słoika. Ludzi było kilkaset, więc podczas kiedy ochrona liczyła głosy, my podpisywaliśmy fanom płyty i zdjęcia, robiliśmy sobie z nimi fotki i zamienialiśmy po kilka słów. Po około dwóch godzinach każdy dostał autograf. Wtedy pan prowadzący spotkanie wylosował utwór, którego najbardziej się bałam.
- A teraz Violetta i Diego zaśpiewają razem Yo soy asi.
Moje serce przez chwilę stanęło bez ruchu. Spojrzałam nieśmiało na Diego a on bez namysłu wstał i wziął mikrofon. Nie miałam wyboru. Musiałam złapać wyciągniętą rękę Diego i przejąć od niego mikrofon. Stanęliśmy naprzeciw siebie. Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki naszej piosenki i Diego zaczął śpiewać. Postanowiłam sobie, że będę czerpać przyjemność z tej piosenki i tak też zrobiłam. Oboje z Diego zaśpiewaliśmy bardzo dobrze i zachowaliśmy się jak profesjonaliści. Po wykonaniu utworu uśmiechnęłam się lekko do niego a on to odwzajemnił.
Kiedy spotkanie dobiegło końca, wybraliśmy się na obiado - kolację do pobliskiej restauracji. Zamówiłam kurczaka z ziemniakami i czerwone wino. Posiłek był przepyszny. Bardzo mi smakował i posiliłam się wystarczająco. Po wspólnej kolacji kierowca odwiózł nas do hotelu. Ja od razu przebrałam się w piżamę bo byłam zmęczona, zmyłam makijaż i przyszykowałam się do snu. Postanowiłam jeszcze zadzwonić do Fran i wszystko jej opowiedzieć. Obdzwoniłam też Camilę, Ludmiłę i zadzwoniłam do domu. Zastanawiałam się, czy mam dzwonić do Leona. Pewnie jest zmęczony, zadzwonię jutro, a dzisiaj położę się wcześniej. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Następnego dnia wstałam po godzinie 10:00. Martiny nie było w pokoju. Całe pomieszczenie ogarniała ciemność i chłód. Podeszłam do okna i zamknęłam je. Krople deszczu monotonnie uderzały o szyby, ale żaluzje były opuszczone. Popatrzyłam chwilę na miasto i zasunęłam ostatnią żaluzję. Zastanawiałam się, gdzie podziała się moja przyjaciółka. Byłam głodna, więc wygrzebałam z lodówki jajka, wędlinę, ser i szczypiorek i usmażyłam sobie omlet. Po śniadaniu nadal nie miałam pojęcia, gdzie podziewa się Martina. Sięgnęłam po telefon, aby do niej zadzwonić, kiedy zobaczyłam na ekranie nieodebrane połączenie od Leona. Serce zaczęło mi szybciej bić. Czy już się lepiej poczuł? Chciał ze mną porozmawiać? Powinnam oddzwonić? Nie namyślając się długo kliknęłam "połącz" i zdenerwowana przyłożyłam telefon do ucha. Długo nikt nie odbierał i już miałam się rozłączyć, kiedy nagle usłyszałam głos Leona.
- Halo?
- Leon? Leon, cześć, to ja, Violetta. Jak się czujesz?
- Już lepiej - odparł łagodnym głosem. Uśmiechnęłam się na dźwięk jego głosu. - A ty?
- Dobrze, dziękuję. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak. Tęskniłem za tobą - wyznał chrapliwym głosem na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ja też za tobą tęskniłam - wyszeptałam. Po chwili ciszy w słuchawce odezwał się głos Leona.
- Co słychać w Los Angeles? Kiedy wracasz?
- Wszystko dobrze, opowiem ci jak wrócę. Od razu po powrocie do ciebie wpadnę. Nie wiem jeszcze kiedy wracam, ale na pewno niedługo. Jutro mamy sesję i wywiad dla Hollywoodzkiego magazynu Red Carpet.
- Przywieziesz mi jeden egzemplarz?
- Jasne, skoro chcesz - uśmiechnęłam się.
- Muszę kończyć Violu, pielęgniarka będzie mi zmieniać opatrunek.
- Dobrze, trzymaj się.
- Ty też - odpowiedział łagodnym tonem który mnie uspokajał. Rozłączyliśmy się i siedziałam tak dłuższą chwilę zatopiona w marzeniach. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka i w tej samej chwili do pokoju wkroczył Diego.
- Musimy porozmawiać - powiedział zdecydowanie.
- Nie mamy o czym - odparłam oschle nie patrząc na niego. Chłopak bez zastanowienia zamknął drzwi na klucz i schował go do kieszeni. Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko przestaszona. Podszedł do mnie bardzo blisko i spojrzał mi w oczy.
- Musisz mnie wysłuchać czy tego chcesz, czy nie.
- O co ci chodzi? Mnie też pobijesz? - zapytałam odważnie.
- Violetta to wszystko wyszło inaczej niż miało wyjść. Ja nie chciałem go pobić ale kiedy zobaczyłem jak on się do ciebie dobiera nie wytrzymałem i musiałem pokazać mu gdzie jego miejsce - powiedział wściekły.
- Dobrze wiesz jak ja nienawidzę przemocy - odparłam ze złością nie patrząc na niego.
- A co miałem zrobić?! On zaczął się do ciebie dobierać!
- Nawet mnie nie dotknął! Ale dzięki temu poznałam twoją prawdziwą twarz - odparowałam. Diego już chciał coś odpowiedzieć ale na całe szczęście w tym momencie do pokoju weszła Martina. Zmieszana zapytała, co się dzieje, a wtedy zrezygnowany i wściekły Diego wyszedł z pomieszczenia.
Rozstrzęsiona usiadłam na łóżku i zakryłam twarz w dłoniach. Martina podeszła do mnie powoli.
- Wszystko okej? - spytała delikatnie.
- Tak - odparłam po chwili. - Nie gadajmy o tym - poprosiłam.
- Gdzie byłaś?
- Poszłam z Jorge na randkę do kafejki. Od rana dzisiaj leje więc szybko wróciliśmy. Jadłaś coś?
- Tak, zrobiłam sobie omlet.
- Może obejrzymy jakiś film? I zamówimy sobie pizzę?
- Okej - odparłam w nieco lepszym nastroju. Włączyłyśmy "Legalną blondynkę" na laptopie i czekając na pizzę, zajadałyśmy chipsy. Tak właśnie spędziłyśmy cały dzień i dzięki Martinie poszłam spać w dobrym nastroju.
Następnego dnia musiałam wstać wcześnie rano, ponieważ byliśmy umówieni na wywiad i sesję dla magazynu "Stars". Od razu po śniadaniu pojechaliśmy do siedziby gazety. Najpierw zaproszona nas na wywiad, który przeprowadziła z nami Rebecca, piękna młoda kobieta. Wywiad był na temat płyty, serialu i naszych planów na przyszłość. Następnie musieliśmy się przebrać na sesję. Dla mnie wybrano bajeczną, zieloną sukienkę z czerwonymi kwiatami i czarne koturny. Założyłam naszyjnik ze znakiem nieskończoności. Włosy rozpuszczono mi i pokręcono w bardzo drobne loczki. Zrobiono mi cudowny makijaż. Moich przyjaciół także wystylizowano jak prawdziwe gwiazdy. Pojechaliśmy na łono natury, do pięknego, dzikiego lasu. Zdjęcia wyszły niesamowicie i już nie mogę się doczekać żeby przeczytać artykuł.
*dwa dni później*
Wróciłam do Buenos Aires. Prosto z lostniska pojechałam do szpitala, w którym leżał Leon. Poprosiłam Ramallo, żeby zawiózł moje walizki do domu, a ja od razu pobiegłam do sali przyjaciela. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zdrowego Leona. Wyglądał znacznie lepiej niż tydzień temu - wszystkie siniaki i strupy zniknęły, jego twarz odzyskała swój dawny wygląd, i nie licząc szwu na brwi, wyglądał bardzo dobrze. Ucieszył się na mój widok.
- Violetta - powiedział zadowolony.
- Leon - westchnęłam wzruszona i szczęśliwa, że mogę go przytulić. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On odwzajemnił mój uścisk i tak siedzieliśmy przytuleni, w ciszy, szczęśliwi.
Następnego dnia wstałam po godzinie 10:00. Martiny nie było w pokoju. Całe pomieszczenie ogarniała ciemność i chłód. Podeszłam do okna i zamknęłam je. Krople deszczu monotonnie uderzały o szyby, ale żaluzje były opuszczone. Popatrzyłam chwilę na miasto i zasunęłam ostatnią żaluzję. Zastanawiałam się, gdzie podziała się moja przyjaciółka. Byłam głodna, więc wygrzebałam z lodówki jajka, wędlinę, ser i szczypiorek i usmażyłam sobie omlet. Po śniadaniu nadal nie miałam pojęcia, gdzie podziewa się Martina. Sięgnęłam po telefon, aby do niej zadzwonić, kiedy zobaczyłam na ekranie nieodebrane połączenie od Leona. Serce zaczęło mi szybciej bić. Czy już się lepiej poczuł? Chciał ze mną porozmawiać? Powinnam oddzwonić? Nie namyślając się długo kliknęłam "połącz" i zdenerwowana przyłożyłam telefon do ucha. Długo nikt nie odbierał i już miałam się rozłączyć, kiedy nagle usłyszałam głos Leona.
- Halo?
- Leon? Leon, cześć, to ja, Violetta. Jak się czujesz?
- Już lepiej - odparł łagodnym głosem. Uśmiechnęłam się na dźwięk jego głosu. - A ty?
- Dobrze, dziękuję. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak. Tęskniłem za tobą - wyznał chrapliwym głosem na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ja też za tobą tęskniłam - wyszeptałam. Po chwili ciszy w słuchawce odezwał się głos Leona.
- Co słychać w Los Angeles? Kiedy wracasz?
- Wszystko dobrze, opowiem ci jak wrócę. Od razu po powrocie do ciebie wpadnę. Nie wiem jeszcze kiedy wracam, ale na pewno niedługo. Jutro mamy sesję i wywiad dla Hollywoodzkiego magazynu Red Carpet.
- Przywieziesz mi jeden egzemplarz?
- Jasne, skoro chcesz - uśmiechnęłam się.
- Muszę kończyć Violu, pielęgniarka będzie mi zmieniać opatrunek.
- Dobrze, trzymaj się.
- Ty też - odpowiedział łagodnym tonem który mnie uspokajał. Rozłączyliśmy się i siedziałam tak dłuższą chwilę zatopiona w marzeniach. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka i w tej samej chwili do pokoju wkroczył Diego.
- Musimy porozmawiać - powiedział zdecydowanie.
- Nie mamy o czym - odparłam oschle nie patrząc na niego. Chłopak bez zastanowienia zamknął drzwi na klucz i schował go do kieszeni. Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko przestaszona. Podszedł do mnie bardzo blisko i spojrzał mi w oczy.
- Musisz mnie wysłuchać czy tego chcesz, czy nie.
- O co ci chodzi? Mnie też pobijesz? - zapytałam odważnie.
- Violetta to wszystko wyszło inaczej niż miało wyjść. Ja nie chciałem go pobić ale kiedy zobaczyłem jak on się do ciebie dobiera nie wytrzymałem i musiałem pokazać mu gdzie jego miejsce - powiedział wściekły.
- Dobrze wiesz jak ja nienawidzę przemocy - odparłam ze złością nie patrząc na niego.
- A co miałem zrobić?! On zaczął się do ciebie dobierać!
- Nawet mnie nie dotknął! Ale dzięki temu poznałam twoją prawdziwą twarz - odparowałam. Diego już chciał coś odpowiedzieć ale na całe szczęście w tym momencie do pokoju weszła Martina. Zmieszana zapytała, co się dzieje, a wtedy zrezygnowany i wściekły Diego wyszedł z pomieszczenia.
Rozstrzęsiona usiadłam na łóżku i zakryłam twarz w dłoniach. Martina podeszła do mnie powoli.
- Wszystko okej? - spytała delikatnie.
- Tak - odparłam po chwili. - Nie gadajmy o tym - poprosiłam.
- Gdzie byłaś?
- Poszłam z Jorge na randkę do kafejki. Od rana dzisiaj leje więc szybko wróciliśmy. Jadłaś coś?
- Tak, zrobiłam sobie omlet.
- Może obejrzymy jakiś film? I zamówimy sobie pizzę?
- Okej - odparłam w nieco lepszym nastroju. Włączyłyśmy "Legalną blondynkę" na laptopie i czekając na pizzę, zajadałyśmy chipsy. Tak właśnie spędziłyśmy cały dzień i dzięki Martinie poszłam spać w dobrym nastroju.
Następnego dnia musiałam wstać wcześnie rano, ponieważ byliśmy umówieni na wywiad i sesję dla magazynu "Stars". Od razu po śniadaniu pojechaliśmy do siedziby gazety. Najpierw zaproszona nas na wywiad, który przeprowadziła z nami Rebecca, piękna młoda kobieta. Wywiad był na temat płyty, serialu i naszych planów na przyszłość. Następnie musieliśmy się przebrać na sesję. Dla mnie wybrano bajeczną, zieloną sukienkę z czerwonymi kwiatami i czarne koturny. Założyłam naszyjnik ze znakiem nieskończoności. Włosy rozpuszczono mi i pokręcono w bardzo drobne loczki. Zrobiono mi cudowny makijaż. Moich przyjaciół także wystylizowano jak prawdziwe gwiazdy. Pojechaliśmy na łono natury, do pięknego, dzikiego lasu. Zdjęcia wyszły niesamowicie i już nie mogę się doczekać żeby przeczytać artykuł.
*dwa dni później*
Wróciłam do Buenos Aires. Prosto z lostniska pojechałam do szpitala, w którym leżał Leon. Poprosiłam Ramallo, żeby zawiózł moje walizki do domu, a ja od razu pobiegłam do sali przyjaciela. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zdrowego Leona. Wyglądał znacznie lepiej niż tydzień temu - wszystkie siniaki i strupy zniknęły, jego twarz odzyskała swój dawny wygląd, i nie licząc szwu na brwi, wyglądał bardzo dobrze. Ucieszył się na mój widok.
- Violetta - powiedział zadowolony.
- Leon - westchnęłam wzruszona i szczęśliwa, że mogę go przytulić. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On odwzajemnił mój uścisk i tak siedzieliśmy przytuleni, w ciszy, szczęśliwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz