Otwieram zaspane oczy. Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym jestem. To nie jest mój pokój. Trochę się przestraszyłam bo nie bardzo pamiętam co się wczoraj działo i dlaczego tu jestem. Jest tu całkiem ładnie. Ściany w kolorze miętowym, jedna w kolorze pudrowego różu, tak jak sufit. Szafki nade mną, podobnie jak łóżko i reszta mebli są białe. Po mojej lewej stronie stoi biała, wysoka i szeroka szafa, a po prawej kremowa kanapa. Leżę w szerokim łóżku z różową pościelą. To na pewno pokój dziewczyny. Na przeciwko mnie jest aneks kuchenny. Obok drzwi do łazienki a po przeciwnej stronie okno balkonowe. Wstaję z łóżka i zastanawiam się dlaczego nie jestem w swoim hotelu. Nagle do pokoju wchodzi nie kto inny jak Diego. Najpierw się na mnie gapi a potem spuszcza wzrok w dół. Dopiero zauważam, że mam na sobie tylko koszulkę którą miałam wczoraj pod szelkami i majtki. Rumienię się i wskakuję pod koc.
- Widzę, że się obudziłaś - zaczyna Diego.
- No bardzo bystre spostrzeżenie - odpowiadam.
- Jak ci się spało? - pyta wciąż zawstydzony.
- Dobrze, a tak w ogóle gdzie jestem?
- U Tini. Wczoraj zasnęłaś w bufecie i musieliśmy cię gdzieś odwieźć, a do ciebie nie mamy kluczy - wyjaśnia mi. A no tak. Wszystko sobie przypominam.
- A co ty tu robisz? - pytam nagle.
- Przyniosłem wam śniadanie, bo ona nic nie ma w lodówce - mówi wciąż speszony. Nagle wybucham śmiechem. Nie wiem dlaczego, tak po prostu, z całej tej sytuacji. Wtedy on chce mnie połaskotać ale znowu mu się nie udaje, ponieważ przypominam mu, że jestem prawie goła. To go powstrzymuje i daje mi tylko pstryczka w nos. Idzie rozpakować zakupy a ja nie bardzo wiem co mam robić, więc nadal siedzę pod kocem, bo nigdzie nie widzę moich ubrań. Wtedy na całe szczęście do pokoju weszła Tini z jakąś torbą.
- O, wstałaś wreszcie - rzuca mi na powitanie. Wreszcie?
- Która godzina? - pytam zaskoczona.
- 12:30. Ogarnij się. Masz tu ubrania. Nie gniewaj się, ale pożyczyłam sobie twój klucz do pokoju i zabrałam czyste rzeczy.
O rany. 12:30?! Czemu ja tak długo spałam?! No nic. Po krótkim namyśle wstaję i się ubieram. Diego i tak widział mnie w takim stanie więc co za różnica? Zakładam luźną granatową sukienkę w drobne kwiatki i sandałki które przyniosła mi przyjaciółka. Znajduję szczotkę i czeszę włosy. Podchodzę do Diego i pytam:
- Co jemy?
- To co sobie zrobisz - mówi chamsko i śmieje się ze mnie. Udaję obrażoną i robię sobie grzanki. Zajadam śniadanko i zbieram swoje rzeczy. Przez cały czas się do niego nie odzywam, rozmawiam tylko z Tini.
- To ja już pójdę - mówię do przyjaciółki i całuję ją w policzek, umyślnie ignorując Diego.
- Nie zostaniesz jeszcze? - pyta Martina.
- Nie, dzisiejszy dzień chcę spędzić sama. Nie gniewaj się.
- Spoko, rozumiem. Jakby co, to zadzwoń.
- Na pewno - odpowiadam i wychodzę.
Idę do domu i myślę, że muszę kupić nowe kwiaty do wazonu, ale nie mam przy sobie pieniędzy. Kiedy wchodzę do pokoju zauważam mnóstwo kwiatów, stoją dosłownie wszędzie. Podchodzę do szafki nocnej przy łóżki i czytam karteczkę: "Dzięki za wczoraj. Byłaś olśniewająca. D". To na pewno od Diego. Od razu się rozpływam. Rany, jaki on jest kochaaaany.
Minęło kilka godzin. W tym czasie nie robiłam zbyt wiele, poszłam na pocztę wysłać kartki i przejść się na spacer. Jestem z powrotem w pokoju i wyglądam przez okno. Dostaję esemesa. To od Diego.
"Przejdziemy się?" Odpisuję, że nie. Niech sobie nie myśli, że jestem taka łatwa.
Trochę zgłodniałam. Może zamówię sobie pizzę? Tak, to dobry pomysł, jeszcze nie jadłam pizzy w Hollywood. A w międzyczasie mogę zadzwonić do Angie na Skype. Już chciałam wybierać numer ale usłyszałam jak ktoś mnie woła z dołu. Rozglądam się ale nikogo nie widzę. Może się przesłyszałam? Ale po chwili ktoś znowu mnie woła, tym razem głośniej. Chwila, ja znam ten głos...
- Diego?! Co ty wyprawiasz?!
- Nie chciałaś ze mną iść, więc ja przyszedłem po ciebie - krzyczy.
- Jesteś niemożliwy! Nigdzie z tobą nie idę!
- Jak chcesz! Będę tu stał dopóki nie wyjdziesz!
Co za uparciuch. Kręcę głową. Ale chwila, w końcu to dzięki niemu mój pokój tonie teraz w kwiatach. Postanawiam się nad nim zlitować.
- No dobra! Chodź tu na górę! - krzyczę a on natychmiast biegnje do drzwi. Chwilę później jest już u mnie.
- Po tym jak mnie dziś chamsko potraktowałeś ciesz się, że w ogóle z tobą rozmawiam - rzucam mu nie patrząc w oczy. I w tym momencie on robi coś totalnie szalonego. Klęka przede mną, łapie mnie za rękę i mówi:
- No przepraszam, no.
Jak można się na niego gniewać? Wybaczam mu a on wstaje i mnie przytula.
- Jakie masz plany na dziś? - pyta siadając na kanapie.
- Mam zamiar zadzwonić do rodziny bo wczoraj tego nie zrobiłam, i chciałam zamówić sobie pizzę. Skusisz się?
- Jasne - odpowiada. - Mam tu numer do świetnej pizzerii, jedliśmy tam pierwszego wieczoru - dodaje - pójdę zadzwonić. Jaką chcesz?
- Obojętnie.
- Pepperoni może być?
- Pewnie że tak - puszczam mu oczko. On się uśmiecha i dzwoni. Ja natomiast włączam komputer i piszę esemesa do Angie: "możesz pogadać teraz ma Skype?". Następnie wyjmuję pieniądze na pizzę i szukam w lodówce czegoś do picia. Akurat mam dwie butelki coli i na całe szczęście ketchup. Kładę wszystko na stole i pytam, kiedy przyjedzie dostawca.
- Za około pół godziny.
- Wow, to szybko.
Dostaję wiadomość od Angie. "Jasne Violu, już czekam".
- Z kim piszesz? - interesuje się Diego.
- Wtykasz nochal w nieswoje sprawy. - wytykam mu. - No ale teraz mogę ci powiedzieć. Będę rozmaiwać z ciocią przez Skype. Chcesz mi towarzyszyć?
- Pewnie, poznam twoją rodzinkę - uśmiecha się. Loguję się i od razu odbieram połaczenie od Angie.
- Cześć śliczna! - wita mnie.
- Hej! - machamy jej.
- Jak się masz? Kto jest z tobą?
- Dobrze. To mój przyjaciel, Diego. Nagrywamy razem płytę. A co u ciebie?
- Dobrze, od jutra zaczynamy próby do spektaklu na koniec roku.
- Jakiego spektaklu? - pyta Diego.
- Wiesz, zanim tu przyjechałam chodziłam do takiego Studio On Beat i wkrótce będzie zakończenie roku szkolnego. Obiecałam wszystkim że przyjadę.
- A jak na sesji? - odzywa się Angie.
- Viola wypadła fantastycznie - powiedział Diego. - wszyscy byliśmy pod ogromnym wrażeniem i już mamy zdjęcie na okładkę - chwali mnie.
- Naprawdę? No to wspaniale! Gratuluję kochanie!
- Dzięki ciociu. - rozlega się pukanie do drzwi - pójdę otworzyć - oferuje Diego.
- Pizza przyjechała - wyjaśniam.
Bierzemy jedzenie na kolana razem z colą i ketchupem i rozmawiamy dalej.
- A gdzie Olga, Ramallo i tata? Może opowiem wam wszystkim o sesji?
- Już ich wołam.
Kiedy wreszcie wszyscy się zgromadzili a Olga przestała szlochać i krzyczeć "moja mała dziewczynka", opowiedziałam o całym wczorajszhm dniu oraz o nagrywaniu płyty. Opowiadałam o mieście, o moich przyjaciołach, o wytwórni, o jedzeniu które jest wyjątkowo dobre. Powiedziałam że od jutra nagrywamy wielki klip promocyjny, który ma być składanką teledysków z wszystkich kawałków. Zdążyliśmy już zjeść pizzę i opowiadałam dalej. Potem Angie i Ludmiła opowiedziały mi co słychać w Studiu a tata gadał żebym tam uważała. W końcu po jakiejś godzinie rozłączyliśmy się.
- Fajna rodzinka - powiedział mój kolega. Usmiechnęłam się i piszę esemesa do Camili i Francesci żeby oddzwoniły jak będą mogły. W pewnym momencie zaczyna mnie strasznie boleć brzuch. Za dużo zjadłam?
- Czemu masz taką minę? - niepokoi się Diego.
- Nie wiem, chyba za dużo zjadłam bo strasznie rozbolał mnie brzuch.
- To połóż się a ja ci zaparzę herbaty.
Patrzę na niego wdzięczna.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
Uśmiecha się tylko i robi mi napar.
- A może zagotować ci rosołu?
- Bez przesady - śmieję się. Ale on się o mnie troszczy. Zrobił mi tą herbatę i poczekał, aż wypiję. Postanowiłam wziąć prysznic a on w tym czasie wyszedł kupić mi miętę i jakiś lek przeciwbólowy. Kiedy wyszłam spod prysznica już w mojej słodkiej piżamce, czekał na mnie kolejny gorący kubek i tabletki. Kazał mi się położyć do łóżka, a ja posłusznie zrobiłam to i wypiłam łyk naparu połykając tabletki. Patrzył się na mnie chwilę i powiedział:
- Ładna piżama.
Jest cała różowa w malutkie zwierzątka: króliczki, kotki, pieski, ptaszki, ale są także kwiaty, groszki i inne takie.
- Dzięki - odparłam. - Mogę cię o coś spytać?
- Oczywiście.
Raz się żyje. Zaryzykuję.
- Dlaczego się tak o mnje troszczysz? - wypaliłam prosto z mostu. Ah ten mój niewyparzony język.
- Bo mi na tobie zależy - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy. I wtedy już wiedziałam. Wiedziałam, że to się stanie, że znowu się połączymy. Nie protestowałam. I wtedy mnie pocałował.
Całowaliśmy się długo, bardzo długo, i pewnie trwałoby to dłużej gdyby nie sygnał w komputerze, oznajmiający że Francesca dzwoni. Oderwaliśmy się od siebie z niechęcią i odebrałam połaczenie.
- Cześć Viola! - przywitała mnie wesoło przyjaciółka - jak się masz?
- Dobrze, właśnie dzisiaj mamy wolny dzień.
- No to pomagadamy trochę dłużej? O, siema, Diego. Jak leci?
- W porządku - odpowiada Diego. - To ja już pójdę, umówiłem się z Jorge że pojeździmy na deskorolkach - rzuca w stronę komputera. Zanim wyszedł posłał mi buziaka tak, że Francesca nie widziała, a ja się do niego promiennie uśmiechnęłam i mu pomachałam.
- A gdzie jest Camila? - zapytałam ponieważ nie było jej z Francescą.
- Na randce z Brodueyem. Odkąd się pogodzili cały czas gdzieś razem wychodzą - wzdycha przyjaciółka.
- A jak u ciebie i Diego?
- Dobrze, jak wiesz znalazłam bronsoletkę, jeszcze raz cię przepraszam że cię obwiniałam o kradzież - mówi zawstydzona.
- Daj spokój, zapomnijmy o tym. Opowiedz mi lepiej o Studiu.
- Okej - opowiada z ożywieniem - No więc przygotowaliśmy kilka piosenek. Ty dostałaś solówkę, będziesz śpiewać jeszcze ze mną, Camilą, Ludmiłą i Nati. Chłopaki też mają swoją piosenkę, będzie też duet i na koniec piosenka grupowa.
- Jaki duet? - pytam zaciekawiona.
- Jeszcze nie wiemy, na pewno damsko - męski. Od jutra zaczynamy próby. Pytanie tylko, czy zdążysz wrócić, koncert jest już za 10 dni. A musisz się jeszcze nauczyć układu.
Faktycznie, jak o tym pomyślałam, to nie wiem czy zdążę. Jestem przecież związana kontraktem z Hollywood Records, a nie mam pojęcia ile nam zajmie kręcenie tego klipu.
- Czemu masz taką zmartwioną minę? - zauważa przyjaciółka.
- Zastanawiam się, ile potrwa kręcenie klipu. Może wyślesz mi teraz kroki do wszystkich układów i nuty do naszych piosenek?
- Dobry pomysł. Wyślę ci wieczorem bo teraz jestem umówiona z Diego. Idziemy do kina - chwali się.
- Okej, no to dobrej zabawy. Pozdrów wszystkich.
- Dobrze. Do zobaczenia!
Rozłączamy się. Która godzina? Już po 18:00 a mnie nadal boli brzuch. Aż tyle by mnie bolał od przejedzenia? Te tabletki nie pomogły. Stawiam wodę na herbatę i postanawiam pobrzdąkać na mojej gitarze.
Melodia jakoś sama przyszła. A słowa biorę z głębi duszy, z najdalszego zakątka serca, tak jak prosiła Angie. Piszę piosenkę przez niecała godzinę aż w końcu mi się udało i skończyłam ją. Jestem z siebie bardzo dumna. Odkładam gitarę, dopisuję ostatnie poprawki i zastanawiam się, od czego zaczniemy kręcić ten klip. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała tańczyć w tamtych morderczych obcasach.
*następny dzień*
Wstałam dość wcześnie i szybko przygotowałam się do wyjścia. Ból brzucha trochę ustał, ale nadal do końca nie przeszedł dlatego wzięłam jeszcze jedną tabletkę. Zabrałam nuty i teksty do wszystkich naszych piosenek, tak na wszelki wypadek. Dzisiaj ubrałam się w granatową spódniczkę w różowe groszki i kremową jedwaną koszulkę na ramiączkach z kołnierzykiem. Na dworze trochę wieje, więc żeby nie zmarznąć biorę beżowy sweterek i zakładam kremowe sandałki na niewysokiej koturnie.
Przeszłam szybkim krokiem do wytwórni. Po raz pierwszy przebyłam tą drogę sama. Weszłam do budynku i podeszłam do foteli, na których siedzieli panowie producenci. Moich przyjaciół jeszcze nie było.
- Dzień dobry - powitałam panów.
- Dzień dobry, Violetto. Usiądź, proszę. Poczekajmy na twoich przyjaciół i wtedy powiemy wam jak to wszystko ma wyglądać.
Po 10 minutach wszyscy już byli i pan Mark zaczął opowiadać.
- Klip będzie połaczeniem ujęć z poszczególnych piosenek, o czym już wiecie. Nagraliśmy was także podczas zdjęć i nagrań do płyty i fragmenty tego wszystkiego dodamy do wideo. Zdecydowaliśmy, że nagramy fragmenty Euforii, Yo soy Asi / Be mine, Imagine oraz Abrázame y veraz. Odpowiada wam to?
Wszyscy przytaknęliśmy.
- A czy do nagrania dodacie nasz pocałunek? - pytam i wskazuję na Diego.
- Tak, będzie to jeden z głównych wątków.
Ucieszyłam się, ponieważ nie dość, że będę mogła częściej to oglądać, to jeszcze ma być to "jeden z głównych wątków", a to oznacza większą promocję mojego nazwiska.
- No to bierzemy się najpierw za duet Jortini - mrugnął do nas pan Josh. Świetnie połączył ich imiona.
- Zapraszam was do specjalnego miejsca, gdzie nakręcimy nagranie - zwraca się do "Jortini".
- Czy my też musimy iść? - pytam.
- Jeśli chcecie. Wolałbym, żebyście przyszli chociaż na chwilę, żeby zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Zgoda?
- Zgoda - odpowiadamy jednocześnie z Diego i uśmiechamy się. Jestem ciekawa co to będzie.
Po dwudziestu minutach jazdy samochodem dotarliśmy do pięknego, malowniczego parku. Pełno tu zieleni, kwiatów, ptaków. Cudwony krajobraz. Panowie zaprowadzili nas do jednej z ławek. Stała nad jeziorkiem, pod wierzbą płaczącą, a wokół niej piął się bluszcz. Przy niej czekali już jacyś ludzie z kamerami.
- Ale romantycznie! - wykrzyknęłam równocześnie z Tini. Ona wcześniej musiała się przebrać w różową sukienkę a teraz jakaś dziewczyna ją maluje, a druga układa jej włosy. Jorge jest ubrany w szare jeansy, białą koszulkę i czarną kurtkę. Obok niego też skacze jakaś stylistka i zajmuje się jego włosami.
Po paru minutach przygotowań pan Josh tłumaczy im, co mają robić, na przykład siedzieć na ławce i trzymać się za ręce, następnie Jorge ma uklęknąć, i tym podobne. Z głośnika płynie ich kawałek a oni udają, że śpiewają. Nagrywamy tylko kawałek tego utworu. My z Diego stoimy z boku i przyglądamy się.
- Chcesz coś do picia? - pyta chłopak wskazując na mały stragan z sokami niedaleko nas. Potakuję a on idzie kupić mi napój. Kiedy wraca daje mi różową różę. Znowu się rumienię.
- Jejku, jaka śliczna. Dziękuję - uśmiecham się i przytulam do niego. On wpina mi kwiatek we włosy i się śmieje. Na pewno wyglądam głupio, ale nie bardzo mnie to obchodzi. W pewnym momencie podchodzi do mnie pan Josh i mówi:
- To też nagraliśmy - uśmiecha się szelmowsko i mruga do mnie.
*godzinę później*
Sporo trwały te nagrania. No ale Jorge i Tini już skończyli nagrywać swój duet, więc teraz przyszedł czas na "Imagine". Oczywiście muszę się przebrać, więc panowie rozkładają parawany, tak że robią z nich osobne pomieszczenie do którego wchodzimy razem z Tini. Obie dostajemy białe sukienki, Tini ma bombkę przy swojej z napisami typu "peace", "love" itp. Bardzo mi się podoba. Ja mam koronkową która sięga mi do połowy ud, ale pod spodem ma jeszcze dwie dłuższe halki, tak że w sumie sięga do kolan. Jest bez rękawów i jest prześliczna, według Martiny "ładnie eksponuje mój biust i zgrabne nogi". Do tego mamy bransoletki i pierścionki ze znakiem nieskończoności i naszyjniki ze znakiem pokoju. Stylistka kręci mi lekko włosy i doczepia kilka pasm, ale już mniej niż mój fryzjer na sesji. Zaplata mi kilka malutkich warkoczyków które wyglądają według mnie bardzo słodko. Robi mi delikatny makijaż. Tini została wystylizowana podobnie, tylko fryzurę ma inną, po prostu kręcone włosy. Na nogach obie mamy białe koturny. Wychodzimy zza parawanów i idziemy w stronę dużej białej fontanny. Nie wiem gdzie są chłopaki, pewnie poszli coś zjeść. Wracając do tematu, fontanna otoczona jest mnóstwem kwiatów, głównie róż i pachnie tu po prostu niebiańsko. Mogłabym tu zamieszkać. Cieszy mnie to, że pozwolili mi nosić ten kwiatek od Diego we włosach. Całkiem ładnie komponuje się z sukienką.
Tańczymy i udajemy, że spiewamy. Robimy to, co każą nam reżyserzy i ruszamy się w takt muzyki. Jeden z kamerzystów poprosił mnie, żebym rozpłakała się tak jak podczas nagrywania w studiu. Zamknęłam oczy i zaczełam śpiewać, ten najpiękniejszy fragment, czyli refren, i łzy same zaczęły mi lecieć. Kiedy skończyłam otworzyłam oczy i zobaczyłam Diego który patrzy na mnie wzruszony. Natychmiast zaczęłam do niego biec i wpadłam mu w ramiona. Tylko on może mnie teraz uspokoić. Kiedy już się ogarnełam podszedł do mnie kamerzysta i powiedział, że to nagrał i że będzie to świetne ujęcie. Podziękowałam mu szczęśliwa. Zrobiliśmy jeszcze kilka ujęć i skończyłam na dziś. Biedna Tini musiała jeszcze jechać do jakiegoś innego studia nagrać teledysk do solówki. Nie wiem, jak ona to wytrzymuje. Przebrałam się w swoje rzeczy i pojechaliśmy z Diego i Jorge do naszej ulubionej kawiarni na kawę mrożoną.
Było już po 17:00, kiedy Tini do nas dołączyła. Zdziwiło mnie to, że ona cały czas się uśmiecha. Ciągle. Nawet jak ma zły dzień. I zaraża tym każdego z kim przebywa. Teraz oczywiście też się śmieje i siada obok mnie.
- Co pijemy?
- Kawę mrożoną, chcesz? - pytam.
- Okej, pójdę sobie zamówić.
- Siedź, jesteś zmęczona - mówi Jorge - ja pójdę.
- Oooh, jaki on słodki - mówię kiedy chłopak odchodzi. - Jak było? - pytam o nagrania.
- Całkiem dobrze. Poszło szybko i gładko, a poza tym uwielbiam się malować i przebierać - odowiada uśmiechnięta.
- O tak, to prawdziwa strojnisia - dodaje Diego. Jorge wraca z kawą i Martina opowiada nam dokładniej o nagraniach. Wtedy dzwoni mój telefon. Przepraszam znajomych i odbieram.
- Halo?
- Violetta? - to Angie.
- Tak, co się stało?
- Wiesz, że przedstawienie jest za 9 dni więc musieliśmy wybrać kto będzie śpiewał w duecie i wypadło na ciebie.
- To się cieszę. Nie martw się, na pewno przyjadę na czas.
- Dobrze, pomyśl, z kim chcesz śpiewać i zadzwoń w wolnej chwili.
- Jasne, obiecuję.
- Trzymaj się.
Przyjaciele patrzą na mnie pytająco.
- Dzwoniła moja ciocia z Buenos Aires. Chciała mi powiedzieć, że mam śpiewać w duecie z kimś na koncercie na koniec roku w mojej szkole - wyjaśniam.
- Kiedy to ma być? - pyta Tini.
- Za 9 dni.
- To strasznie szybko! Myślisz, że zdążysz? - dopytuje Jorge.
- Nie wiem, sądzę, że raczej tak. Przyjaciółka wysłała mi kroki do układów tanecznych więc mogę się uczyć tutaj.
- Pokażesz nam? - pyta Diego.
- Okej, akurat mam chyba tu w teczce, zaraz sprawdzę.
Daję im kartki z piosenkami.
- Ta jest prześliczna! - krzyczy Tini. Zerkam i widzę że to tekst mojej piosenki, którą napisałam wczoraj.
- Ojej, ta jest akurat moja, jeszcze nie pokazywałam jej nikomu - chcę jej zabrać kartkę ale ona trzyma ją mocno. Zaczyna spiewać.
- Odkryłam, że w moim lustrze...jest coś więcej niż moje odbicie...
- Przestań - syczę.
- Jakie ładne! - mówi Diego. - Musisz nam to konieczne zagrać.
- Z miłą chęcią, ale nie mam gitary.
- To chodźmy do nas - proponuje Jorge. - Mieszkamy razem z Diego w tym samym hotelu co Tini. To niedaleko.
- No dobra - zgadzam się.
10 minut później jesteśmy już na miejscu. Siadam na łóżku Diego i biorę gitarę Jorge. Gram moją piosenkę i śpiewam z zamkniętymi oczami.
- Odkryłam, że w moim lustrze
Jest coś więcej, niż moje odbicie
Brak sposobu, by to ukryć
I rozumu, który pokona serce
Odkryłam, że strach istnieje
I ciągle nie pozwala mi marzyć
Może dziś jest ten właściwy moment
Żeby skoczyć, trzymając się za ręce
Ni chwili dłużej, wiem że mogę marzyyć
Chcę dziś śpiewać, dekret mego marzenia
Wiem, że mogę uwierzyć, i nic nas nie zatrzyma
Dzisiaj chcę spiewać, a strach nie powróci już
Ponieważ mój anioł stróż, wie którą z dróg pójdę jaa...
Kończę i otwieram oczy. Wszyscy patrzą na mnie z podziwem i są zgodni, że powinnam zaspiewać ją na moim końcowym show. Uznałam, że to dobry pomysł. Zrobiło się późno, a ja chciałam się wyspać przed jutrzejszym nagrywaniem. Diego zaoferował, że mnie odprowadzi, więc pożegnałam przyjaciół i wyszliśmy. Idziemy w milczeniu. Nie wiem, co mam mówić. Jutro mamy nagrywać tylko 'Euforię', bo zajmie to dość długo a oni nie chcą nas przemęczać. Cieszy mnie to, bo będę miała trochę czasu na naukę kroków tanecznych.
Dochodzimy już do mojego hotelu.
- No to dzięki - mówię do Diego i patrzę mu w oczy.
- Eee, czekaj. Mogę cię o coś spytać?
- Tak, słucham.
- Czy my...eee...jesteśmy parą?
- Też się zastanawiam - odpowiadam szczerze. - A chciałbyś?
- Bardzo. A ty?
- Ja też - mówię cicho nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- No to...Violu, czy chcesz dać mi szansę i czy chcialabyś być moją księżniczką?
- No jasne, że tak - odpowiadam i rzucam mu się w ramiona. Tulimy się i na pożegnanie on daje mi buziaka. Odwzajemniam go.
- Czekaj - woła mnie. Odwracam się.
- Co się stało?
- Nie dałem ci kwiatów - zauważył. Uśmiecham się i wyciągam z włosów różę, którą zerwał mi rano. Uśmiecha się uroczo. Przesyłam mu całusa i znikam za drzwiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz