sobota, 19 września 2015

ROZDZIAŁ 12

Tak więc siedzę już przy moim tacie po tak emocjonującym dniu. Wideoklip, ta straszna wiadomość, długi lot... Ale czego się nie robi dla rodziny? Bardzo się cieszę, że moja siostra ze mną jest w tak trudnej dla mnie chwili. Uważam ją za siostrę i nawet rozstanie taty i Priscilli niczego między nami nie zmieni. Trzymam tatę za rękę, a ona siedzi obok mnie i pozwala mi oprzeć głowę na jej ramieniu. Tak bardzo ją kocham. 
- Opowiedz mi jak to się stało że jesteś z Diego? - prosi siostrzyczka.
- Odkąd się poznaliśmy od razu dobrze się dogadywaliśmy. Zawsze mi pomagał i wspierał, gdy czegoś nie wiedziałam lub nie potrafiłam sobie z czymś poradzić. Już pierwszego dnia wyznał mi, że mu się podobam a dzisiaj nie opuścił mnie na krok, zwłaszcza po tej wiadomości. No i codziennie daje mi świeże kwiaty, które tak uwielbiam. Nawet dzisiaj, popatrz - uśmiechnięta wskazuję na lekko zwiędniętą już stokrotkę wpiętą we włosy.
- Więc cieszę się, że jesteś szczęśliwa - odpowiada mi siostra. W tej chwili do sali wchodzi Angie z kubkiem gorącej czekolady dla każdej i bułkami z jagodami. Mmm, pycha. Bardzo zgłodniałam od ostatniego posiłku. Zajadamy i pijemy ze smakiem, a ja w tym czasie rozglądam się po sali. Jest dosyć mała, zielona i oprócz łóżka taty stoi tu jeszcze jedno, wolne. Na przeciwko drzwi jest szerokie okno z którego widać parking i dalsze osiedla. Kończę posiłek i mówię:
- Angie, jest już po 22:00, idź do domu odpocząć. Obie idźcie, a ja tu zostanę z tatą.
- No dobrze, w sumie to jestem tu już cały dzień i przydałby mi się prysznic - zgadza się ciocia. - Ludmiła, idziesz ze mną?
- Tak, też się wykąpię i przygotuję na jutro ubrania i jedzenie dla Violi - mówi dziewczyna. Obie się ze mną żegnają i zostaję sama z tatą. Po chwili dostaję esemesa od Diego:
" skarbie, nie damy rady przyjść. Będziemy tam jutro. Trzymaj się. Dobrej nocy. Buziaki, Diego, Tini i Jorge". No cóż, w sumie dobrze, bo chcę pobyć chwilę sama z tatą. Siadam przy nim na łóżku, chwytam za rękę i cichutko opowiadam, o wszystkim, co mnie spotkało. O całej mojej drodze i przygodzie w Hollywood, o calutkim tygodniu i o naszych planach na przyszłość. Kiedy się wyżaliłam poczułam się lepiej, może mnie słyszał. Położyłam się na drugim łóżku i zasnęłam.

*następny dzień*

Obudziła mnie Ludmiła, która przyniosła mi czyste rzeczy i śniadanie od Olgi. Kochana Oleńka. Przebrałam się w łazience w jakiś sweter i leginsy i zjadłam posiłek. Kiedy kończyłam do sali weszli lekarze, którzy robili obchód i poprosili nas, żebyśmy wyszły, bo muszą zbadać tatę. Posłusznie wyszłyśmy na korytarz i czekałyśmy na wyniki. Może w końcu dowiemy się, co mu tak na prawdę jest. Zanim lekarze wyszli z sali, winda się otworzyła i wyszli z niej moi przyjaciele i mój chłopak. Na ich widok od razu się uśmiechnęłam. Diego szybko do mnie podszedł i mocno przytulił, a następnie pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się do niego a on szepnął:
- Stęskniłem się za twoim uśmiechem. 
- Co z twoim tatą? - zapytała Martina.
- Jeszcze nie wiemy, właśnie go badają - odparłam. Czekaliśmy tak kilka chwil aż wreszcie drzwi się otworzyły i lekarze zaprosili nas do środka.
- Która z pań jest córką? - zapytał wysoki i gruby starszy pan w okrągłych okularach.
- Ja - odpowiedziałam.
- Z pani ojcem wszystko w porządku. Jego stan jest stabilny, ma silny organizm. Na szczęście nie stracił dużo krwi. Ma tylko pęknięte trzy żebra i złamaną kość promieniową. Poza tym ma na czole guza średniej wielkości, ale nie są to poważne obrażenia, operacja nie będzie konieczna. Podaliśmy mu nieco słabszy lek, wkrótce powinien się obudzić - poinformował mnie. Poczułam wielką ulgę. Ogromny kamień spadł mi z serca. Odetchnęłam z ulgą i podziękowałam doktorowi. On tylko się uśmiechnął i wyszedł. 
- No i widzisz, mówiłam ci że wszystko będzie dobrze - przytula mnie Tini. 
- Jestem wam taka wdzięczna za to, że byliście i jesteście tutaj ze mną - mówię do przyjaciół i patrzę na nich wzruszona. - Dziękuję wam. 
Wszyscy się przytuliliśmy.
- To może pójdziemy na spacer? - proponuje Diego. - Powinnaś się przewietrzyć.
- Nie, muszę być przy tacie, gdy się obudzi - zdecydowałam stanowczo. Widząc, że mnie nie przekona, Diego tylko mnie objął i powiedział:
- Zostanę tutaj z tobą.
- Skoro wszystko jest dobrze, to ja pójdę do Studia przekazać dobre nowiny i przy okazji poćwiczyć - ogłasza Ludmiła. - Violu, ty też musisz wkrótce przyjść, koncert jest już za tydzień. 
- Jasne, jak tylko tata poczuje się lepiej - obiecuję i żegnam się z siostrą. Przyjaciele i mój chłopak siadają na krzesłach przy łóżku i rozmawiamy o naszym wspólnym projekcie. Zastanawiamy się, jak będzie wyglądać teledysk do duetu mojego i Diego. 
- Hej, a może to z nim zaśpiewasz na przedstawieniu? - Tini wpada na pomysł.
- Nie, to znaczy myślałam o tym, ale producenci powiedzieli by, że to byłaby pewnego rodzaju przed-promocja, więc nie mogę tego śpiewać nigdzie przed wydaniem płyty.
- Więc z kim zaśpiewasz? - pyta Jorge.
- Cóż, chyba z moim...em..kolegą - jąkam się - Leonem. Dobrze razem brzmimy.
- A jaki utwór wybierzecie? - zapytała Martina.
- Prawdopodobnie jakąś o miłości, jak zawsze.
W tym momencie czuję, że ręka taty się porusza. Szybko odwracam twarz w jego stronę i widzę,  jak powoli otwiera oczy. 
- Tato! - krzyczę i uśmiecham się przez łzy. On także się uśmiecha i szepcze:
- Violetta?
- Tak, tatusiu to ja - mówię uradowana. 
- Gdzie jestem?
- W szpitalu, zaraz zawołam lekarza - odpowiadam i szybko wołam tego grubego pana, który go wcześniej badał. Poprosił nas, żebyśmy wyszli a ja w tym czasie zadzwoniłam do Angie i do Ludmiły, żeby przekazały wszystkim wiadomość i tu przyjechały.

*tydzień później*

Tata już czuje się dobrze. Wszystko powoli się goi i tylko rękę ma w gipsie. Już od tygodnia ćwiczymy do występu, który jest jutro i właśnie mamy próbę generalną. Moi przyjaciele nadal są tu ze mną i jestem im za to bardzo wdzięczna. Bardzo mnie wspierają i teraz oglądają naszą próbę podpowiadając mi, co mam poprawić. Tata chciał przyjść, ale poprosiłam go, aby został w domu i obejrzał dopiero jutrzejszą premierę. Niechętnie się zgodził więc chcę wypaść jak najlepiej. W końcu to zakończenie nauki w naszym Studiu i będzie to na pewno wyjątkowe i wzruszające pożegnanie. Mamy w repertuarze sporo piosenek, które są przedzielone zabawnymi, czasami miłosnymi scenkami. Chcemy jak najlepiej pożegnać się z publicznością i naszymi fanami, którzy są z nami od trzech lat. Na prawdę dajemy z siebie wszystko, żeby to było najlepsze show w ich życiu.
Wybrałam, że zaśpiewam z Leonem Abrazame y Veraz, wydaje mi się to idealną piosenką. On chętnie się na to zgodził. Myślę, że teraz nasza relacja jest już przyjacielska. To dobrze.
Oprócz tego wystąpię we wszystkich grupowych piosenkach, dostałam solówkę i oczywiście będzie to Descubri, następnie "Encender nuestra luz" z dziewczynami i "Mas que dos" z Ludmiłą. Na koniec zaplanowaliśmy "Crecimos juntos".
Po krótkiej przerwie powtarzamy próbę od nowa.

Dwie godziny później skończyliśmy. Teraz pozostało nam tylko czekać przez 24 godziny na nasz ostatni występ przed kochającymi fanami w Buenos Aires. Siedzimy w kawiarni razem z moimi przyjaciółmi ze Studia jak i ze znajomymi z Los Angeles. Jemy lody i żywiołowo rozmawiamy o koncercie. Widać, że każdy ma lekką tremę bo wszyscy chcemy, żeby to był najlepszy dzień zarówno w życiu naszym, jak i publiczności. Będę musiała pocałować się z Leonem, ale Diego o tym wie i na szczęście nie robi problemu, ponieważ rozumie że to część przedstawienia.
- Słuchajcie, kochani - Angie stara się nnas zebrać do kupy. - chodźcie tutaj, szybko. Jutro wielki dzień, wasz ostatni koncert. Musicie się dobrze wyspać, dlatego już teraz idźcie proszę do domów, zjedzcie dobrą kolację i kładźcie się spać. Nie śpiewajcie już ani nie tańczcie, lepiej oszczędzać siły i energię na jutro. Dobranoc!
Wszyscu rozeszliśmy się do swoich domów. Ja wracałam z moimi przyjaciółmi i moim chłopakiem, trzymając ich za ręce. Kiedy doszliśmy do mojego domu, Jorge powiedział:
- No to czas się rozstać, ale tylko na chwilę. Do zobaczenia jutro, przyjdziemy po ciebie po obiedzie.
- Tak, koncert jest dopiero wieczorem, więc przejdziemy się spokojnie aby być wcześniej na miejscu - zgodziła się Tini. - Dobrej nocy, Violu - mówi ciepło i przytula mnie pokrzepiająco. Odchodzę niedaleko, a wtedy Diego łapie mnie za rękę i mówi:
- Nie denerwuj się. Ja wierzę że ci się uda. Teraz dobrze się wyśpij abyś jutro była jeszcze bardziej radosna niż dziś. Dobranoc, skarbie - całuje mnie w czoło a ja się uśmiecham. Znikają mi z oczu więc wchodzę do domu. Cała rodzina zgodnie uznała, na moje szczęście, że nie należy mnie męczyć. Zjadłam pyszną lazanię i pobiegłam pod prysznic. Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę znowu swoich fanów, włożę kostiumy, zaśpiewam dla nich. Przygotowaliśmy dla nich specjalną niespodziankę, więc najbardziej jestem ciekawa ich reakcji. Wracam do pokoju i kładę się do łóżka. Wkrótce zasypiam.

*rano*

Obudziłam się rześka i pełna energii. Dzisiaj wielki dzień! Od rana skakałam po domu i obudziłam wszystkich, tańcząc i śpiewając. Wypiłam przepyszny truskawkowy koktajl Oleńki i wpadłam do pokoju siostry, przynosząc porcję dla niej. Ona oczywiście spała, ale mnie dziś rozsadza eneria. Kiedy po jakiejś godzinie wybudziłam ją na dobre, nie mogłyśmy znaleźć sobie miejsca. Biegałyśmy wszędzie i krzyczałyśmy "już dzisiaj, już dzisiaj". Wszyscy się z nas śmiali a my cieszyłyśmy się jak dzieci na Boże Narodzenie.
 Kiedy nareszcie nadeszła godzina 14:00 i do koncertu pozostało tylko 5 godzin, Olga zawołała nas na obiad. Zjadłyśmy zupę i kurczaka, oraz sernik na deser. Chwilę po tym do drzwi zapukali Tini, Jorge, Diego i Federico. Uradowane wyszłyśmy z nimi i przelewałyśmy na nich nasz dobry humor. Dobry? To mało powiedziane! Nasz doskonały humor!
- Nie mogę się doczekać - krzyczałam uradowana.
- Trudno nie zauważyć - zaśmiał się Diego.
Po pół godzinie dotarliśmy na miejsce i okazało się, że zostały już 4 godziny do koncertj. Za około 3 zaczną wpuszczać publiczność. Postanowiłyśmy z Ludmi iść najpierw na pustą widownię i strzelić sobie kilka fotek wraz z przyjaciółmi. Wyobrażałyśmy sobie, że widzimy naszych wszystkich fanów i ich szczęśliwe miny. Już nie mogę się doczekać!!!
Po dwudziestu minutach zjawiła się reszta grupy i rozpoczęliśmy przygotowania. Ekipa techniczna sprawdzała nagłośnienie itp, a my rozgrzewaliśmy głos i ciało.
- Kochani, zostały trzy godziny! - krzyknął Pablo - za półtorej godziny wpuszczamy ludzi! - Wszyscy jeszcze bardziej się podekscytowaliśmy. Wyszłyśmy z Ludmi na arenę, siadłyśmy na schodkach i piłyśmy nasz ulubiony sok. Po chwili dołączyli do nas moi przyjaciele.
- Stresujecie się? - pyta Tini.
- Wiesz, już parę razy przed nimi występowaliśmy - odpowiadam.
- To show będzie wyjątkowe, bo ostatnie - dorzuca siostra.
- To prawda - potwierdzam.
- Na pewno wszystko pójdzie dobrze - przytula mnie Jorge. Zastanawiam się, gdzie się podział mój chłopak. Idę do garderoby chcąc go poszukać. Wchodzę do pomieszczenia i widzę, jak gra na gitarze a Francesca z Camilą śpiewają "Veo, Veo". Dołączam do nich w ostatnim wersie i wszystkie spojrzenia kierują się na mnie.
- Brawo! - krzyczę. Przytulam się do Diego a on mnie obejmuje.

*godzinę później*

Za chwilę otwierają bramki! Ojejku! Nareszcie zobaczymy ich wszystkich! Mam nadzieję że się im spodoba nasz występ! Charowaliśmy z uśmiechem na ustach, aby był jak najlepszy.
- Wow! Ile ich tu jest! Musieli już od dawna czekać! - krzyczy Francesca i ma rację. Prawie połowa hali już się zapełniła. Zaczynam się na prawdę denerwować. Czemu? Bo bardzo chcę żeby to był najlepszy wieczór w życiu ludzi obecnych na tej sali.
- Kochani! - woła nas Angie - czas się przebrać!
Z entuzjazmem kierujemy się w stronę garderób wraz z moimi przyjaciółmi, którzy mogą chodzić tam, gdzie my. Będą oglądać nasz występ razem z tatą, Olgą, Ramallo i Angie z pierwszego rzędu.
W garderobie ubieramy się w nasze stroje i szykujemy kolejne tak, abyśmy mogli szybko je włożyć między piosenkami. Siadamy przy lustrach i pozwalamy się czesać i malować. Adrenalina rośnie. Do pomieszczenia wpada Andres i krzyczy: chodźcie to zobaczyć! Więc idziemy. Stajemy z boku sceny tak, żeby nas nie widzieli.
- To kompletne szaleństwo! - krzyczę. Tini jest zachwycona ile ludzi jest na widowni. Uwierzycie, że zapełnili dosłownie CAŁĄ SALĘ do ostatniego miejsca! To fantastyczne!

70 minut później wszyscy jesteśmy gotowi. Do 19:00 pozostało tylko 20 minut. Zaczynam skakać z niecierpliwością. Wszyscy biegają z miejsca na miejsce, ćwiczą, rozgrzewają się. Podchodzą do mnie moi przyjaciele z Hollywood i Jorge zaczyna:
- No to zaraz się zacznie. Wasz wielki dzień. Jestem pewny, że wszystko pójdzie wspaniale, po tym co widziałem na próbach. Nie stresuj się, jesteś doskonała, jestem przekonany, że będziesz błyszczeć jak zawsze. Powodzenia - zakończył i przytulił mnie pokrzepiająco.
- Kochanie - teraz podeszła do mnie Tini. - Tak jak Jorge jestem pewna, że osiągniesz cel i wzniesiesz nas do gwiazd dzisiejszej nocy. Po prostu włóż w to całe serce. Uśmiechaj się do ludzi, twój uśmiech to życie. Życzę ci powodzenia. Będę krzyczeć najgłośniej, choć nie wiem czy uda mi się przekrzyczeć ten tłum - uśmiecha się a mi kręci się łezka w oku, jej słowa są takie szczere. Przytula mnie mocno i odchodzi kilka kroków, abym mogła porozmawiać z Diego.
- Co ci mam powiedzieć? Oni dali ci już najlepsze wskazówki, ja po prostu będę się cieszyć blaskiem mojej śliczności - tak jak reszta bardzo mocno mnie przytulił i pocałował czule. Następnie cała trójka udała się na widownię. Aby się tam dostać, musieli zejść bocznymi schodami zza sceny i omijając blask reflektorów, usiąść cicho w pierwszym rzędzie. Teraz przyszła kolej na gadkę motywacyjną od Angie i Pablo.
- Dzieciaki, chodźcie tutaj! Za chwilę wychodzicie na scenę aby rozpocząć pożegnalny koncert dla waszych fanów. Pamiętajcie, że to ma być wspólny koncert tak jak ustaliliśmy, zachęcajcie publiczność do zabawy. Dajcie z siebie wszystko, przekażcie im całą energię, radość,  całą moc, którą macie. Dajcie im dużo miłości i światła. Wiem, że zrobicie to najlepiej na świecie.
- Dajmy czaduu! - krzyknął Andres i wszyscy złapaliśmy się za ręce, odpowiadając krzykiem: RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ!!!!

Idę na scenę. O boże. Idę. Nie wierzę. To się na prawdę dzieje. Za chwilę dam ostatni koncert z moją ekipą. Oh, będzie mi tego bardzo brakowało. Podchodzę do platformy, na której mam zjechać na scenę śpiewając "En gira". Światła gasną, rozbrzmiewają pierwsze dźwięki muzyki i tancerze rozpoczynają show. Rozgrzewają publiczność, a ja siadam na platformie. Rzucam spojrzenie na ekipę, na Angie, która pomagała mi wsiąść, na przyjaciół, którzy czekają pode mną. O matko, lecę w górę, to już za chwilę się zacznie. Co za emocje!!! Słyszę krzyki ludzi którzy wołają "chodźcie do nas". Powoli wlatuję tak wysoko, że zauważam mojego chłopaka, przyjaciół z Hollywood, rodzinę i pierwsze twarze mojej kochanej publiki. To pierwszy taki koncert w naszym życiu, w moim życiu. Z takimi efektami i z takim ogromnym znaczeniem. Dziś zakończy się nasza przygoda.
Platforma już wisi w bezruchu nad sceną, widzę z dołu twarze ludzi i tancerzy. Rozpoczynają ostatnią część układu, za kilka sekund rzobrzmieją dźwięki pierwszej piosenki. Nagle platforma delikatnie drga i przesuwa się w dół. To dzieje się już teraz, w tej sekundzie. Grają pierwsze dźwięki i światła reflektorów padają prosto na mnie. Słyszę piski fanów. To takie fantastyczne!!
- Cześć Buenos Aireeees!! - krzyczę do nich i pozdrawiam ich machnięciem i buziakami. - Śpiewajcie ze mną!!! - fani piszczą jeszcze głośniej i zaczynamy.
- Gira el mundo, gira, quien lo puede paraar?! - śpiewam pierwszy wers zjeżdżając w dół i widzę, że prawie wszyscy płaczą. To takie urocze. Kiedy platforma jest już na scenie, zaczynają śpiewać moi przyjaciele a publika piszczy, krzyczy i śpiewa z nami. Przy refrenie słyszę głosy całej sali i widzę ich uśmiechy. Co jakiś czas macham do nich i się uśmiecham.

Show mija wspaniale. Wszystko dopracowane w najmniejszym szczególe. Skończyliśmy pierwszą część i witamy się z publicznością.
- Cześć Argentynoooo! - kryczymy - Jak się bawicie?! - dodaję.
- Nie słyszałem, jaak?! - krzyczy Leon. Publika piszczy ale nam jest mało.
- Nic nie słyszałam - udaje Francesca.
- Ja też, zupełnie nic - dodaje Cami.
- Violetta, a ty coś słyszałaś? - pyta Maxi.
- Nic a nic - udaję. Strasznie podoba mi się ta zabawa.
- Pokażemy Violetcie, jak dobrze się bawicie?! - zagrzewa ich Diego.
Ludzie piszczą ale Leon zatrzymuje ich gestem.
- Uwaga, na trzy. Raz!
- Dwa! - krzyczy Ludmiła.
- Trzyy!! - krzyczą wszyscy i w tym momencie caaaały stadion rozbrzmiał piskami i krzykami 30 tysięcy ludzi. Co za niesamowity moment!!
- Fantastycznie! - wykrzykuję. W następnym numerze grają chłopcy, więc oni uciekli się przebrać a my zabawiamy fanów rozmawiając między sobą o nich. Chwilę później uciekamy się przebrać i chłopaki grają "Solo pienso en ti". Wychodzi im to niesamowicie. Wszystkie dziewczyny piszczały na ich widok.
Następne piosenki to nasze "Encender nuestra luz", "Codigo Amistad" , potem kilka chłopaków, grupowa i tak dalej aż przychodzi kolej na mnie i Leona. Wchodzę na scenę i patrzę w ciemności na twarze widzów, przyjaciół i rodziny. Jestem taka szczęśliwa! Piosenka się zaczyna a fani piszczą. Ojejku! Co oni wymyślili! Wszyscy trzymają wielkie czerwone serca z napisem "tylko miłość". Jakie to urocze! Nawet moi znajomi to mają!
Śpiewamy z Leonem w duecie i tak dobrze nam to wychodzi. Na koniec się całujemy i czuję się jak dawniej. Słyszę wokół uradowane piski publiczności. Światła gasną i schodzimy.
- Byłaś wspaniała - rzuca Leon.
- Dzięki - odpowiadam speszona i przytulam go.

Koncert powooli dobiega końca. Zostało nam tylko kilka piosenek. Teraz pora na mnie i na "Te creo". Wchodzę na platformę w kształcie księżyca. Siadam i czekam, aż muzyka zacznie grać. Powoli lecę w górę, rozbrzmiewają pierwsze dźwięki mojej solówki a wszystkie światła i spojrzenia padają na mnie. Zaczynam śpiewać machając i uśmiechając się do wszystkich. Cała sala śpiewa ze mną, a gdy daję im śpiewać beze mnie - słychać ich tak głośno, że prawie przekrzykują mnie. Bardzo mnie to wzruszyło i załamał mi się głos. Publiczność widząc, że nie mogę śpiewać, skończyła piosenkę za mnie a wtedy krzyknęłam z całch sił:
- Dzięki! Kocham waaaas!!!!
Fani zaczęli jeszcze bardziej piszczeć, a zjeżdżając zauważyłam zachwycone spojrzenia przyjaciół. Pomachałam im i zeszłam się ogarnąć.

Przyszła kolej na moją ostatnią solówkę. To bardzo wyjątkowy moment dla mnie. Zaczynam od przemowy.
- Cześć kochani! - witam fanów. - jak się bawicie? - odpowiedź jest jednoznaczna. - Słuchajcie, nasza wspólna przygoda za chwilę dobiegnie końca. Zakończymy razem ten cudowny etap w życiu każdego z was. Dlatego chciałam wam powiedzieć, żebyście nigdy, przenigdy się nie poddawali. Musicie pamiętać, żeby zawsze walczyć o swoje marzenia i wierzyć w siebie. To dzięki wam moje marzenia stały się prawdziwe i jestem wam za to niezmiernie wdzięczna. Marzenia na prawdę się spełniają - ja jestem tego przykładem. Chciałabym,  żebyście zawsze byli szczęśliwi i cieszyli się każdą najmniejszą rzeczą w waszym życiu. Z wami dorosłam i dojrzałam, tak wiele nauczyliśmy się wspólnie. Dlatego teraz chciałabym, żebyście zaśpiewali razem ze mną tę ostatnią solówkę. Okej? - odzew fanów był jak najbardziej pozytywny. - Ale zanim to nastąpi, mam pewien pomysł. Chciałabym, żebyście włączyli wszystkie lampki i światełka. Stwórzmy taki magiczny klimat, okej?
Kiedy już cała hala błyszczała, zaczęłam śpiewać "Descubri". Wszyscy machali rękami i nucili razem ze mną. Od refrenu było po prostu magicznie. Wszycy ze mną śpiewali, machali mi i uśmiechali się. Drugą zwrotkę zaśpiewałam z mocą i dałam fanom całe moej serce poprzez ten utwór. W drugim refrenie już nie wytrzymałam widząc ten piękny sen, który się ziścił i zaczęłam płakać. Śpiewałam ze łzami w oczach. To był najpiękniejszy moment w moim życiu. Na koniec krzyknęłam zapłakana "Soy mi mejor momento!" i zbiegłam ze sceny.
- Jesteś niesamowita! - krzyknęła Francesca a ja bardzo mocno się do niej przytuliłam. Tak samo do Camili, Ludmiły i reszty przyjaciół.
- Chodźcie, pora spektakularnie zakończyć najlelsze show na świecieee! - krzyknęła Ludmiła i wszyscy wyszliśmy na scenę. Każdy z nas wygłosił przemowę prosto z serca, podziękowaliśmy naszym wiernym fanom.
- Na koniec mamy dla was niespodziankę - uśmiechnęłam się. - Otóż zaczynam nowy etap w swoim życiu i chciałam was poinformować, że już niedługo wydam płytę razem z moimi nowymi przyjaciółmi, których znacie z serialu Esperanza mía (opowiadali mi, że kręcą taki serial). Już wkrótce usłyszycie mnie w nowej odsłonie!!
Fani bardzo się ucieszyli. Na koniec przytuliliśmy się wszyscy i kiedy przestałam płakać, zaczęliśmy śpiewać ostatnią piosenkę na ostatnim koncercie: "Crecimos juntos"

Kiedy piosenka dobiegła końca, złapaliśmy się za ręce krzycząc "dziękujemy!!" i razem zbiegliśmy ze sceny.
Jeszcze długo po naszym zejściu słyszeliśmy w tle piski fanów "dziękujemy", "kochamy was" i "jesteście najlepsi".
- To wszystko jest takie szalone! - krzyknęłam. Wszyscy sobie nawzajem gratulowaliśmy występu i po godzinie, kiedy już stadion był pusty, przebraliśmy się i udaliśmy do naszej ulubionej restauracji na kolację. Wychodząc zauważyliśmy grupkę fanów, którzy do tej pory czekali na nas cierpliwie. Podeszliśmy do nich i zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia. Rozdaliśmy autografy i pożegnaliśmy się z nimi. Pojechaliśmy do restauracji autobusem i zjedliśmy przepyszną kolację. Po tak emocjonującym dniu wróciłam do domu i od razu zasnęłam w swoim łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz